Książki, których nie przestanę polecać. #2

"Z mgły zrodzony", Brandona Sandersona

Na początku roku zaczęłam słuchać tej trylogii na Legimi i bardzo ją polubiłam. Wkraczając do tego świata zastałam świat, w którym przez tysiąc lat popiół zasypywał Ostatnie Imperium, a roślinność znacznie odbiegała od tej, która jest nam znana. Przez te tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie, w nędzy i strachu służąc Ostatniemu Imperatorowi, który posiadał władzę absolutną i rządził oraz stosował terror niczym niezwyciężony bóg. Nadzieja została porzucona już tak dawno temu, że nie pozostało jej nawet wspomnienie. Jednak pokryty bliznami pół-skaa (Kelsier) odkrywa ją na nowo i wykorzystuje swoje talenty w intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora. 


Jednak historia książki toczy się głównie wokół Vin - nastolatki, która jest uliczną złodziejką i członkinią bandy skaa. To głównie z perspektywy tej zaradnej dziewczyny poznajemy wykreowany przez autora świat. Dziewczyna przeżyła w nim tak długo nie tylko dzięki swojemu sprytowi, ale również dzięki wyjątkowym zdolnościom, które w świecie Ostatniego Imperium są bardzo przydatne. W pewnym momencie drogi Vin i Kelsiera się spotykają i oboje wraz z resztą szajki podejmują działania, które mają na celu wzniecenie rewolucji i obalenie Ostatniego Imperatora.



W tej serii jest dość sporo częstych motywów, które występują w powieściach high czy też dark fantasy - mamy tu zatem świat wykreowany na wzór feudalnego średniowiecza z odpowiednią dawką nadnaturalnych mocy. Jest też motyw złola, którego trzeba pokonać i wyższej sprawy, za którą walczą główni bohaterowie. Sanderson wykreował naprawdę świetny świat, który ma swoją historię i legendy, a także religię, która jest dominująca w Imperium. Mimo tego, że wiele rzeczy w tych historiach jest do przewidzenia, to kilka rozwiązań i zwrotów akcji było dla mnie nie małym zaskoczeniem, dzięki któremu powyższe powieści czytałam z ogromnym zaciekawieniem.

O dwóch pierwszych tomach już pisałam i poniżej zostawiam Wam linki do moich opinii:

Mimo tego, że powyższa seria nie jest jakoś bardzo odkrywcza to czytanie tych książek okazało się dla mnie świetną rozrywką. Poza tym jak ktoś chce zacząć znajomość z tym gatunkiem to "Z mgły zrodzony" i kolejne tomy polecają się do czytania.

Z tą serią polubiłam się na tyle, że dość szybko jak na mnie pochłonęłam również powieści należące do II ery Ostatniego Imperium, o których pewnie jeszcze nie raz wspomnę. 

"Mroczne Materie" Philip Pullman

Jest to jedna z serii, która wzięła mnie z zaskoczenia. Kiedy sięgałam po "Zorzę polarną" nie spodziewałam się tego jak bardzo pokocham tą serię nie tylko za opowieść w niej zawartą, ale również za pełnokrwistych bohaterów, niesamowicie wykreowane światy i przesłanie, które w sobie niesie. Powiem Wam, że dawno nie czytałam czegoś tak wielowątkowego i to w dodatku z postaciami, które często są ciężkie do wyczucia. Pewne rzeczy w fabule i zmiany w bohaterach były wprowadzane lub zarysowane tak subtelnie, że czułam się momentami zdezorientowana, ale również zaciekawiona tym w jakim kierunku to pójdzie. Takie rzeczy są dla mnie wyrazem kunsztu pisarskiego autora, bo myślę, że ciężko stworzyć dobrą, przejrzystą i łatwą w odbiorze historię z przesłaniem, pełną subtelności i wyrazistych postaci oraz wątków.


