Uwielbiam powieści azjatyckich autorów, po które zawsze chętnie sięgam. Jednak książka "Kawiarnia Pod Pełnym Księżycem" autorstwa Mai Mochizuki okazała się być dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem. Początkowo byłam zaintrygowana pomysłem na tę historię - magiczna kawiarnia, koty jako kelnerzy, specjały dopasowane do pragnień i lęków gości... brzmiało to fascynująco. Niestety, po lekturze muszę stwierdzić, że całość okazała się być jednym wielkim niewypałem.
Pierwszym problemem, na który natrafiłam, była sama fabuła. Historia kawiarni, która pojawia się tylko w pełni księżyca i serwuje specjały dopasowane do uczuć gości, brzmi jak coś z bajki. Niestety, w wykonaniu autorki nie została odpowiednio rozwinięta i wydaje się być jedynie pretekstem do opowiadania zbioru mało przekonujących historii.
Kolejnym mankamentem są dla mnie bohaterowie, których historie poznajemy w tejże powieści. Główna bohaterka, Laura, która trafia do kawiarni w poszukiwaniu inspiracji i rozwiązania swoich problemów, nie potrafiła zyskać mojej sympatii czy zainteresowania. Jej postać jest płaska, nijaka (wręcz mdła) i pozbawiona charakteru. Podobnie przedstawieni są również pozostali bohaterowie - koty kelnerzy, którzy mieli stanowić dodatkowy urok tej magicznej kawiarni, są jedynie bezosobowymi stworzeniami, którym brakuje głębi i osobowości.
Dodatkowo, sposób w jaki autorka porusza tematy uczuć, lęków i samopoznania, jest sztampowy oraz przewidywalny. Zamiast intrygujących przemyśleń na temat ludzkiej psychiki i zachowań, dostajemy pozbawione emocji dialogi i schematyczne wątki, które nie pozostawiają żadnego śladu w pamięci czytelnika.
Co więcej, styl pisania Mai Mochizuki jest mdły i pozbawiony życia. Według mnie brak w nim tego uroku innych azjatyckich historii, przez który ciężko mi się oderwać od tego typu powieści. Brakuje w nim emocji, barwności i opisów, które zapadają w pamięć. Zabrakło mi też pięknego stylu i głębi, przez które tak bardzo pokochałam azjatycką literaturę. Cała historia wydaje się być napisana w pośpiechu, bez włożenia w nią jakiegokolwiek zaangażowania czy pasji.
Podsumowując, książka "Kawiarnia Pod Pełnym Księżycem" to niestety totalna porażka. Fabuła nudna, bohaterowie bez wyrazu, tematy przewidywalne, styl pisania mdły - całość sprawia wrażenie nieprzemyślanej i pozbawionej życia. Dlatego też nie polecam tej książki, o której dość szybko się zapomina.
Ojej na pewno jej nie kupię
OdpowiedzUsuńuu szkoda, że zawiodła :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, żeby tej książki unikać.
OdpowiedzUsuńZ początku byłam bardzo zaintrygowana tą książką, ale po przeczytaniu Twojej recenzji stwierdziłam, że raczej ją sobie odpuszczę 😀
OdpowiedzUsuńJa tak samo byłam bardzo zaintrygowana tą książką, bo jeszcze żadna azjatycka książka mnie nie zawiodła. No, ale cóż - musiał być ten pierwszy raz.
UsuńSzkoda, że się zawiodłaś, ale dzięki za ostrzeżenie, bo miałam na książkę chrapkę.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, bo książka faktycznie wydawała się być intrygująca.
UsuńSkoro porażka to szkoda czasu by po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńSzkoda... Też uwielbiam powieści azjatyckich autorów.
OdpowiedzUsuńWłaśnie widziałam niekoniecznie pozytywne opinie na temat tej książki, więc nie miałam jej w planach i Twoja recenzja tylko mnie utwierdza w tym, żeby po "Kawiarnię..." nie sięgać ;)
OdpowiedzUsuńOj to szkoda! Zapowiadała się ciekawie.
OdpowiedzUsuńKoty jako kelnerzy? Magiczna kawiarnia? Lubię azjatycką literaturę, ale tę książkę sobie odpuszczę. Tak właśnie zastanawiałam się, czy po nią sięgać, ale widzę, że nie warto.
OdpowiedzUsuńja chętnie bym przeczytała
OdpowiedzUsuńNo szkoda, szkoda, bo pomysł faktycznie miał ciekawy potencjał. Koty, kawka, ludzkie emocje, to coś, co i mnie by przyciągnęło :)
OdpowiedzUsuńPomysł zapowiadał się ciekawie, szkoda, że książka rozczarowuje :)
OdpowiedzUsuń