Jak myślę o fantastyce na wiosnę i lato to pierwszą moją myślą jest urban fantasy. Ja wciąż jeszcze odkrywam ten gatunek, ale mogę Wam polecić 3 lekkie serie, które wpisują się w powyższy gatunek i, które z czystym sercem mogę polecić.
1. "Materia Prima", Adama Przechrzty
Na moim blogu nie raz wspominałam tę serię i pewnie jeszcze nie raz będę do niej wracać oraz o niej pisać. Ale słowem przypomnienia...
O czym jest seria "Materia Prima"?
Olaf Rudnicki jest alchemikiem i aptekarzem z własną apteką. Do enklaw, które stosunkowo niedawno pojawiły się na świecie wybiera się po substancję zwaną materia prima będącą cennym składnikiem leków, które sporządza mężczyzna. Pewnego dnia w enklawie spotyka rosyjskich żołnierzy, dzięki którym przeżył swój wypad w to tajemnicze, złowieszcze i niebezpieczne miejsce. Od tego momentu życie Rudnickiego oraz żołnierzy mają coraz więcej wspólnych mianowników.
Akcja w pierwszym tomie serii rozpoczyna się na terenach Polskich pod okupacją, na początku XX wieku tuż przed I Wojną Światową. Zatem nasz kraj jest pod zaborami, a zbliżająca się wojna sprawia, że w społeczeństwie panują nerwowe nastroje. Dodatkowo warszawska enklawa stanowi coraz większe niebezpieczeństwo dla ludności. Sytuację podsyca jeszcze fakt, że pewnym momencie w tajemniczych okolicznościach ginie nastolatka z dobrego domu.
Co właściwie mnie zauroczyło w tym cyklu?
Już w momencie, w którym po raz pierwszy czytałam "Adepta" wiedziałam, że to będzie jedna z najlepszych serii, które do tej pory przeczytałam. Wielowątkowość, świetnie zbudowane postacie i tło powieści oraz lekkie pióro autora sprawiły, że każdą kolejną książkę Przechrzty czytałam szybko i z zapartym tchem. Dodatkowo to jak autor wymyślił świat w "Materia Prima" jest czymś niesamowitym, co nie daje nam o sobie zapomnieć jeszcze długo po lekturze. Z jednej strony mamy Przeklętych z enklawy, którzy mocno komplikują życie ludziom; a z drugiej obserwujemy rosnące niepokoje związane z sytuacją polityczną nie tylko w kraju, ale też na świecie. Zatem dla naszych bohaterów to czas zadawania sobie trudnych pytań i podejmowanie niełatwych decyzji oraz ryzykownych działań. Dodatkowo w powyższej serii znajduje się wiele wątków obyczajowych i społecznych, z lekką domieszką romansu. I powiem Wam, że gdyby ktoś zachwalał mi tak rozbudowaną serię polskiego pisarza podchodziłabym do niej z dystansem. Jednak okazuje się, że w tym wypadku Przechrzta sprawnie łączy te wszystkie wątki w bardzo ciekawą całość.
Odnoszę wrażenie, że zbudowanie alternatywnego świata osadzonego na terenie ziem polskich w pierwszej połowie XX wieku jest tylko pretekstem do opowiedzenia o tym jak wtedy żyli ludzie. To właśnie to czego się obawiali, czym się kierowali i co musieli brać pod uwagę niemalże na każdym kroku jest moim zdaniem zarysowane najlepiej. Natomiast odnoszę wrażenie, że enklawa, magia i Przeklęci czasem są tylko tłem dla tego co tak na prawdę ważne w tej serii.
"Materia Prima" jako całość to historia o przyjaźni, lojalności, oddaniu, poświęceniu, podejmowaniu trudnych decyzji i miłości. To również opowieść o tym czym jest honor oraz ukazanie patriotyzmu jako czegoś, co nie zawsze jest łatwe i takie oczywiste. Dodatkowo wszystko napisane jest tak, że każdą kolejną powieść z tego cyklu czytałam na coraz większym wdechu i z coraz większym zaciekawieniem. Poza tym o dziwo bardzo kibicowałam poszczególnym postaciom i mocno się z nimi związałam - co mimo wszystko nie zdarza mi się zbyt często. Szczerze mówiąc jeszcze do niedawna towarzyszył mi lęk związany z tym, że jedna z moich ulubionych serii się kończy. Jednak z tego co wiem jeszcze w tym roku ma ukazać się pierwszy tom z serii "Materia Secunda", który jest jakby kontynuacją "Materia Prima". Ta wiadomość bardzo mnie ucieszyła i nie mogę się doczekać jak będę mogła po nią sięgnąć. W końcu finał trylogii wprawdzie wiele wyjaśnia, ale też pozostawia wiele pytań i otwartych wątków. Na przykład o to czy Łucja przypadkiem nie narozrabia i jak będą się rozwijać jej relacje z jednym z głównych bohaterów. Mam nadzieję, że w "Materia Secunda" dostanę kilka odpowiedzi, a do tego czasu będę musiała pocieszać się innymi książkami Adama Przechszty.
