19/2023 "Cień nocy", Deborah Harkness

"Cień nocy" autorstwa Deborah Harkness to kontynuacja "Księgi czarownic", którą czytałam już całkiem dawno. Pierwsza część tej serii nie zadowoliła mnie tak jakbym chciała, jednak mimo to dałam szansę również drugiemu tomowi, który już bardziej przypadł mi do gustu. Jednakże zacznijmy od początku.

W poprzedniej części Diana Bishop, która pochodzi z potężnego rodu czarownic odkryła ważny alchemiczny manuskrypt. Zapoczątkowała wówczas wojnę, podczas której związała się z długowiecznym wampirem. To wszystko sprawiło, że pokojowa koegzystencja czarownic, demonów, wampirów oraz ludzi została poważnie zagrożona. W wyniku wydarzeń z poprzedniego tomu Diana ze swoim partnerem szukając bezpieczeństwa przenoszą się do roku 1590. Jednakże dość szybko zdają sobie sprawę, że przeszłość nie może zapewnić im schronienia. Kiedy Matthew odzyskał swoją poprzednią tożsamość poety i szpiega królowej Elżbiety, wampir znalazł oparcie w grupie radykałów znanej jako Nocna Szkoła. Wielu z jej członków to niezdyscyplinowane demony i twórcze umysły tamtych czasów, takie jak dramatopisarz Christopher Marlowe czy matematyk Thomas Harriot. W takich okolicznościach przyszło głównym bohaterom szukać tajemniczego manuskryptu oraz czarownicy, która nauczy Dianę, jak zapanować nad swoją mocą.

~*~

Bardzo lubię historię o czarownicach, wampirach i innych stworzeniach. A jeżeli utrzymane są w klimacie dark academia, albo są osadzone w przeszłości to nie trzeba mnie długo namawiać do lektury tego typu powieści. I mimo tego, że "Cień nocy" wydawał mi się książką, która może świetnie wpisać się w moje gusta to zaczęłam ją czytać jakiś rok temu, a skończyłam niedawno. To dlaczego tak bardzo czytanie tej książki rozciągnęło się w czasie nie jest teraz takie ważne - przyjmijmy, że tak po prostu się zadziało. 

Powyższa książka spodobała mi się dużo bardziej niż "Księga czarownic". W "Cieniu nocy" urzekł mnie klimat lokacji osadzonych w XVI w. oraz to, że magia była (przynajmniej w moim odczuciu) bardziej obecna niż w pierwszej części tej serii. Czytając książki pani Harkness nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że powstały niejako na kanwie popularności Sagi Zmierzch. Jednak autorka skierowała swoją serię do starszych odbiorców, a inspiracja "Zmierzchem" jest bardzo luźna. Przede wszystkim tu wampiry nie świecą się w słońcu i są dużo bardziej charakterne. I mimo tego, że Matthew czasem mnie irytował, to stał się moim kolejnym książkowym mężem. Nawet pomimo tego, że jego relacje z Dianą bywały dość toksyczne - przynajmniej w moich oczach. 

Ciężko jest mi pisać o kolejnym tomie z serii nie ryzykując, że zdradzę Wam za dużo. Mam wrażenie, że mogę jeszcze napisać jedynie tyle, że "Cień nocy" nadal wpisuje się w klimat romansu osadzonego w świecie fantasy. Jednak romansowe wątki tym razem nie przeszkadzały mi jakoś specjalnie. Tym bardziej, że Diana i Matthew spotykali na swojej drodze całkiem sporo przeciwności losu. 

Myślę, że mogę polecić tę serię tym z Was, którzy niekoniecznie przepadają za fantastyką, a chcieliby wyjść ze swojej strefy komfortu. A to dlatego, że w książkach pani Harkness znajdą się również wątki romansowe, przygodowe i obyczajowe, co sprawia, że wiele czytelników jest tu w stanie znaleźć coś dla siebie. 

Komentarze

  1. Lubię romanse, fantasy także, więc na pewno też przypadłaby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę miała na uwadze tę książkę jak będę chciała wyjść ze swojej strefy komfortu, bo akurat nie przepadam za fantastyką 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ta seria też była okazją do wyjścia poza moją czytelniczą strefę komfortu, bo ja natomiast nie przepadam za romansami.

      Usuń
  3. Moja mama jest fanką tej serii. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widziała już serial? Jeśli nie to polecam - dla mnie jest bardziej wciągający niż książka. :)

      Usuń
    2. Widziała, a ja też oglądałam! Moja mama to fanka na całego... Co do książek, czytałam tylko pierwszą część. ;)

      Usuń
  4. To nie mój gatunek czytelniczy.🙂

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję wytrwałości, ponieważ mnie tom pierwszy tak zniechęcił, że nie mam zamiaru czytać dalej :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie dziwię się, bo przez pierwszy tom to ledwie przebrnęłam. Ale stwierdziłam, że jak już mam na półce całą serię to żal mi jej nie przeczytać. Na szczęście drugi tom okazał się być dla mnie dużo znośniejszy.

      Usuń
  6. Ja lubię gdy w fantastyce jest więcej fantastyki niż romansu. Myślę, że w tym przypadku, szybciej sprawdzę serial.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też bardziej odpowiada, kiedy jest więcej fantastyki niż romansu. Jednak do tej serii mam jakąś dziwną słabość. A swoją drogą to w tym przypadku ja najpierw obejrzałam serial, zanim sięgnęłam po książki.

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.