3 reportaże o Kościele Katolickim, które zmieniły moje podejście do tej instytucji.

Witajcie, 
z racji tego, że ostatnio przeczytałam "Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza", Marcina Gutkowskiego to pomyślałam, że oprócz powyższej publikacji, chcę Wam przypomnieć również o dwóch innych reportażach o Kościele Katolickim, które mną wstrząsnęły. Jednak zacznijmy od najnowszym z nich - czyli o tym wspomnianym powyżej. 

"Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza", Marcin Gutkowski

Kardynał Dziwisz jest bardzo ważną osobą w Kościele Katolickim. Jako bliski współpracownik Jana Pawła II miał przeogromny wpływ na kształt wspólnoty Kościoła nie tylko w Polsce, ale również na świecie. Jednak jak się okazuje jego publiczny wizerunek ma mnóstwo rys i pęknięć - i to całkiem sporych. 

Z publikacji pana Gutkowskiego wyłania się obraz osoby, która nie tylko wiele ukrywała przed papieżem, ale też sporo ma na sumieniu. I niby o wielu rzeczach już wiedziałam lub się ich domyślałam, jednak wciąż się w pewien sposób łudziłam, że może nie jest tak źle. O naiwna ja...

"Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza" to książka, która jeszcze bardziej otworzyła mi oczy na obłudę i hipokryzję Kościoła...Kościoła, który skrzywdził i skrzywdzi jeszcze wielu ludzi. Niestety obraz tej instytucji, który kształtuje mi się w głowie jest coraz bardziej przerażający i zniechęcający mnie do przynależności do niej. Dlatego też uważam, że to bardzo ważne, że powstają tego typu książki, chociażby dlatego, że pomagają otworzyć ludziom oczy i pozbawić ich złudzeń co do tego, że KK jako instytucja jest dobry. Jednak niestety obawiam się, że wielu ludzi nie sięgnie po tą książkę, bo będzie uważało, że jej treść jest kłamstwem. Ja też pewnie podchodziłabym do niej dużo bardziej sceptycznie, gdybym nie znała części informacji z innych źródeł. 

Powyższa książka jest wstrząsająca i okazała się być dla mnie bolesna - nie tylko dlatego, że moje wątpliwości co do KK zostały ostatecznie rozwiane; ale również dlatego, że wielu wysoko postawionych księży jest nieludzkimi bestiami, które krzywdzą najsłabszych lub chronią sprawców.

Kolejną książkę, o której chciałam wspomnieć jest "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?" autorstwa Justyny Kopińskiej.

Jest to jeden z pierwszych reportaży o osobach ściśle związanych z KK. Sprawą siostry Bernadetty i placówki, którą prowadziła żyła cała Polska. A to jakich zaniedbań dopuściła się zarówno siostra Bernadetta, jak i jej podwładne jest czymś, co przechodzi ludzkie pojęcie. 

Zbyt mała liczba wychowawczyń w stosunku to dzieci to najmniejsze z przewinień sióstr, bo to w ich kwestii było zwiększyć liczbę wychowawców lub nie przyjmować dzieci ponad stan. Okazuje się bowiem, że codziennością w tej placówce było znęcanie się nad dziećmi, bicie ich (nieraz do krwi i/lub nieprzytomności, łamanie kości i wyrywanie garściami włosów - również do krwi), zmuszanie do jedzenia - dzieci musiały zjeść wszystko niezależnie od tego czy coś lubiły czy nie, a jeżeli zwymiotowały przy jedzeniu to wychowawczynie kazały im jeść wymiociny. Do tego dochodziło obarczanie dzieci zbyt dużymi obowiązkami (np. sprzątaniem wszystkich pokoi, praniem skarpetek wszystkich wychowanków itp.) Poza tym w tym ośrodku panowało przyzwolenie na przemoc i gwałty na młodszych dzieciach. W placówce, która powinna dać i tak trudnym dzieciom chociażby podstawowe poczucie bezpieczeństwa i zapewnić podstawowe potrzeby na poziomie humanitarnym, na porządku dziennym była przemoc fizyczna i psychiczna. No bo jak można wyzywać 3 czy 4roletnie dziecko i wyrywać mu włosy aż do krwi? 