~*~
"Materia Prima" to jedna z najlepszych serii, jakie w życiu czytałam. Nie tylko dlatego, że autor stworzył ciekawy świat, a każdy tom jest bardzo dopracowany. Otóż dawno nikt nie zmotywował mnie tak bardzo do odświeżenia sobie historii Polski, z której pamiętam dużo mniej niż bym chciała. Tymczasem jest szansa na to, że w końcu sięgnę po te wszystkie opracowania historyczne, które zalegają mi na półce.
Na blogu pojawiły się oddzielne recenzje dwóch pierwszych części:
A także takie notki jak:
Także jeżeli chcecie bliżej przyjrzeć się tej serii to odsyłam szczególnie do recenzji.
2. "Czas Żniw", Samanthy Shanon
Przed tą serią wzbraniałam się naprawdę bardzo długo, a gdy już po nią sięgnęłam zakochałam się i przepadłam.
Jeżeli jeszcze nie znacie tej serii to akcja historii w niej zawartej rozgrywa się w 2059 roku w Londynie i jego okolicach. Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn, a jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Dziewczyna jest śniącym wędrowcem i w świecie, w którym żyje zdradą jest już sam fakt, że żyje.
Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. W skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje zatrzymana i przetransportowana na teren Oksfordu - tajemniczej kolonii karnej, która istnieje od 200 lat. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząc z innego świata rasa Refaitów. Page trafia pod protektorat Naczelnika, który staje się jej panem, trenerem, a zarazem jej naturalnym wrogiem. Jeśli dziewczyna chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym się znalazła.
O "Czasie żniw" od lat słyszałam wiele dobrych opinii i mocno ciekawiła mnie ta seria - tym bardziej, że opis fabuły sprawił, że odniosłam wrażenie, że jest to coś w moich klimatach. Ostatnio sięgnęłam po tę książkę, ponieważ potrzebowałam lekkiej i wciągającej lektury, która pozwoli mi się zrelaksować. I właściwie to dostałam. Powyższa powieść jest historią, w której główna bohaterka jest bardzo podobna do innych postaci z książek młodzieżowych. W końcu jest to młoda dziewczyna z wyjątkowymi mocami, które sprawiają, że wiele osób (i nie tylko osób) się nią interesuje. Poza tym jest tu kilka innych dość popularnych motywów - chociażby motyw buntu i ucieczki czy też wątek romantyczny typu hate to love.
Poza tym książka jest napisana lekkim językiem, a fabuła jest bogata w kilka zwrotów akcji i dynamicznych scen, które sprawiają, że lektura "Czasu żniw" nie jest nudna i łatwo się w nią wciągnąć.
Niemniej jednak słyszałam o tej książce tyle zachwytów, że oczekiwałam czegoś więcej - tym bardziej, że pomysł na fabułę i świat wykreowany przez autorkę jest ogromnie ciekawy. Chociażby ze względu na wątek związany z jasnowidzami oraz tym, że swoje zdolności poznają po kolorze aur. Jednak historia zawarta w powyższej książce ma kilka wad, które sprawiły, że czuję się nią z lekka zawiedziona.
Czytając tę powieść miałam wrażenie, że większość rzeczy w niej zawartych gdzieś już była. W związku z tym chociażby relacja Page i Naczelnika była dla mnie boleśnie przewidywalna - podobnie jak zakończenie. Zabrakło mi tu tak zwanego pazura i odrobiny kreatywności oraz oryginalności, która nadałaby całej historii świeżości. Dodatkowo mam wrażenie, że korekta tu lekko kuleje, bo wyłapałam kilka drobnych błędów. Jednak mimo wszystko uważam, że jest to całkiem świetna książka w momencie, w którym szukamy czegoś niewymagającego, przy czym chcemy się zrelaksować. W każdym razie ja jestem bardzo ciekawa jak cała historia się rozwinie - nawet jeżeli pewne moje przypuszczenia miałyby się ziścić.
