Carlosa Ruiza Zafona poznałam jakiś rok temu dzięki współpracy z wydawnictwem, które w Polsce wydaje jego książki. Do dziś przeczytałam już większość powieści tego autora i żałuję, że moje pierwsze spotkania z nim już się kończą...chociaż mam nadzieję, że Zafon wyda jeszcze nie jedną książkę.
Dziś skończyłam czytać Księcia Mgły - jedną z cyklu książek dla młodzieży.
Max Carver przenosi się wraz z rodziną do rybackiej wioski. Tam mają zacząć wieść spokojne życie. Rodzina zamieszkuje dom, który kiedyś należał do rodziny Fleishmanów, których dziesięcioletni syn Jackob utonął w morzu. Już od momentu przyjazdu nowych mieszkańców zaczynają się dziać dziwne rzeczy.
W nocy Max widzi w ogrodzie posągi artystów cyrkowych, które zdają się poruszać. Wkrótce Max i Alicja poznają Rolanda, który opowiada im kilka ciekawostek o miasteczku oraz zatopionym pod koniec I wojny światowej statku. Niebawem dzieci poznają również dziadka swojego nowego przyjaciela - latarnika Victora Kraya. To on opowie im o Księciu Mgły - czarowniku, który jest w stanie spełnić każde życzenie w zamian za bardzo wiele...
Nadchodzi moment, w którym nasi młodzi bohaterowie muszą zmierzyć się nie tylko ze swoimi lękami, ale również z przeciwnikiem, który jest dużo silniejszy i sprytniejszy od nich. Tak samo jak w innych powieściach Zafona, w Księciu Mgły znajdziemy historię, która opowiada nam o niezwykłym oddaniu przyjaciołom oraz gotowości poświęcenia za nich życia. A wszystko to owiane jest nutą tajemniczości i przyprawione szczyptą magii. Akcja dzieje się na tyle szybko, żeby móc się nią delektować i nie znudzić się nią, więc jest idealna dla młodych odbiorców. Nie oznacza to, że starsi czytelnicy nie znajdą niczego dla siebie;). Zakończenie powieści zawiera okruchy goryczy i przyprószone jest odrobiną żalu oraz tęsknoty za tym co bezpowrotnie zostało utracone i nie mogło się rozwinąć. Jakoś tak mam, że czytając powieści Zafona z serii dla młodzieży zapadam w jakiś bliżej nieokreślony stan melancholii i zawsze włącza mi się refleksja nad tym jak odnoszę się do swoich bliskich i czy byłabym w stanie zaryzykować dla nich życie...wnioski z moich rozmyślań pozostawię sobie, a Wam polecam sięgnąć po Księcia Mgły. On przeniósł mnie w zupełnie inny i magiczny świat - miałam wrażenie, że tam wszystko jest bardziej oczywiste i dużo prostsze, co powodowało, że chętnie się zatapiałam w lekturze tej książki. Szkoda tylko, że jest taka krótka...no i pochłonęłabym ją pewnie dużo szybciej niż 4 dni, ale nie dość, że miałam urwanie głowy, to jeszcze dopadł mnie jakiś wirus, który nie pozwalał mi się skoncentrować na czytaniu i cieszyć z obcowania z tak przyjemną powieścią.
P.S. Nie może się ode mnie odczepić Noc w wykonaniu G. Turnaua - >>>KLIK<<<
Uwielbiam tego autora. Przeczytałam prawie wszystkie jego książki, jakie zostały wydane po polsku. Brakuje mi tylko znajomości "Więźnia nieba" :)
OdpowiedzUsuńTo mi została tylko "Gra anioła";]
UsuńCzytałam tą książkę i również byłam zachwycona, choć jak dla mnie skończyła się za szybko. Szkoda tylko, że wszelkie próby wypożyczenia innych pozycji tego autora kończą się niepowodzeniem.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :)
Ja zawsze na niego trafiam przypadkiem...może to łut szczęścia, a może po prostu moje biblioteki są dobrze zaopatrzone;)
UsuńTeż dla mnie koniec nastąpił zbyt szybko:(
Mnie sie bardzo podobała, a ze jestem przedstawicielką tej grupy ludzi, do ktorej kierowana jest ta ksiazka przyznaje, ze jest swietna.
OdpowiedzUsuńJa już nie jestem przedstawicielką tej grupy, ale i tak uważam, że jest świetna;)
UsuńPierwszy raz ta książka rzuciła mi się w oczy na... wyprzedaży w Biedronce. Nie sięgnęłam po nią, stwierdziłam, że jeśli recenzje będą pozytywne to po prostu poszukam w bibliotece, aż w końcu zapomniałam ;)
OdpowiedzUsuńO no widzisz;], ale może jednak warto się po nią wybrać skoro już sobie przypomniałaś o tej powieści;]
Usuń