Byłam wstrząśnięta tą książką - tym bardziej, że czytałam ją po odbytym stażu w domu dziecka. I tak jak doskonale zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwa praca i czasem zdarzają się trudne sytuacje, ale nie wyobrażam sobie, żeby w którejś z placówek, w której pracowałam dochodziło do tego typu praktyk. W każdej normalnej placówce skończyłoby się to dyscyplinarnym zwolnieniem i powiadomieniem prokuratury, a co za tym idzie więzieniem i odebraniem prawa do wykonywania zawodu. Porażające jest to, że z racji tego, że placówkę prowadziły siostry to osoby decyzyjne oraz te, które przyjeżdżały na kontrole darzyły je ogromnym zaufaniem. 

Nawet po latach od lektury tej książki towarzyszy mi wiele emocji, kiedy o niej piszę. Dla mnie powyższy reportaż jest jednym z tych, które należy przeczytać, bo uwrażliwia na fakt, że w KK łatwo jest ukryć tego typu rzeczy, ze względu na to, że Kościół Katolicki niestety wciąż cieszy się ogromnym zaufaniem, szacunkiem i wpływami. A jeżeli chcecie przeczytać o tej książce szerzej to powyżej podlinkowałam Wam notkę, którą napisałam będąc świeżo po lekturze tej książki. 

Ostatnią publikacją, o której wspomnę Wam w tej notce jest "27 śmierci Toby'ego Obeda" autorstwa Joanny Gierak - Onoszko

Jest to reportaż o osobach pochodzących z Pierwszych Narodów dzisiejszej Kanady, które w ramach asymilacji kulturowej i społecznej zostały posłane do szkół (często z internatem), w których miały odebrać wychowanie i naukę. Placówki te w porażającej części były prowadzone przez różne kościoły w tym również przez osoby duchowne Kościoła Katolickiego. 

"27 śmierciach Tobi'ego Obeda" zarysowany jest wstrząsający obraz krzywd, jakie przez długie lata doznawały dzieci w instytucjach, które miały zapewnić im bezpieczeństwo i naukę. I tu nie chodzi o jakieś jednorazowe drobne niedopatrzenia, ale o wieloletnie oraz świadome stosowanie przemocy począwszy od siłowego odebrania dzieci rodzicom, przez przemoc każdego rodzaju i tortury po traumę, którą dziedziczą ich dzieci i wnuki. Nie wiem czy jesteście w stanie wyobrazić sobie podpięcie małego dziecka do krzesła elektrycznego w ramach kary i/lub rozrywki dla personelu? Nie? A takie rzeczy podobno działy się  przynajmniej w jednej szkole. 

Sięgając po ten reportaż wiedziałam, że to nie będzie lekka lektura. Jednak nie spodziewałam się, że powyższa książka przebije swoją siłą rażenia to wszystko co do tej pory czytałam. A przecież nie unikałam trudnych lektur takich jak chociażby biografia Josefa Mengele, literatura obozowa czy "Nasze szczęśliwe czasy" lub "Nadchodzi chłopiec".

"27 śmierci Toby'ego Obeda" to publikacja, która zostanie ze mną prawdopodobnie na całe życie. Chociażby dlatego, że wspomnienia dorosłych już osób, które przeszły przez piekło szkół dla dzieci z Pierwszych Narodów są jednymi z najbardziej wstrząsających, jakie w życiu czytałam. To, że doznały każdej możliwej przemocy oraz wielu tortur (np. wspomnianego już sadzania na prowizorycznym krześle elektrycznym czy biczowania) i ludzie pozostali na to ślepi jest czymś karygodnym i niedopuszczalnym...a przecież działo się to na przestrzeni tak wielu lat. Pisząc to i wracając w myślach do tej książki łamie mi się serce, a w oczach pojawiają łzy, bo nie wyobrażam sobie przejść przez nawet niewielki ułamek tego co ci ludzie i przetrwać. 

 "My nie demonstrujemy ani nie okupujemy budynku. (...) Wypełniamy sobą przestrzeń, by ktoś nas wreszcie zauważył. Nie używamy przemocy. Trwamy cierpliwie i w biernym oporze wobec krzywd, jakichśmy doznali i my, i nasi rodzice. 
    Ten ból rozlewa się na kolejne pokolenia, odziedziczyły go nasze dzieci. One nie mają już sił, by unieść swój los. Jesteśmy tu w imieniu dzieci, które się zabiły. Śmierć każdego dziecka osłabia naszą społeczność. Jesteśmy jak ptak, który roni pióra: spadają po cichutku, ale na koniec już nie ma się jak ruszyć i taki ptak ginie. Patrzycie w naszą stronę, zachwycacie się iluzją. Wy w Europie upajacie się kanadą, chociaż nic a nic o nas nie wiecie."
J. Gierak - Onoszko,"27 śmierci Toby'ego Obeda"

Aktualnie w Kanadzie coraz głośniej mówi się o tym co działo się w szkołach dla dzieci z ludów, które były tam na długo przed przybyciem kolonizatorów. Okazuje się bowiem, że to co się działo w tych placówkach przez lata było wstydliwym problemem, o którym mówili tylko nieliczni. Joanna Gierak - Onoszko obok wieloletniego znęcania się nad dziećmi nakreśla nam również obraz tego jak Kanadyjczycy usiłują poradzić sobie w zaistniałej sytuacji i oddaje głos każdej ze stron. Jednak obok niewyobrażalnie traumatycznych doświadczeń osób z Pierwszych Narodów bardzo silnie wybrzmiewa to, że wciąż są ludzie/instytucje, które nie uznają swojej winy w tym co nigdy nie powinno mieć miejsca. Chociażby podobno żaden papież jeszcze nie przeprosił za to, że duchowni Kościoła Katolickiego przez tyle lat krzywdzili dzieci. 

    "To niepojęte, że w Ameryce świętuje się Columbus Day, dzień upamiętniający "odkrycie" Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Przecież to był Hitler naszej Żółwiej Wyspy. Czy wy w tej waszej Europie stawiacie Hitlerowi pomniki? Świętujecie jego urodziny?
    Do tego jako biali, ciągle nami pogardzacie - może jesteś z Polką, ale dla mnie jesteś po prostu Europejką, nikim więcej niż siostrą i córką kolonizatorów. Mówiliście, że jesteśmy leniwi - ale to wy nie pozwoliliście nam pracować na naszych zasadach, a innej pracy nam nie daliście. Mówicie, że jesteśmy wiecznie pijani - ale to wy nas wpędziliście w rozpacz." - słowa jednego z rozmówców Joanny Gierak - Onoszko, które przytoczyła w książce.

Jak już wspomniałam "27 śmierci Toby'ego Obeda" to trudna lektura, po której ciężko mi jest z tym czego się dowiedziałam. Jednak przede wszystkim źle się czuję z myślą, iż jestem Europejką ochrzczoną w Kościele Katolickim. Nie sądziłam, że jakaś książka sprawi, że tak bardzo będę się wstydzić tego, do czego są zdolni Europejczycy. Myślę, że to co przeczytałam w powyższym reportażu będzie we mnie jeszcze długo pracować, ale niesamowicie cieszę się, że odważyłam się sięgnąć po tą książkę. Dzięki niej zyskuję zupełnie inną perspektywę nie tylko swojego światopoglądu, ale również na historię świata która m. in. dzięki takim publikacjom zyskuje dla mnie nowy wydźwięk.