Jak się zorientowaliście powyżej macie moją opinię o pierwszym tomie, w którym znalazłam trochę minusów. Jednak mimo pewnych wad sięgnęłam po kolejne części, w których było już tylko lepiej.
Jeżeli jesteście ciekawi recenzji kolejnych części to zapraszam was do poniższych notek:
Z tego co zauważyłam to na Lubimy Czytać jest dodany kolejny tom po angielsku, więc mam nadzieję, że niebawem następna część ukarze się również w Polsce.
Ostatnią serią, którą chcę Wam polecić jest
3. "Trylogia Nadzoru" autorstwa Charliego Fletcher'a:
"Trylogię Nadzoru" odkryłam zupełnym przypadkiem i jak się okazało podbiła moje serce na tyle mocno, że zostanie w nim na długo.
Autor powieści zabiera nas do alternatywnego dziewiętnastowiecznego Londynu, w którym spotkamy łowców czarownic, przedstawicieli Hordy Mroku oraz ludzi o nadnaturalnych zdolnościach. Wśród tych ostatnich są członkowie Nadzoru - tajnego związku strażników, który niegdyś liczył setki dzielnych dusz. Jednak dziś można ich policzyć na palcach jednej dłoni.
Tymczasem w mieście panoszą się okrutni mordercy i magiczne istoty żerujące pod osłoną nocy. Poza tym wrogowie podchodzą coraz bliżej, a Nadzór jest osłabiony i rozdarty.
Wszystko zaczęło się pewnej nocy pod drzwiami siedziby Nadzoru, pod którymi pojawił się opryszek z workiem, z dość niecodzienną zawartością. Wydawało się, że pojawiła się szansa na uzupełnienie sił. Jednak wiele wskazuje na to, że pozorne błogosławieństwo jest raczej wymyślną pułapką, która ma doprowadzić Nadzór do ostatecznego oraz całkowitego upadku.
Wciągu kilku tygodni towarzyszyłam członkom Nadzoru w ich walce o poszerzenie szeregów oraz zachowanie równowagi jeżeli chodzi o współistnienie stworzeń dnia i nocy. I tak jak w pierwszej części mamy dość jasno określone co jest dobre, a co złe; to w kolejnych tomach zauważamy, że zarówno dobro, jak i zło niekoniecznie jest takie oczywiste, jakby się wydawało. Jednak "Trylogia Nadzoru" to seria, w której największą uwagę przywiązujemy nie do postaci, ale do wydarzeń (przynajmniej ja tak miałam). A to dlatego, że autor doskonale wie jak rozpisać sceny tak, aby dobrze je się czytało i wzbudzały określone emocje. Natomiast to czego mi brakowało w tej serii to większa ekspozycja jeżeli chodzi o postacie i relacje między nimi oraz świat, w którym została osadzona fabuła. Moim zdaniem autor nie dookreślił wielu rzeczy i zostawił za dużo miejsca wyobraźni czytelnika.
Niemniej jednak to za co nienawidzę autora to zakończenie, które jest mocno otwarte i nie domyka pewnych wątków, które jednak były dla mnie dość ważne. Te wszystkie pourywane i nie do końca dopracowane wątki są moim zdaniem największą zmorą tej serii i mam nadzieję, że autor napisze jeszcze jakieś książki, które do niej nawiązują. Jednakże wspomniane przeze mnie minusy nie zmieniają faktu, że kocham powyższą trylogię całym sercem, a pod koniec ostatniego tomu polało się trochę łez - bo w końcu to nie tak miało się skończyć!
Tak jak wspomniałam bym chciała, żeby powstała jakaś kolejna seria będąca kontynuacją "Trylogii Nadzoru". Poza tym uważam, że ta seria ma potencjał do tego, żeby powstało wokół niej jakieś uniwersum - trochę jak w przypadku "Metro 2033" (pomimo tego, że "Trylogia Nadzoru" nie dorasta do pięt książkom Głuchowskiego).
W każdym razie książki pana Fletchera są świetną i lekką rozrywką, po którą można sięgnąć właściwie o każdej porze roku.
Naturalnie jeżeli chcecie bardziej zapoznać się z tą serią to zapraszam Was do notek:
Z tego co wiem to z dostępnością tej serii może być problem, ale jeżeli znajdziecie ją w jakiejś bibliotece bądź antykwariacie czy innym Allegro to bardzo Wam ją polecam.
