"Cress", Marissa Meyer

"Saga Księżycowa" to seria, którą polubiłam już lata temu, kiedy na polskim rynku wydawniczym były tylko dwa pierwsze tomy tego cyklu. Na szczęście aktualnie mamy wydaną całą serię - niestety bez dwóch dodatków, które mogłyby być naprawdę ciekawe i pomóc zrozumieć kilka ujętych w tych książkach rzeczy - np. złą księżycową królową, która jak do tej pory jest raczej postacią dalszoplanową i chyba najmniej rozbudowaną. 

"Cress" to powieść w znacznej mierze inspirowana baśnią o Roszpunce. Jednakże jako, że jest to kolejna część z serii autorka naturalną siłą rzeczy kontynuuje historię znaną z poprzednich dwóch tomów. Zatem tym razem splatają się ze sobą losy Cress i Cinder (Kopciuszka), a Scarlet (Czerwony Kapturek) zeszła na drugi plan. Dodatkowo poznajemy Winter, czyli Śnieżkę, którą zapewne bliżej poznam ostatniej części serii. 

Powyższa powieść nieco nadrobiła kilka braków, które zaobserwowałam w "Cinder". W tej części przede wszystkim Kai nabrał charakteru - nie jest już niemalże bezwolnie snującym się po pałacu chłopcem i powoli przeradza się w prawdziwego mężczyznę, a przede wszystkim władcę biorącego odpowiedzialność za swój lud i przyszłość Wschodniej Wspólnoty. Poza tym tak jak w pierwszym tomie brakowało mi jakieś głębszej refleksji Kaia na temat Cinder i odwrotnie, to teraz zostało mi to wynagrodzone. W dodatku w ogóle mamy szansę lepiej poznać bohaterów zarówno dzięki ich rozmowom, jak i przemyśleniom. 

I tak jak w związku z wyraźną inspiracją poszczególnymi baśniami możemy spodziewać się pewnych wydarzeń, tak coraz bardziej jestem pod wrażeniem jak to zostało ograne. Autorka przedstawia nam świeżą historię snutą na bazie znanych historii, jednak świat, który stworzyła zachwycił mnie swoją oryginalnością i świeżością, dzięki czemu łatwo mi jest wybaczać pewne drobne niedociągnięcia. To jak Marissa Meyer splotła losy bohaterek, które wydawałyby się nie do połączenia jest naprawdę kreatywne. Mam wrażenie, że dzięki temu miałam więcej frajdy w czytaniu dotychczasowych części z serii. Poza tym uwielbiam klasyczne baśnie, które znam z dzieciństwa, dzięki czemu dla mnie jest to poniekąd sentymentalna podroż podana w niezwykłej formie. W tym świecie poszczególne postaci walczą nie tylko o akceptację, szczęście i miłość, ale również o innych ludzi (w tym wypadku, np. o poddanych), a śledzenie ich przygód jest fascynującą i bardzo przyjemną podróżą. W dodatku "Cress" jest częścią, która nie tylko zaskoczyła mnie najbardziej (pozytywnie), ale też momentami bardzo wzruszyła. Zresztą każda kolejna część "Sagi Księżycowej" przysparza mi coraz więcej emocji podczas czytania.

Ja wiem, że do "Cinder", czyli pierwszego tomu miałam sporo zastrzeżeń, ale moi znajomi to właśnie dzięki niemu zakochali się w tej serii. Bo pomimo wad pierwsza część "Sagi Księżycowej" zaprasza nas do fascynującej podróży, którą kontynuuję się z przyjemnością bez lub z jak najmniejszymi przystankami. Póki co "Cress" jest chyba moją ulubioną częścią, chociaż bardzo lubię również "Scarlet". Dodatkowo z każdą kolejną historią z tej serii coraz bardziej zżywam się z postaciami i zaczyna mi się robić smutno, że będę musiała się z nimi niebawem rozstać. Na szczęście zamierzam do nich wpadać niczym do starych dobrych znajomych z nadzieją, że w naszym kraju zostanie wydane po polsku więcej książek pani Marissy Meyer. Póki co jest jeszcze "Bez serca", które nawiązuje do "Alicji w Krainie Czarów" i które mam zamiar przeczytać. 

