10 najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku.

Jako, że koniec roku już za pasem to postanowiłam podzielić się z Wami 10 najlepszymi książkami, jakie które przeczytałam w tym roku. W przypadku większości z nich odsyłam Was do notek, które już napisałam, bo inaczej wyszła by mi ogromna epopeja, przez którą moglibyście nie przebrnąć - chociaż pewnie i tak będzie ciężko ze względu na długość dzisiejszego posta. Dlatego nie przedłużając zapraszam Was do poczytania o książkach, które w tym roku najbardziej przypadły mi do gustu (kolejność nie ma tu żadnego znaczenia - wszystkie książki z dzisiejszej notki są wg mnie świetne). 


1. "Pięć. Nieopowiedziane historie kobiet zamordowanych przez Kubę Rozpruwacza"Hallie Rubenhold



Autorka wykonała kawał dobrej roboty tworząc książkę o ofiarach tego mordercy. Wprawdzie nie wiadomo ile dokładnie było ofiar Rozpruwacza to z pewnością znamy ich pięć z imienia: Polly, Annie, Elizabeth, Catharine oraz Mary-Jane. To pięć kobiet o różnych historiach życiowych. Są to kobiety, które pisały ballady, prowadziły kawiarnie, żyły w starych wiejskich posiadłościach... Pewnie nigdy się nie spotkały, ale w historii pozostaną zawsze razem, bo połączył je rok tragicznej śmierci (1888) i domniemany zabójca, którego legenda obrosła w większą sławę - sławę, o której one nie mogły nawet pomarzyć.

Hallie Rubenhold dość dokładnie opowiada nam nie tylko o kobietach, które zamordował Kuba Rozpruwacz, ale również nieco o ich rodzinach i środowisku, w którym żyły. Z powyższej publikacji wyłaniał się obraz kobiet, które musiały się zmierzyć z trudną rzeczywistością i nauczyć cię radzić w naprawdę mocno kryzysowych i trudnych warunkach. Często ich sytuacja życiowa była dużo bardziej skomplikowana, niż moglibyśmy przypuszczać. A to, że autorce udało się dotrzeć do tak wielu informacji na temat tych kobiet jest naprawdę czymś imponującym.


Nieco szerszy tekst macie w notce: "Pięć. Nieopowiedziane historie kobiet zamordowanych przez Kubę Rozpruwacza", Hallie Rubenhold


2. "Stalowe Szczury. Chwała", Michał Gołkowski



Stalowe Szczury. Chwała. również spotykamy Reinhardt'a i jego podwładnych, którzy do tej pory tworzyli kompanie karną. Jednakże w wyniku pewnych wydarzeń z poprzedniego tomu wspomniany wyżej Reinhardt został wydostany z błota kompanii karnej i przywrócony do rangi kapitana. Nie tylko on chwilowo znalazł się z dala od frontu - ale również jego podkomendni, którzy wciąż tworzą zgrany zespół.

Tym razem kapitan szykuje swoich ludzi do wykonania misji, która ma szansę zakończyć trwającą już ósmy rok Wielką Wojnę. Jednakże zarówno Reinhardt, jak i jego załoga to jedynie dodatek do tego co naprawdę liczy się w wielkim równaniu sił i w całym jego życiu - do Marlene.

Tymczasem gdzieś za kulisami w dymie cygar i pryzmatach kryształowych karafek snuje się salonowa intryga, która sięga od lądowisk sterowców przy linii frontu, aż do odległego i zimnego Königsberga.

Czego tak naprawdę chce von Ludendorff? W dodatku w to, że porucznik von Haugwitz jest pionkiem w tej grze nie wątpi nawet on sam. Jednakże czy to możliwe, że potężny generał nieświadomie gra swoją role w tym ogromnym przedstawieniu na arenie dziejów? W warkocie rotorów, w dudnieniu działek pokładowych oraz świście wichru w olinowaniu nadchodzi Flammander Ruhm - płomiennej chwały blask.

Moją opinię znajdziecie w notce: "Stalowe Szczury. Chwała", Michał Gołkowski.

3. "Pieśń o Achillesie", Madeline Miller


"Pieśń o Achillesie" zawiera historię, którą
 teoretycznie wszyscy znamy i raczej nie powinna nas niczym zaskoczyć. Jednakże dzięki autorce możemy spojrzeć na Achillesa i jego historię z nieco innej strony, bo z perspektywy jego najbliższego przyjaciela. Otóż pod lśniącą zbroją bohatera znajdujemy nie tylko herosa, ale również człowieka z krwi i kości. Jest to też pieśń o najwspanialszym z bohaterów wyśpiewana przez jedną z najbliższych osób Achillesa. Okazuje się, że w powyższej historii obok okrucieństwa i siły znajduje się też miejsce na miłość i poświęcenie. W końcu tylko on może zapewnić Grecji wygraną w wyniszczającej i długiej wojnie, jednak zwycięstwo dopełni się dopiero wtedy, kiedy zginie. Zapowiedź tragedii nie opuszcza go ani na krok, przez co zarówno Achilles, jak i Patroklos żyją w jej cieniu. 

Jednakże "Pieśń o Achillesie" to coś więcej niż historia o wojnie, bohaterstwie i przeznaczeniu. To również - a może przede wszystkim historia o miłości, przyjaźni oraz ogromnym oddaniu. Jednak relacja między dwojgiem głównych bohaterów nie jest łatwa. W końcu Achilles jest najpiękniejszym, najsilniejszym i najbardziej utalentowanym z synów Grecji, który z czasem przeistacza się w największego bohatera swoich czasów. Tymczasem Patroklosowi brakuje nawet małej cząstki tego co ma Achilles. Jest wygnańcem - dziwnym, słabym i nic nieznaczącym. Mimo to pewnego dnia między nimi zadzierzga się nić przyjaźni. A kiedy Grecję obiega wieść o porwaniu do Troi pięknej Heleny, obaj mężczyźni są zmuszeni do tego, żeby zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem, które odnajdzie ich niezależnie od tego jak bardzo będą chcieli je oszukać.

Moją opinię znajdziecie w notce: "Pieśń o Achillesie", Madeline Miller.

4. "Księga tęsknot", Sue Monk Kidd



"Księga tęsknot" Sue Monk Kidd
 ciekawiła mnie już od momentu, w którym zobaczyłam ją w zapowiedziach. Zresztą w okolicach jej premiery sobie zakupiłam tą książkę. 

Jest to historia Any - młodej Żydówki z zamożnej rodziny, blisko związanej z dworem tetrarchy Heroda Antypasa. Dziewczyna wychowuje się i żyje w patriarchalnej społeczności, w której kobiety są podporządkowane mężczyznom i ich decyzjom. Jednak Ana ma przemożną chęć do wyrażania swoich myśli i opisywania losu kobiet, co pielęgnuje w dziewczynie jej ciotka Yaltha - uczona siostra jej ojca, która w tajemnicy wraca na łono rodziny.

W pewnym momencie sytuacja zmusza Anę do ucieczki, dzięki czemu młoda kobieta rozpoczyna własną podróż przez życie spisując pomijaną w oficjalnych przekazach historię kobiet początku naszej ery. 

"Księga tęsknot" to poruszająca powieść, która z kobiecej perspektywy przedstawia wydarzenia znane nam z Nowego Testamentu i ukazuje ludzką twarz Jezusa z Nazaretu oraz poniekąd jego życie z Aną. Jednak nie jest to najważniejszy wątek, bo w tym przypadku Jezus i jego działalność to raczej postać dalszoplanowa.

Kiedy sięgałam po powyższą książkę nie spodziewałam się, że będzie to dla mnie piękna i wartościowa, chociaż długa podróż, która wywoła we mnie wiele emocji, a przede wszystkim skłoni do przemyśleń. Jest to tak wielowarstwowa historia, że na pewno jeszcze długi czas będzie we mnie pracować. Dziś chcę Wam wspomnieć o tym co wydaje mi się na tą chwilę w niej najważniejsze.

Moja szersza opinia znajduje się w notce: "Księga tęsknot", Sue Monk Kidd

5. "Pokora", Szczepan Twardoch


"Pokora" to pierwsza książka Szczepana Twardocha, po którą sięgnęłam. Jest to historia  Aloisa Pokory; człowieka, który wychował się w rodzinie, z którą mieszkał na śląskiej wsi. Człowiek, którego uważał za ojca był górnikiem, a matka zajmowała się domem i dziećmi. Mały Alois jako jedyny z rodzeństwa dostał szansę, aby pójść do lepszej szkoły niż ta, do której chodziły wszystkie dzieci z jego otoczenia. Później poszedł również na studia. Poza tym pewnego dnia postanowił na ochotnika zgłosić się do wojska i wyszkolił się na leutnanta. Wydawałoby się, że chłopiec zyskał niezwykłą szansę na lepsze życie, w którym czeka go coś więcej niż praca w kopalni. Jednak Alois wszędzie spotykał się z pogardą i odrzuceniem oraz tak naprawdę nigdzie nie mógł zapuścić korzeni. Samotny i prześladowany, wierzy tylko w toksyczną relację z perwersyjną, dominującą Agnes. Jednak im bardziej zagłębiamy się w fabułę, tym wyraźniej widzimy, że w jego świecie tak naprawdę nic nie jest prawdziwe. Pod koniec wojny mężczyzna zostaje ranny, a kiedy wychodzi ze szpitala na ulice Berlina świat, w którym żył do tej pory się skończył. La Belle Époque umarła w okopach I wojny światowej, a nowy świat rodzi się w bólach - na froncie zachodnim oraz podczas rewolucji, która przetacza się przez pokonane Niemcy.


Mężczyzna nie należał do starego świata, nie należy też do nowego, dlatego też od momentu wyjścia ze szpitala będzie mu jeszcze trudniej żyć w rzeczywistości, która wciąż nie będzie mu przychylna. Alois nigdzie nie może zapuścić korzeni, a tym bardziej odnaleźć się w świecie, do którego nie pasuje - chociaż mimo wielu trudnych sytuacji, spotykają go również chwile, które faktycznie mogłyby być furtką do lepszego i wygodniejszego życia. 

Po szerszą opinię zapraszam do notki: "Pokora", Szczepan Twardoch.

6. "Drażliwe tematy. Krótkie formy i punkty zapalne", Neil Gaiman


Jest to zbiór opowiadań, w którym autor czaruje nas swoją literacką alchemią i przenosi daleko w mniej lub bardziej znaną krainę, gdzie fantazja staje się rzeczywistością, a codzienność płonie własnym blaskiem. W powyższej publikacji znalazłam teksty pełne grozy i niespodzianek, a każdy z nich to literacka perełka, która zajmuje umysł, porusza serce i jeszcze długo zostaje w pamięci.

Kiedy sięgałam po powyższą książkę mniej więcej wiedziałam czego mogę spodziewać się po autorze. W końcu czytałam już takie jego powieści jak "Koralina""Odd i Lodowi Olbrzymi" oraz "Ocean na końcu drogi"Dlatego też liczyłam na niezwykłe historie, które podbiją moje serce i oczarują odpowiednią dawką realizmu magicznego. Wiele tekstów z tego zbioru nawiązywało do baśni lub było wręcz ich retellingami. Jednakże czymś, co mnie najbardziej zaskoczyło w "Drażliwych tematach" było spotkanie z dwoma postaciami, które są bliskie mojemu sercu już od wielu lat. Mam tu na myśli opowiadania o Sherlocku Holmesie i Doctorze Who. Zupełnie nie spodziewałam się tekstów inspirowanych tymi postaciami, więc tym bardziej ucieszyłam się ze spotkania z tymi dobrymi "znajomymi". I to chyba właśnie te dwa opowiadania są w tej chwili najbliższe mojemu sercu. Poza tym jedno z opowiadań dotyczy też Ray'a Bradbury'ego i jego twórczości. Gaiman wspomina nie tylko "451* Fahrenheita", ale również "Green Town", które zamówiłam sobie chwilę po przeczytaniu "Drażliwych tematów". Muszę przyznać, że autor tym tekstem ostatecznie rozwiał moje obawy przed sięgnięciem po prozę Bradbury'ego, za którą chcę się zabrać już niebawem. Również inne opowiadania z tego zbioru także są warte uwagi - im bardziej baśniowe i im więcej było w nich realizmu magicznego tym bardziej mi się podobały.  

"Drażliwe tematy" to książka, którą najlepiej czyta się powoli, delektując się każdym kolejnym tekstem, dając mu szansę odpowiednio wybrzmieć. Autor często dotyka trudnych tematów, które prowokują czytelnika do zastanowienia się nad tym co właśnie przeczytał. Niewątpliwie jest to zbiór opowiadań, który idealnie wpisał się w mój gust czytelniczy i uświadomił mi, że zbyt długo czekałam z sięgnięciem po prozę tego pisarza. 

Moim zdaniem "Drażliwe tematy" to lektura obowiązkowa dla tych z Was, którzy lubią realizm magiczny w literaturze i retellingi baśni. Niewątpliwie jest to zacny kawałek literatury,  która z jednej strony zachwyca, a z drugiej zmusza do wysiłku intelektualnego oraz zmierzenia się z niewygodnymi tematami. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że moja przygoda z twórczością Neila Gaimana właściwie dopiero się zaczęła. 

7. "Panna. Gołoborze", Aleksandra Seliga



Powyższa powieść zainteresowała mnie głównie dlatego, że jej fabuła została osadzona w miejscu, które doskonale znam, a mianowicie w okolicach Świętego Krzyża, gdzie nieraz miałam okazję być. Jednak zacznijmy od początku...

Jest rok 1137, na Łysej Górze zaczyna się budowa opactwa Świętego Krzyża, do którego wprowadzają się benedyktyni. Mnisi nie rozumieją lokalnego języka oraz tutejszych zwyczajów i obrzędów, jednak zgodnie ze swoją misją mają krzewić chrześcijaństwo. W tejże historii poznajemy też Nawojkę - zielarkę i uzdrowicielkę, która ma odwagę przeciwstawić się nowoprzybyłym. Jak być może się domyślacie to ona da początek legendom o czarownicach z Łysej Góry. Dzięki m. in. tej postaci poznajemy święte miejsca pogańskich obrzędów, które są coraz częściej zajmowane przez duchownych. Jednak młoda kobieta wraz z innymi zielarkami, kapłankami i czarownicami z okolicznych wiosek stawia czoła ich wspólnemu wrogowi.

Po opinię zapraszam do notki: "Panna. Gołoborze", Aleksandra Seliga

8. "Odwrócony świat", Ch. Priest


Miasto przemierza zrujnowany świat po torach, które trzeba stale przed nim układać, a następnie usuwać. Jeżeli się zatrzyma, zostanie w tyle za optimum i wpadnie w miażdżące pole grawitacyjne. Brak postępu oznacza śmierć. Rządzący miastem starają się, żeby mieszkańcy nie zdawali sobie z tego sprawy. Jednak kurcząca się populacja staje się niespokojna. A przywódcy wiedzą, że miasto coraz bardziej zwalnia.

~*~

Sięgając po "Odwrócony świat" zupełnie nie wiedziałam czego mogę spodziewać się po tej książce. To było moje pierwsze spotkanie zarówno z serią "Artefakty" wydawaną przez wydawnictwo MAG, jak również z twórczością autora. 

Okazało się, że nieświadomie wkroczyłam do fascynującego i wymagającego świata, który zachwycił mnie swoją złożonością oraz pomysłem, jaki miał na niego Priest. Historia, którą autor oddał w nasze ręce na początku bardzo kojarzyła mi się z "Zabójczymi maszynami", jednak dość szybko zorientowałam się, że jest to coś nieco bardziej ambitnego i dającego do myślenia. 

Miasto, które wędruje po zniszczonym świecie dąży do tak zwanego optimum, w którym według mieszkańców miasta rzeczywistość jest bliższa tej sprzed Kryzysu. Jednak autor dzięki głównemu bohaterowi stopniowo zapoznaje nam ze światem przedstawionym w tejże powieści. Dzięki temu łatwiej jest nam przyswoić sobie realia, które rządzą rzeczywistością otaczającą bohaterów książki. 

To co znalazłam w tej niepozornej wielkości książce jest niezwykłą, aczkolwiek trudną w odbiorze opowieścią, która moim zdaniem jest wielowarstwowa. Na takim podstawowym poziomie Priest nie podejmuje wprost trudnych tematów - te docierają do nas z czasem, kiedy zaczynamy dostrzegać wielowarstwowość zawartą w "Odwróconym świecie". Największą trudność sprawiały mi techniczne opisy oraz mocno rozbudowany wstęp, przez co trudniej było mi wciągnąć się w historię opowiedzianą w powyższej powieści. Jednakże nadszedł taki moment, w którym absolutnie zakochałam się w tej książce, o której jeszcze długo będę myśleć i wyciągać wnioski. Moim zdaniem to jedna z tych powieści, które warto znać jeżeli lubi się czytać fantastykę naukową. Szkoda tylko, że jest dostępna właściwie tylko w bibliotekach. Niestety nakład się wyczerpał, nie ma jej na Legimi, a na Allegro można ją kupić za jakieś niebotyczne sumy. 

"Odwrócony świat" to jedna z tych książek, która zostaje z czytelnikiem na dłużej oraz, z której wynosi się coraz więcej z każdym kolejnym przeczytaniem. Myślę, że podczas pierwszego czytania ciężko jest wyłapać wszelakie niuanse oraz to co autor ma do powiedzenia. Muszę przyznać, że nie umiem napisać o niej więcej bez spojlerów, bo mam wrażenie, że jeśli wspomnę coś więcej, to tym samym zdradzę zbyt dużo z fabuły, przez co zniszczę komuś przyjemność z lektury. Dlatego pozwólcie, że z tym Was zostawię. 

9. "Szkoła luster", Ewa Stachniak



"Szkoła luster" Ewy Stachniak zaciekawiła mnie już w momencie, w którym dowiedziałam się o jej premierze. 

Dzięki autorce możemy przenieść się do Francji w połowie XVIII wieku i zapoznać się z wielogłosową opowieścią, która zapoznaje nas z tym jak wyglądało życie w Paryżu, w drugiej połowie osiemnastego wieku. Młoda Veroniqe trafia na królewski dwór, gdzie ma być służącą polskiego hrabiego - kuzyna królowej. Jednakże tak naprawdę stała się zabawką w rękach Ludwika XV, a kuzyn królowej ma być tylko przykrywką dla młodych dziewcząt i ich rodzin. Świat dworskich intryg stał się okrutnym miejscem nie tylko dla młodej Veroniqe, ale poniekąd również dla jej córki, która mimo wszystko dostała szansę na dużo lepsze życie od wielu innych dzieci, które wtedy urodziły się w niższych warstwach społecznych. 

"Szkoła luster" to powieść, w której historia młodej dziewczyny i jej córki jest jedynie pretekstem do tego, aby opowiedzieć o tym jak wyglądało życie w Paryżu w drugiej połowie XVIII wieku. Zatem możemy zajrzeć nie tylko na dwór królewski, ale też do domów ludzi z różnych warstw społecznych. Dzięki temu możemy dowiedzieć się jak mogły wyglądać i rozwijać się nastroje społeczne, jak żyła służba na królewskim dworze, czy też jak wyglądała opieka zdrowotna w tamtych czasach we Francji. W dodatku dzięki temu, że śledzimy losy dwóch młodych dziewczyn będzie nam towarzyszyć całe spektrum różnych emocji. Pozwólcie, że to właśnie z tym Was zostawię, bo chciałabym uniknąć spojlerów, abyście sami mogli odkryć opowieść zawartą w tej książce.

W moich oczach "Szkoła luster" to nie tylko piękna opowieść, ale również swoista lekcja historii, która na długo zapadnie mi w pamięć. Szkoda tylko, że autorka napisała ją po angielsku, więc do ręki dostajemy tłumaczenie, jednak mimo to, to wciąż historia, którą warto przeczytać.  

10. "Rzeczy ulotne", Neil Gaiman



W "Rzeczach ulotnych"  autor zapuszcza się w nich na niezbadane terytoria pomiędzy życiem i śmiercią, percepcją i rzeczywistością oraz ciemnością i światłem. Teksty zawarte w tym zbiorze poruszają zmysły, wyobraźnię i serce. W dodatku ze względu na to, że Gaiman jest autorem, który wielu rzeczy nie podaje nam na tacy, to wiele z nich jest niemalże nieuchwytne. 

~*~

Tym razem Gaiman otulił mnie wyjątkową atmosferą swoich tekstów, z których znaczna część jest w gotyckich klimatach. I to właśnie te teksty podobały mi się najbardziej, przez co jak na razie są najbliższe mojemu sercu. W "Rzeczach ulotnych" znajduje się dużo tekstów o rzeczach trudnych, np. o śmierci, przemijaniu czy przemocy. Są też opowiadania/wiersze o miłości i tęsknocie, a także te przepełnione grozą. Wiele z nich skłania do ponownego przemyślenia wielu tematów, które często omijamy - być może ze strachu, a może z poczucia, że nas nie dotyczą. Jednak Gaiman konfrontuje nas z tym czego sami się boimy. Dlatego powyższa książka jest trudna w odbiorze - pomimo, że bardzo piękna. Zatem warto dać sobie odpowiednio dużo czasu na jej lekturę i przemyślenie tego o czym pisze autor  w poszczególnych tekstach. 

