Powrót do "Wichrowych Wzgórz"

"Wichrowe Wzgórza" czytałam po raz pierwszy nieco ponad dekadę temu - chyba po obejrzeniu czy też przeczytaniu (już nie pamiętam dokładnie) tej części "Zmierzchu", w której Bella czytała właśnie tę powieść. Pierwsze moje spotkanie z książką Emily Bronte sprawiło, że zakochałam się nie tylko w angielskich klasykach, ale również w literaturze klasycznej. Dlatego też powyższa powieść będzie dla mnie ważna już zawsze i nic jej tego nie odbierze. 

Toteż nie powinno nikogo dziwić, że powrót do Wichrowych Wzgórz planowałam już od dawna. I niewątpliwie jest to jeden z moich najbardziej sentymentalnych powrotów do jakiejś książki w ostatnim czasie. Byłam bardzo ciekawa jak po latach odbiorę Heathcliffa i jego relacje z przybraną rodziną oraz to co pomiędzy nimi się rozegrało.

"Wichrowe Wzgórza" ponownie zauroczyły mnie swoim mrocznym i dusznym klimatem. Jednak zaskoczyło mnie to, jak bardzo inaczej odbieram tę historię, niż w momencie, w którym czytałam ją po raz pierwszy. Przede wszystkim zobaczyłam, że w tej historii właściwie nikogo nie da się polubić - a przynajmniej ja tego nie potrafię. Każdy z bohaterów ma w sobie coś takiego, co mnie w nim drażni lub sprawia, że chciałabym nim potrząsnąć. Jeżeli już czytaliście tę powieść to dobrze wiecie, że jest to historia pełna bólu, przemocy i żalu. W dodatku, w tej opowieści doskonale widać, jak cienka jest granica między miłością a nienawiścią oraz miłością a swego rodzaju szaleństwem/obłędem lub wręcz chorobą psychiczną. Prócz tego w "Wichrowych Wzgórzach" świetnie wybrzmiewa to do czego może doprowadzić wzgardzona miłość oraz poniżenie i pogarda ze strony otoczenia już od najmłodszych lat. A to sprawia, że o relacjach i zależnościach ukazanych w tejże powieści można by dyskutować godzinami. 

"Wichrowe Wzgórza" to tak jak pisałam, jedna z najważniejszych powieści w moim życiu. Po latach widzę, jak bardzo miała wpływ na mój gust czytelniczy oraz spojrzenie na literaturę. Jednakże mam wrażenie, że to właśnie lata temu miałam idealny czas na przeczytanie tej historii - wtedy byłam nią zachwycona, natomiast dziś odnoszę się do niej z większym krytycyzmem i mimo tego, że mi się podobała to nie jestem już nią tak zachwycona jak wcześniej. 

Książka Emily Bronte to moim zdaniem must read dla każdego mola książkowego, który chce się dobrze odnaleźć w literaturze. Nawet pomimo tego, że ta opowieść jest trudna i trzeba dać sobie czas, aby ją przeczytać, przeżyć i przemyśleć. Jest to tym bardziej ważne, że zauważyłam, iż książki nawiązujące do literatury klasycznej oraz baśni i legend są coraz popularniejsze. Zatem warto dać sobie szansę na to, aby móc lepiej zrozumieć nie tylko wznowienia klasyków, ale również literaturę wspóczesną. 

Komentarze

  1. Czytałem w swoim czasie fragmenty. Podobały mi się. Pozdrawiam, po 15 minutach szybkiego porannego spaceru :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię tę książkę. Czytałam ją już kilka razy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był mój drugi raz. Prawdopodobnie będą też następne, ale chyba nie prędko.

      Usuń
  3. Mam podobne odczucia co do tej książki po jej ponownym przeczytaniu :). Na mój odbiór po latach wpływa też fakt, że sięgnęłam po nieco inne tłumaczenie (to nowe od MG, bardzo surowe, mało literackie). Zawsze będę miała sentyment do tej książki, podziwiam też, że skromna córka pastora miała taką fantazję, żeby stworzyć tak mroczną, ponurą historię pełną bólu, cierpienia i żalu za utraconą miłością. Niemniej, obecnie z powieści sióstr Bronte najbardziej lubię "Jane Eyre" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też sięgnęłam po inne tłumaczenie niż pierwszym razem. Mam wrażenie, że to, które czytałam dzisiaj jest jakieś takie bardziej toporne. Jednak mimo wszystko to dla mnie bardzo ważna książka. Natomiast jeżeli chodzi o "Jane Eyre" to teżlubię tę powieść i jest jedną z moich ulubionych.

      Usuń
  4. W przeciwieństwie do większości Czytelników mnie ta powieść nie zachwyciła. Przeczytałam ją raz i uznaję za bardzo dobrą lekturę, ale nie zamierzam do niej wracać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. W sumie to dość specyficzna i trudna w odbiorze książka. I chyba w jej przypadku już tak jest, że, albo się ją lubi, albo wręcz przeciwnie.

      Usuń
  5. Nigdy tej książki nie czytałam, brzmi trochę mrocznie i dobijająco...nie wiem, czy miałabym ochotę na taką lekturę 😉 Również lubię wracać po długim czasie do ulubionych książek i też często zupełnie inaczej je odbieram, i to jest wspaniałe 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w sumie "Wichrowe Wzgórza" są mroczne i dobijające. I tak sobie myślę, że taki już ich urok.

      Tak w ogóle widzę, że mamy podobne doświadczenia z wracaniem do książek. :)

      Usuń
  6. Piękne wydanie. Raz czytałam tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pogrzebałam w sieci za ekranizacją i właśnie mnie oświeciło, że nigdy nie czytałam tej książki. Zawsze myliła mi się z tą o braciach, z którymi po kolei związywała się ta sama kobieta. W filmie jednego z braci grał Brad Pitt. Kiedyś wypożyczę tę książkę, żeby w końcu ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też będę wracać do tej książki za jakiś czas :)
    Chętnie w końcu i film obejrzę...

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę przeczytałam lata temu! Ale myślę, że z chęcią sięgnęłabym po jakąś ekranizację, żeby przypomnieć sobie tę opowieść!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie ja po ponownym przeczytaniu "Wichrowych Wzgórz" też jeszcze raz obejrzałabym ekranizację.

      Usuń
  10. ach to pozycja którą bardzo lubię :) jeszcze za czasów studiów czytałam ją kilka razy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero uczę się wracać do książek, które już przeczytałam i tak naprawdę żałuję, że nie robiłam tego wcześniej.

      Usuń
  11. Czytałam dawno temu, nie wiem czy wrócę do tej powieści, ma dla mnie bardzo przygnębiający klimat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Ja jednak lubię czasem sięgać po tego typu książki, więc prawdopodobnie jeszcze wrocę do "Wichrowych Wzgórz"

      Usuń
  12. Nie czytałam nigdy tej książki, ale myślę że czas nadrobić- wcześniej, byłam chyba „za młoda” do takiej literatury :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Do "Wichrowych Wzgórz" trzeba dojrzeć, bo jak się nie się po nie zbyt wcześnie to można przez nie nie przebrnąć.

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.