Jak jesteście ze mną już jakiś czas to wiecie, że do tej pory rzadko kiedy tak szybko sięgałam po kontynuacje serii. Ale "Saga Księżycowa" ma w sobie coś takiego, co nie pozwala mi się od niej oderwać - tym bardziej, że w każdym kolejnym tomie autorka zostawia nas w takim momencie, w którym akurat chcielibyśmy czytać dalej...

Wprawdzie ta seria jest skierowana głównie do młodzieży, ale polecam ją każdemu, kto szuka lekkich i wciągających książek, które pozwolą na oderwanie się od rzeczywistości. Ja osobiście jestem w niej zakochana - zresztą tak jak kilkoro moich znajomych, dzięki czemu mam z kim rozmawiać o tych książkach bez obawy, że komuś zdradzę zbyt wiele. 

Komentarze

  1. Nie znam tej serii, ale to dlatego, że nie są to moje klimaty czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie znam tej serii, ale na uwadze jednak będę miał. W czasie istnienia IL 1 bardzo wiele podobnych recenzowałem, opiniowałem i czytałem. Pozdrawiam serdecznie :-) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. I takie jest.:) Ta seria to klasyczne baśnie ograne w ciekawy sposób i chociażby dlatego warto po nie sięgnąć.

      Usuń
  4. Brzmi na tyle zachęcająco, że się z nią zmierzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że ta seria Cię nie zawiedzie. :)

      Usuń
  5. Słyszałam już o tej serii - oczywiście same pozytywy. Jednak mimo to, czuję, że nie jest to coś co mi się spodoba. Nie wiem czy to jakieś dziwne uprzedzenie i finalnie polubiłabym tą serię. Kurczę, może kiedyś uda mi się jednak ją przeczytać ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak słyszę same pozytywy o jakieś książce czy serii to zwykle daję sobie czas, by ocenić na trzeźwo czy to coś dla mnie, bo w pierwszym odruchu mnie odrzuca. Tak było np. z Wiedźminem i Diuną.

      Usuń
  6. To seria, która mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że uda Ci się po nią sięgnąć.

      Usuń
  7. Muszę przyznać, że ja jeszcze nie czytałam tej serii, ale wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooo to ja z chęcią przeczytam Cress, bo mnie trochę ta druga średnio podeszła i nie wiedziałam czy czytać dalej. W takim razie będę kontynuowała przygodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że Cress podejdzie Ci dużo bardziej niż Scarlet.

      Usuń
  9. Czasami lubię sięgać po takie lekkie pozycje, więc nie mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kojarzę tę serię, może kiedyś... ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kusi mnie ta seria od czasów, kiedy jeszcze nie była przetłumaczona na polski. Potem, gdy już ją przetłumaczono, jakoś o niej zapomniałam. Może najwyższa pora sobie przypomnieć i zakręcić się koło jakiejś księgarni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że skoro ta seria kusiła Cię już lata temu to nie widzę przeszkód, żeby po nią sięgnąć. :)

      Usuń
  12. To jedna z moich najukochańszych serii ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kilka lat wstecz słyszałam o tej serii, jednak nigdy nie miałam okazji po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kojarzę serię, chociaż nie jest to mój ulubiony gatunek, może kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam tę serię na półce i mam w planach powrót do niej, bo czytałam tylko dwie pierwsze części kilka lat temu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam takie retellingi, więc z pewnością sięgnę zarówno po książkę jak i całą serię. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. O serii słyszałam, ale nadal jeszcze jej nie znam. W końcu pewnie nadrobię zaległości. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.