Autor: Marcin Mortka,
Lektor: Maciej Kowalik
Wydawnictwo: SQN
Czas trwania: 10h i 16 min.
Historie o piratach często zaczynają się w ten sam sposób: kapitan wskutek wyczerpującej walki traci swój statek oraz większość załogi. Zostają tylko ci najwierniejsi. Zaraz, zaraz – czy aby na pewno najwierniejsi, a nie ci mniej zaradni, którzy nie mieli pomysłu, aby zrobić ze sobą coś lepszego? To okazuje się zwykle w toku dalszych przygód.
Kapitan Roland niby znalazł się w podobnej sytuacji, ale jednak nie do końca. Bo czy każda banda piratów, tak jak ta grasująca po Morzach Wszetecznych, rekrutuje się spośród goblinów, półgoblinów, satyrów oraz szamanów, a w dodatku wszystkich tak zaciekłych, bezlitosnych, dzikich i zgoła nie najmądrzejszych? Otóż nie. Takich awanturników jak załoga dość podejrzanego, ale za to wyjątkowo szybko znalezionego nowego statku nazwanego Błędnym Rycerzem nie spotyka się nigdzie indziej niż w okolicach dziwnie wymarłego miasta portowego Necroville.
Trudno co prawda spodziewać się, że rejs pirackim okrętem może być doświadczeniem przewidywalnym, w tym jednak wypadku trzech rzeczy czytelnik może być całkowicie pewien: wartkiej akcji, krwawej jatki i salw śmiechu.
~*~
Mimo tego, że za oknem aura już płynnie przechodzi w jesienną ja postanowiłam sięgnąć po dość lekką, letnią lekturę i w końcu zdecydowałam się przesłuchać "Morza Wszeteczne". To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Pana Marcina Mortki, więc zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednakże pozytywnie się zaskoczyłam - zarówno treścią książki, jak również sposobem podania jej przez lektora.
Dostałam tu nie tylko wartką akcję okraszoną słuszną porcją poczucia humoru, ale również wyraziste postaci, które polubiłam i które nie raz sprawiły, że się uśmiechnęłam. W "Morzach Wszetecznych" oprócz ciekawej historii o piratach, w której znajdują się potyczki morskie znalazłam też moje ulubione wątki związane z aniołami i demonami oraz konfliktem, jaki toczą.
Z przyjemnością śledziłam to jak Roland i jego załoga usiłuje odnaleźć się na pokładzie Błędnego Rycerza w nieciekawej sytuacji, w którą zostali wplątani właściwie mimo woli...
"Morza Wszeteczne" nie są jakąś ambitną literaturą, ale też nie mają nią być. To rozrywka w czystej postaci, która pomogła mi trochę oderwać się od mojej codzienności.
Słuchałam tej książki podczas wykonywania codziennych obowiązków takich jak np. gotowanie, w innym przypadku pewnie nie miałabym czasu poznać tej historii ze względu na to jak dużo mam obowiązków (każda młoda mama wie o co chodzi). Tymczasem dzięki temu, że na nowo odkryłam audiobooki nie tylko mogłam zająć głowę czymś innym niż macierzyństwo, ale też mam pierwszego ulubionego lektora. W audiobookach to dla mnie bardzo ważne w jaki sposób lektor czyta tekst - jakiej ekspresji używa i czy nadaje postaciom jakiś charakter. Tu pan Kowalik jest niezawodny. Dzięki temu jak czytał tekst dużo łatwiej było mi wciągnąć się w fabułę i wyobrazić sobie postaci oraz ich usposobienie. Na szczęście pan Kowalik czyta wiele książek, które chce przesłuchać i mam szczerą nadzieję, że audiobooków czytanych przez tego Pana mi nie zabraknie...swoją drogą ten człowiek mógłby mi czytać nawet książkę telefoniczną, a ja słuchałabym tego z przyjemnością.
Komentarze
Prześlij komentarz
W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.