"Mroczne Materie" to historia o dorastaniu, zmaganiu się z życiem, a także o przyjaźni, miłości, oddaniu, odwadze, poświęceniu, śmierci oraz o tym co tak na prawdę jest w życiu ważne. Autor skierował swój cykl szczególnie do młodych ludzi, którzy często szukają swojej tożsamości, miejsca na ziemi i borykają się z różnymi rozterkami. Dlatego też tym bardziej jestem pod wrażeniem prostoty, a zarazem złożoności fabuły tych książek. Dodatkowo ta seria jest również krytyką Kościoła Katolickiego i to naprawdę niezwykłe, że obcy człowiek z zupełnie innego kraju ma właściwie takie same zastrzeżenia do tej instytucji co ja. Co więcej bardzo podobnie do autora postrzegam to co się dzieje z nami po śmierci.



Książki z tej serii stały się dla mnie jednymi z najważniejszych w moim życiu, bo dzięki nim zobaczyłam, że nie jestem sama ze swoim postrzeganiem życia i podejściem do wielu spraw. Poza tym szczególnie w "Bursztynowej lunecie" miałam wrażenie, że autor mocno mną potrząsną i sprawił, że bardziej doceniam swoje życie i jeszcze bardziej mam ochotę wziąć za nie odpowiedzialność. Pullman motywuje swojego czytelnika do tego, żeby zaczął samodzielnie myśleć i żyć, co nawet w przypadku dorosłych nie jest prostą sprawą. Jednak cała ta historia pokazuje, że każdy z nas musi stoczyć swoją wojnę o niezależność i samodzielność. 

Myślę, że jest to jedna z tych serii, które na pewno da do myślenia nie tylko młodzieży, ale również dorosłym - w końcu jest to coś, co stało się bliskie również mnie.


"Saga Księżycowa", Marissa Meyer

Jest to seria, którą pokochałam zarówno ja, jak i moi znajomi - mimo tego, że teoretycznie nie jesteśmy w targecie. Kiedy robiłam rereading "Cinder" nie spodziewałam się, że trzy miesiące później będę już po lekturze ostatniego tomu Sagi Księżycowej. Do przeczytania całej serii w tak szybkim czasie zmotywowały mnie moje koleżanki, które zmotywowały mnie do kontynuowania serii - bo nie chciałam narazić się na spojlery, które mogłyby się niechcący wkraść do naszych rozmów.

Powieści, które wchodzą skład powyższej serii są retelingami takich baśni jak: Kopciuszek, Czerwony Kapturek, Roszponka czy też Królewna Śnieżka. Autorka sprawnie wplotła baśnie w lekką i wciągającą historię, która wzrusza, i, do której chce się wracać. Kiedy czytaliśmy tą serię ze znajomymi często wracaliśmy do niej w naszych rozmowach, a każdy (a właściwie każda z nas) na swój sposób przeżywała z bohaterami to czego doświadczali. 

"Saga Księżycowa" to nie tylko świetne retelingi baśni, ale też lekkie wprowadzenie do science fiction. W dodatku powyższy cykl jest jedyną serią z tego zestawienia, którą podsunęłabym również młodszej młodzieży. Więcej o tych książkach możecie przeczytać w niżej podlinkowanych notkach, które pisałam na świeżo po przeczytaniu kolejnych tomów" 


~*~

Wspominając Wam o powyższych seriach nabrałam ochoty na rereading powyższych serii, chociażby dlatego, że tęskniłam się za ich bohaterami. Jednak mam w kolejce tyle ciekawych książek do przeczytania, że nie wiem kiedy znowu znajdę dla nich czas. I szczerze mówiąc zazdroszczę tym z Was, którzy mają te serię jeszcze przed sobą i będą je czytać pierwszy raz...

Komentarze

  1. Też czasem wracam do ulubionych książek, pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps. Z trochę podobnych polecam "Rudą Sforę" Kossakowskiej .

    OdpowiedzUsuń
  3. "Sagę Księżycową" mam od dawna w planach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie czytałam żadnej z książek, które tu wymieniłaś, ale nabrałam chęci na "Mroczne Materie" . Szczególnie mocno ciekawi mnie ta krytyka Kościoła Katolickiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja MUSZĘ przeczytać te książki !!!!! MUSZĘ

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.