Jeżeli na okładce książki widzę nazwisko Aleksandry Seligi sięgam po nią w ciemno niemalże z pewnością, że się nie zawiodę. Tym razem sięgnęłam po pierwszą część Historii z Etherton czyli po "Zjawy i mary", którą Seliga napisała razem z Katarzyną Kujawską.
Jest to niezwykła opowieść, w której realizm magiczny, tajemniczość, duchy i wierzenia twórczyni serii Gołoborze łączą się z miłością anglistki do klasycznej angielskiej literatury i stylistyki wiktoriańskiej. Autorki świetnie oddają delikatny i symboliczny klimat małego miasteczka i jego sekretów.
To miasteczko spośród innych wyrożnia bliskość Lasu, który sprawia wrażenie jakby był odrębnym bytem.
Rok 1969. Etherton - nadmorskie miasteczko, które znajduje się na skraju Lasu to miejsce, w którym stykają się i mieszają różni ludzie oraz różne kultury. Nieco pod miastem usytuowana jest rodzinna posiadłość Airesów, którą zamieszkują zarówno żywi, jak i umarli. Natomiast przy nadmorskim brzegu mieszkają Hendersonowie. Niepodzielne rządy oraz potęgę obu rodów ma zwiększyć aranżowane małżeństwo spadkobierców. Jednakże ten sojusz magii i pieniądza nie podoba się narzeczonym - tym bardziej, że każde z nich skrywa własne sekrety. Jednakże Wilhelmina i Thomas muszą połączyć siły, aby z pomocą swoich nietuzinkowych przyjaciółek sprzeciwić się woli rodziców.
Wiele lat później w tym samym miasteczku młodą kobietę dręczą nocne koszmary. Dzieje się tak od momentu zaginięcia jej rodziców podczas wyprawy do Lasu. Ivy czyje, że coś złowieszczego nadciąga nad Etherton. I to coś ma swoje źródło w Lesie. W dodatku wnuk burmistrza Hendersona zaczął się interesować tym tajemniczym miejscem przy miasteczku. Czy pomoże kobiecie odkryć źródło zagrożenia. Jakie tajemnice przodków oboje mogą odkryć?
Jest to niezwykła opowieść, w której realizm magiczny, tajemniczość, duchy i wierzenia twórczyni serii Gołoborze łączą się z miłością anglistki do klasycznej angielskiej literatury i stylistyki wiktoriańskiej. Autorki świetnie oddają delikatny i symboliczny klimat małego miasteczka i jego sekretów.
To miasteczko spośród innych wyrożnia bliskość Lasu, który sprawia wrażenie jakby był odrębnym bytem.
Rok 1969. Etherton - nadmorskie miasteczko, które znajduje się na skraju Lasu to miejsce, w którym stykają się i mieszają różni ludzie oraz różne kultury. Nieco pod miastem usytuowana jest rodzinna posiadłość Airesów, którą zamieszkują zarówno żywi, jak i umarli. Natomiast przy nadmorskim brzegu mieszkają Hendersonowie. Niepodzielne rządy oraz potęgę obu rodów ma zwiększyć aranżowane małżeństwo spadkobierców. Jednakże ten sojusz magii i pieniądza nie podoba się narzeczonym - tym bardziej, że każde z nich skrywa własne sekrety. Jednakże Wilhelmina i Thomas muszą połączyć siły, aby z pomocą swoich nietuzinkowych przyjaciółek sprzeciwić się woli rodziców.
Wiele lat później w tym samym miasteczku młodą kobietę dręczą nocne koszmary. Dzieje się tak od momentu zaginięcia jej rodziców podczas wyprawy do Lasu. Ivy czyje, że coś złowieszczego nadciąga nad Etherton. I to coś ma swoje źródło w Lesie. W dodatku wnuk burmistrza Hendersona zaczął się interesować tym tajemniczym miejscem przy miasteczku. Czy pomoże kobiecie odkryć źródło zagrożenia. Jakie tajemnice przodków oboje mogą odkryć?
Kiedy sięgałam po "Zjawy i mary" oczekiwałam historii, która będzie nieco w klimacie Gołoborza, które bardzo polubiłam. Jednakże dostałam nieco coś innego od tego co oczekiwałam.
Przez większość książki miałam wrażenie, że właściwie czytam powieść obyczajową z elementami realizmu magicznego czy po prostu low fantasy. I muszę przyznać, że zbyt mało było dla mnie tej tajemniczości Lasu oraz grozy, którą czuły od niego poszczególne postaci. Jednak z drugiej strony polubiłam wątek Wilhelminy, a w wątku Ivy odnalazłam nieco klimatu serii Gołoborze pani Seligi. Poza tym zakończenie i obietnica tego, że w kolejnym tomie wydarzy się więcej sprawiło, że w momencie zakończenia czytania tej książki miałam ochotę od razu sięgnąć po jej kontynuację.
Przez większość książki miałam wrażenie, że właściwie czytam powieść obyczajową z elementami realizmu magicznego czy po prostu low fantasy. I muszę przyznać, że zbyt mało było dla mnie tej tajemniczości Lasu oraz grozy, którą czuły od niego poszczególne postaci. Jednak z drugiej strony polubiłam wątek Wilhelminy, a w wątku Ivy odnalazłam nieco klimatu serii Gołoborze pani Seligi. Poza tym zakończenie i obietnica tego, że w kolejnym tomie wydarzy się więcej sprawiło, że w momencie zakończenia czytania tej książki miałam ochotę od razu sięgnąć po jej kontynuację.
"Zjawy i mary" to przede wszystkim historia o ludziach, którzy siłują się z życiem i starają się wywalczyć sobie nie tylko szczęśliwe życie, ale także nie raz szukają swojego miejsca na ziemi, celu w życiu lub zwyczajnie jego sensu. Mnogość różnych postaci i zawiłość relacji, które między nimi zachodzą jest doprawdy fascynująca i pozwalała mi wracać do tej książki z przyjemnością - nawet pomimo tych małych minusów, które wyżej wymieniłam.
Myślę, że tę powieść szczególnie poleciłabym tym z Was, które lubią powieści obyczajowe, ale chcą nieco wyjść ze swojej czytelniczej strefy komfortu i może spróbować z fantastyką. W tym przypadku ta książka może się okazać furtką do odkrywania nowych literackich dróg.

Tytuł zapisuję, moje dawne klimaty czytelnicze to są, jeszcze z czasów bloga Imperium Lektur I , które istniało w latach 2012 - 2016. Pozdrawiam niedzielnie .
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka mogłaby mi się spodoba, bo fabuła mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńCzyli w sumie książka w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuń