Jakiś czas temu zaczęłam czytać "Ogień nad otchłanią", która bardzo przyciągnęła mnie do siebie opisem fabuły. Jednak zaczęłam ją czytać kilka miesięcy temu i chyba przyszedł czas na to, żeby się zwyczajnie poddać. Jednak zacznijmy od początku.
Otóż w dalekiej przyszłości liczne rasy zamieszkują wszechświat, gdzie potencjał umysłu zależy od jego położenia w przestrzeni - od superinteligentnych bytów Transcendencji, do ograniczonych rozumów Bezrozumnej Otchłani, gdzie mogą funkcjonować jedynie proste umysły i równie prosta technologia.
Otóż w dalekiej przyszłości liczne rasy zamieszkują wszechświat, gdzie potencjał umysłu zależy od jego położenia w przestrzeni - od superinteligentnych bytów Transcendencji, do ograniczonych rozumów Bezrozumnej Otchłani, gdzie mogą funkcjonować jedynie proste umysły i równie prosta technologia.
Nikt nie wie, jaka dziwna siła podzieliła przestrzeń na te "strefy myśli", ale kiedy bojowe Królestwo Straumli użyło jako broni antycznego artefaktu z Transcendencji, nieświadomie uwolniło przy tym niezwykłą potęgę, która niszczy tysiące światów oraz zniewala wszelką naturalną i sztuczną inteligencję.
Uciekając przed zagrożeniem rodzina naukowców z dwójką dzieci zostaje pojmana przez Szponów - obcą rasę żyjącą w surowej średniowiecznej kulturze i jest używana jako pionki w bezwzględnej walce o władzę. Po zakładników wyrusza misja ratunkowa, która składa się nie tylko z ludzi i ma za zadanie nie tylko uwolnić dzieci, ale również odzyskać tajemnicę, która może uratować resztę międzygwiezdnej cywilizacji.
"Ogień nad otchłanią" jest pierwszą częścią serii Stref myśli.
~*~
Lubię otwierać się na nowe doświadczenia literackie, a, że nie czytałam zbyt wiele ksiązek z gatunku science fiction postanowiłam dać szansę m. in. "Ogniowi nad otchłanią".
Powyższa książka ma wysoki próg wejścia i praktycznie od razu zostałam zderzona ze światem, o którym nic nie wiedziałam, w którym (według autora) powinnam się odnaleźć. Tylko, że czas płynął, ja powoli posuwałam się w fabule, ale w ogóle nie było mi łatwiej - wręcz przeciwnie. Mnogość ras, nazw i tego co powinnam zrozumieć, żeby odnaleźć się w tej historii bardzo mnie przytłaczała. Dodatkowo język, którym posługuje się autor jest bardzo nużący i wymaga od czytelnika ogromnego skupienia. Na początku myślałam, że nie mogę wgryźć się w tę powieść przez to, że wybrałam sobie dość wymagającą historię do przeczytania z gatunku hard science fiction. Jednak kiedy sięgnęłam po inną powieść z tego gatunku zrozumiałam, że to nie jest problem we mnie, ale w książce, która po prostu jest ciężka w odbiorze. Mam wrażenie, że autor chciał po prostu za wiele na raz umieścić w jednej książce, przez co przedobrzył i czytelnikowi ciężko odnaleźć się w meandrach fabuły. Dlatego pomimo ciekawej fabuły postanowiłam przestać czytać tę książkę - nie tylko z tych powodów, o których wspomniałam wcześniej, ale też dlatego, że aktualnie mam znikomą ilość czasu wolnego i jak już coś czytam to chcę, żeby to było coś co mnie interesuje i/lub sprawia przyjemność.
Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek wrócę do czytania tej książki. Przypuszczam, że im więcej czasu minie od odłożenia jej na półkę do przeczytania kiedyśtam tym trudniej będzie mi do niej wrócić. Szczerze mówiąc podejrzewam, że istnieje wysokie ryzyko, że nie wrócę do tej powieści nigdy, chociaż powiem Wam szczerze, że szkoda, że ta książka tak mnie rozczarowała, bo pomysł na książkę jest naprawdę świetny.
Szkoda, że książka jednak cię nie wciągnęła. Czasami w takim wypadku trzeba odpuścić.
OdpowiedzUsuńTo powolne tempo mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńMnie zniechęciło na tyle, że po prostu przestałam ją czytać.
UsuńJa chętnie bym przeczytała.... więc...kiedyś....
OdpowiedzUsuń