Sięgając po powyższą publikację warto znać m. in. baśnie, twórczość Lovecrafta czy książki o Sherlocku Holmesie. Dzięki temu łatwiej będzie się odnaleźć w tekstach zawartych w "Rzeczach ulotnych" i na pewno dzięki temu dostrzeże się więcej nawiązań, przez co każde z opowiadań będzie jakby pełniejsze. Jednak bez ich znajomości też się odnajdziecie w historiach zawartych w powyższej książce.

Twórczość Gaimana jest dość dziwna i bardzo specyficzna. Zatem jego proza nie każdemu przypadnie do gustu - zresztą mam wrażenie, że jest to twórca, który świadomie kieruje swoje teksty do dość wąskiego grona odbiorców o dość specyficznych upodobaniach, jeżeli chodzi o literaturę. Tak się szczęśliwie złożyło, że ja jestem w gronie tych osób, które pokochały jego prozę. To dzięki książkom Gaimana po raz pierwszy od dawna mam poczucie, że ktoś stworzył historie napisane jakby specjalnie dla mnie. Twórczość tego autora doceniam tym bardziej, że długo nie byłam w stanie odnaleźć w książkach tej estetyki i wrażliwości, którą znalazłam właśnie w prozie Gaimana. Dlatego też w najbliższym czasie zamierzam sięgać po kolejne publikacje tegoż autora, bo mam poczucie, ze każda z nich będzie dla mnie na swój sposób ważna. Poza tym nie mogę się doczekać premiery Sandmana na Netflix'ie, która jest już niebawem. 

~*~

To by było na tyle jeżeli chodzi o najlepsze książki przeczytane w tym roku. Dajcie znać czy coś zwróciło Waszą uwagę. A może już coś czytaliście?

Komentarze

  1. Wiele ciekawych książek przeczytałaś. Szczęśliwego Nowego Roku 🍾💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę i mam nadzieję, że przyszły rok wcale nie będzie gorszy.
      Również życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku.

      Usuń
  2. Chętnie przeczytałabym książkę "Szkoła luster". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałbym przeczytać "Pieśń o Achillesie". Pozdrawiam, zalatany dzień miałem - najpierw 20 minut zakupy, potem ponad godzina cmentarz. Szczęśliwego Nowego Roku :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna książka, po którą naprawdę warto sięgnąć. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz do niej wrócę.

      Usuń
  4. Szkołę luster chcę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, jak ja lubię takie podsumowania! Księgę tęsknot też czytałam, a Pieśń o Achillesie mam w planach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też i w sumie dlatego też robię je z przyjemnością. :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. To jedne z najpiękniejszych książek, jakie czytałam, więc polecam z czystym sumieniem. :)

      Usuń
  7. Każda z nich jest inna, ale każda ma to coś co do niej przyciąga. Jednakże mnie zaciekawiła ta pierwsza pozycja z twojej listy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak - w sumie lubię różnorodne książki i po dany gatunek sięgam jak przychodzi mi na niego ochota. Dlatego też później mogę polecić innym książki, wśród których wiele osób jest w stanie znaleźć coś dla siebie,

      Usuń
  8. Bardzo ciekawe książki. Czytała o Kubie i byłam pod sporym wrażeniem. W planach mam "Szkołę luster".

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam żadnej z tych książek, najbardziej zaciekawił mnie opis "Szkoły luster "😊 właśnie na moim blogu zamieściłam podobny ranking 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle widzę, że ta książka wiele osób zaciekawiła. Chyba będę musiała pomyśleć o polecaniu częściej tego typu powieści - bo sama je lubię, a widzę, że również innych ciekawią.

      Usuń
  10. Szkoła luster i księga tęsknot jest na mojej liście pozycji do przeczytania, ale Pieśń o Achillesie też brzmi dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Pieśń o Achillesie" czeka u mnie na przeczytanie i jestem bardzo, bardzo ciekawa tej książki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pewno chcę poznać "Pieśń o Achillesie", bo ostatnio przeczytałam opowiadanie autorki i spodobał mi się jej styl :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.