4. "Diabelskie Maszyny" C. Clare
Do uniwersum o Nocnych Łowcach wciąż mam ogrom mieszanych uczuć. Jednakże seria Diabelskie Maszyny kusiła mnie na tyle, że w końcu po nią sięgnęłam.
"Mechaniczny anioł", który rozpoczyna wyżej wspomnianą serię opowiada o nastolatce, która po śmierci ciotki wyrusza do Londynu, w którym mieszka jej brat - jedyny żyjący członek rodziny głównej bohaterki. Tessa jest zupełnie nieświadoma tego, że w londyńskim Podziemnym Świecie, w którym ulicami przemykają wampiry, czarowniczy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Już zaraz po przyjeździe nastolatka zostaje porwana przez Mroczne Siostry - członkinie tajnej organizacji o nazwie Klub Pandemonium. Wkrótce Tessa dowiaduje się, że sama jest Podziemną o rzadkim darze zmieniania się w inną osobę. Co więcej Mistrz - tajemnicza postać kierująca Klubem - nie zatrzyma się przed niczym, żeby wykorzystać jej moc. Jedyna nadzieja jest w Nocnych Łowcach - wojownikach utrzymujących równowagę między światem ludzi oraz światem, w którym żyją Podziemni oraz Nefilim.
W "Mechanicznym aniele" znajdziemy dość typowe wątki jeżeli chodzi o uniwersum Nocnych Łowców i młodzieżówki w ogóle. Spotykamy tu całkiem sporo postaci, które każdy kto chociaż trochę otarł się o to uniwersum powinien kojarzyć. A zatem w powyższej powieści przewijają się m. in. Cisi Bracia, rodzina Lightwood'ów czy Magnus Bane. W dodatku w tejże książce znajdujemy dość typowy dla młodzieżówek wątek, gdzie główna bohaterka ma wyjątkowe moce, o których do tej pory nie miała zielonego pojęcia. W dodatku Tessa poznaje m. in. dwóch chłopaków (oczywiście, że najbliższych przyjaciół, którzy są niczym bracia), których charaktery są niczym ogień i woda. Chyba nie zaskoczę Was tym, że oboje z nich ją w pewien sposób fascynują.
Jednakże ogromnym plusem jest to, że wszystko jest ubrane w steampunkowy klimat, który nadaje całej historii wyrazistości. Zatem historia o Nocnych Łowcach została doprawiona jednymi z tych wątków, które najbardziej lubię w literaturze, co sprawiło, że "Mechanicznego anioła" czytało mi się bardzo dobrze i mam nadzieję, że dość szybko sięgnę po kolejne części z tej trylogii. W dodatku widać było, że Clare postarała się o to, żeby dać nam bardziej zróżnicowane postaci niż w Darach Anioła, co moim zdaniem jest bardzo na plus. Niektóre z nich polubimy, a wobec innych będziemy mieć mieszane odczucia lub w ogóle nie będziemy ich lubić.
Powyższa powieść nie jest ambitną literaturą, jednak sięgnęłam po nią, ponieważ potrzebowałam lekkiej lektury, która dostarczy mi rozrywki i nie będzie ode mnie wymagała większego zaangażowania emocjonalnego lub intelektualnego. O dziwo mimo prostoty i swego rodzaju przewidywalności fabuły bawiłam się świetnie, a co za tym idzie na pewno jeszcze nie raz wrócę do świata wykreowanego przez autorkę. W każdym razie jeżeli szukacie czegoś lekkiego i macie podobny gust do mojego to polecam Wam tę powieść z czystym sumieniem. Tak samo jak dwie kolejne:
Bardzo chciałabym częściej sięgać po książki z tego gatunku - zresztą mam w swojej biblioteczce kilka książek, które można określić jako urban fantasy. Jednak poza tym mam też sporo innych książek na mojej liście czytelniczej, a czas na czytanie mam naprawdę mocno ograniczony. Jednak nie od razu Rzym zbudowano i powoli będę się przyzwyczajać do nowych możliwości jeżeli chodzi o czas czytania.
Mam nadzieję, że udało mi się chociaż trochę zainteresować powyższymi książkami.
Fajne propozycje :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak myślisz.
Usuń"Czas żniw" mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również Ci się spodoba - tu z każdym kolejnym tomem jest coraz lepiej.
UsuńZainteresowałaś skutecznie. Każda z tych serii ma w sobie coś intrygującego.
OdpowiedzUsuń