~*~

To dobrze, że powstają tego typu książki. W znacznej części dzięki nim otworzyłam oczy jeżeli chodzi o KK - jego teraźniejszość i przeszłość. I powiem Wam, że bardzo mi przykro, że w związku m. in. z lekturą powyższych książek doszłam do takich a nie innych wniosków. I właściwie do dzisiaj przechodzę żałobę nie tylko po utracie złudzeń co do KK, ale także po otwarciu oczu na to jaka naprawdę jest instytucja, która kiedyś była dla mnie bardzo ważna. 

Wiem, że bardzo się rozpisałam, ale myślę, że zarówno książki jak i to czego dotyczą jest tego warte. 

Komentarze

  1. Rozpisałaś się, ale doczytałem do końca. Te książki i mnie są znane, i dla mnie też są wstrząsające. Ostatnia książka - o tym w czasie studiów długo rozmawialiśmy. Będę miał na uwadze te publikacje :-) . Co do obozowej - już nie czytam. Serdeczne pozdrowienia przesyłam. PS. Niełatwe lektury, ale chyba potrzebne :/ .

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie interesuję się kościołem katolickim, chociaż te książki na pewno są interesujące pod względem treści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno niebawem zdecyduję się na trzeci tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy i trzeci tytuł chcę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Straszne, aż się boję sięgać po takie książki, nie wiem czy przeczytałabym do końca ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czytałam "Śluby Milczenia. Nadużywanie władzy za pontyfikatu Jana Pawła II". Również ciekawy reportaż, który wiele mi uświadomił, chociaż już od dziecka wiedziałam jak ta instytucja może krzywdzić, bo moja ciotka, która była zakonnicą, przeżyła w klasztorze piekło. Z każdą taką publikacją z coraz to większą niechęcią patrzę na KK, do którego oficjalnie jeszcze należę, ale coraz to bardziej skłaniam się ku Kościołowi Ewangelicko - Augsburkiego, który swoją drogą na każdym kroku pozytywnie mnie zaskakuje w przeciwnieństwie do KK. Myślę, że takich publikacji pokazujących prawdziwe (negatywne) oblicze KK powinno być jak najwięcej, bo wciąż jest masa ludzi, która uważa go za "świętą instytucję". I chociaż niesie on ze sobą także i dobro to nie wolno zapominać ile zła wyrządza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Drugi tytuł jak najbardziej znam i jest przerażający i bardzo mocny. Ostatni tytuł mnie bardzo zainteresował i mam zamiar się rozejrzeć za tą książką. Co do pierwszego tytułu to się jeszcze nad nim zastanowię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kojarzę tytuły, choć jeszcze żadnej z tych książek nie czytałam. Ale mam je na uwadze. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to nie będą łatwe lektury....

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja z kolei - muszę to napisać - skłaniam się z kolei ku Kościołowi Ewangelicko - Reformowanemu. Bohaterka "Wielkiego Oczekiwania" była kalwinistką :-) . Serdecznie pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja od siebie polecam SPOTLIGHT - zdrada w kościele katolickim - reportaż, na podstawie którego nakręcono oskarowy film Spotlight. Moje zdanie na temat KK już od kilkunastu lat jest nieugięte i niepochlebne w stronę tej instytucji. Dopuścili się wiele zła, które przez lata udawało się ukrywać pod koloratką, jednak teraz nadchodzi czas rozliczeń i prawdy.

    pozdrawiam serdecznie
    www.helpbook.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dobrze, że napisałaś o tych książkach. Wszystkie są szokujące i zmieniają postrzeganie instytucji KK. Pierwszą z nich czytałem. O pozostałych wiele słyszałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, że dobrze, że o nich wspomniałam. Moim zdaniem to bardzo ważne, żeby o nich mówić i uświadamiać ludzi o tym co działo się lub nadal się dzieje za sprawą urzędników KK - bo ciężko mi ich nazwać kapłanami.

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.