Z mgły zrodzony spodobał mi się na tyle, że od razu wzięłam się za słuchanie Studni wstąpienia, która jest jego bezpośrednią kontynuacją. W tej części śledzimy dalsze losy Elenda i Vin, którzy są zmuszeni zmierzyć się z rzeczywistością zastaną po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie. Nie jest to łatwe, ponieważ królestwo stoi w obliczu wojny i chaosu związanego z nową sytuacją polityczną. Dodatkowo każda z postaci musi odnaleźć się w nowej - nieznanej dla siebie sytuacji i robi to jak potrafi. Oprócz tego bohaterowie drugiego tomu liczą na to, że znajdą tytułową studnię wstąpienia, z której tajemnicą wiążą wielkie nadzieje, co do przyszłości królestwa. Ale czy na pewno najgorsze jest już za nimi?
Bardzo rzadko praktycznie od razu biorę się za czytanie/słuchanie kolejnego tomu z serii. Jednakże w tym wypadku byłam tak ciekawa tego, jak się rozwiną pewne wydarzenia i relacje między postaciami, że nie mogłam się powstrzymać. Lekki styl autora oraz to z czym mnie zostawił po przeczytaniu Z mgły zrodzonego sprawiły, że nie mogłam sobie odmówić szybkiego sięgnięcia po Studnię wstąpienia. I w tym przypadku książka Sandersona towarzyszyła mi w każdej możliwej chwili - szczególnie podczas wykonywania domowych obowiązków czy ćwiczeń. Często wręcz nie mogłam się od niej oderwać.
Również Studia wstąpienia bardzo mi się podobała i wracałam do tej książki z ogromną ciekawością. Jednakże moim zdaniem nie jest tak dobra, jak Z mgły zrodzony. W tej książce jest sporo dłużyzn i akcji, która na początku książki bardzo mi się wlokła. Na szczęście w pewnym momencie znowu dostajemy wartką akcję i zwroty akcji, które bardzo przypadły mi do gustu i uratowały historię zawartą w powyższej powieści. Czymś co jeszcze bardzo mnie irytowało to zachowanie Vin i Elenda. Otóż jest tu dużo rozkmin pod tytułem nie jestem go warta, bo jestem brutalną zrodzoną z mgły i zabijam ludzi, a on przecież potrzebuje normalnej kobiety, którą będzie mógł kochać i podziwiać lub nie jestem jej wart, bo ona jest potężną zrodzoną z mgły, a ja nie mam jej nic do zaoferowania - w dodatku straciłem władzę - no ile można słuchać takich rozkmin? I tak jak wątek romantyczny w Zrodzonym z mgły nawet mi się podobał to tu miałam go dość. W powyższej książce znajdujemy też wiele myśli innych bohaterów, ale nie są one tak irytujące jak wspomnianej już dwójki postaci. Jednakże moja irytacja związana z wątkiem miłosnym wynikała głownie z moich osobistych preferencji czytelniczych.
Bardzo rzadko praktycznie od razu biorę się za czytanie/słuchanie kolejnego tomu z serii. Jednakże w tym wypadku byłam tak ciekawa tego, jak się rozwiną pewne wydarzenia i relacje między postaciami, że nie mogłam się powstrzymać. Lekki styl autora oraz to z czym mnie zostawił po przeczytaniu Z mgły zrodzonego sprawiły, że nie mogłam sobie odmówić szybkiego sięgnięcia po Studnię wstąpienia. I w tym przypadku książka Sandersona towarzyszyła mi w każdej możliwej chwili - szczególnie podczas wykonywania domowych obowiązków czy ćwiczeń. Często wręcz nie mogłam się od niej oderwać.
Również Studia wstąpienia bardzo mi się podobała i wracałam do tej książki z ogromną ciekawością. Jednakże moim zdaniem nie jest tak dobra, jak Z mgły zrodzony. W tej książce jest sporo dłużyzn i akcji, która na początku książki bardzo mi się wlokła. Na szczęście w pewnym momencie znowu dostajemy wartką akcję i zwroty akcji, które bardzo przypadły mi do gustu i uratowały historię zawartą w powyższej powieści. Czymś co jeszcze bardzo mnie irytowało to zachowanie Vin i Elenda. Otóż jest tu dużo rozkmin pod tytułem nie jestem go warta, bo jestem brutalną zrodzoną z mgły i zabijam ludzi, a on przecież potrzebuje normalnej kobiety, którą będzie mógł kochać i podziwiać lub nie jestem jej wart, bo ona jest potężną zrodzoną z mgły, a ja nie mam jej nic do zaoferowania - w dodatku straciłem władzę - no ile można słuchać takich rozkmin? I tak jak wątek romantyczny w Zrodzonym z mgły nawet mi się podobał to tu miałam go dość. W powyższej książce znajdujemy też wiele myśli innych bohaterów, ale nie są one tak irytujące jak wspomnianej już dwójki postaci. Jednakże moja irytacja związana z wątkiem miłosnym wynikała głownie z moich osobistych preferencji czytelniczych.
Reasumując. Studnia wstąpienia jest całkiem niezłą kontynuacją, którą lubię - nawet pomimo kilku rzeczy, które były dla mnie mankamentami. Jest to coś, co stanowiło dla mnie świetną rozrywkę i odskocznie od codzienności. Gdybym czytała ją jakieś 20 lat temu, wtedy te elementy historii, które teraz były dla mnie wadami postrzegałabym jako zalety. Dlatego też myślę, że ta seria najbardziej spodoba się nastolatkom, młodym dorosłym lub osobom, które dopiero zaczynają swoją znajomość z fantastyką. Ja pewnie będę kontynuować czytanie lub słuchanie tej serii, ale zanim sięgnę po następny tom zrobię sobie chwilę przerwy od tej opowieści.
Nie przeczytam, bo fantastyka nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio mogłabym czytać tylko to.
UsuńOstatnio fantastykę ograniczyłem sobie, pozdrawiam serdecznie, 10 minut zakupów, po 14.15 następne.
OdpowiedzUsuńJa w zeszłym roku bardzo rzadko sięgałam po fantastykę i teraz sobie odbijam i właściwie mogłabym czytać tylko to.
UsuńTę serię odpuszczę, nie lubię fantastyki :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńWątek romantyczny podobał mi się najmniej już w poprzedniej części. Pewnie się kiedyś skuszę na audiobooka "Studni wstąpienia":)
OdpowiedzUsuńTo dla mnie w poprzedniej części był do zaakceptowania, bo nie rzucał się tak bardzo w oczy.
UsuńKsiążka wydaje się ciekawa, ale jakoś nie mogę się przekonać do fantastyki ;)
OdpowiedzUsuńJa też długo nie mogłam się przekonać do tego gatunku. Wolałam czytać książki, które są bliższe rzeczywistości. Ale moja mama lubi fantastykę - zarówno książki, jak i filmy i w moim przypadku to była kwestia czasu jak pęknę i się przekonam. ;)
UsuńRaczej nie dla mnie, bo fantastyka nie należy do moich ulubionych gatunków :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Nie wszyscy lubimy to samo - inaczej byłoby nudno.
UsuńMoże kiedyś sięgnę po ten cykl :)
OdpowiedzUsuńJa za fantastyką nie przepadam, chociaż ostatnio dałam szansę "Iskrze" Katarzyny Tkaczyk i była świetna :D
OdpowiedzUsuńNo widzisz - czasem nie ma co zamykać się na określony gatunek literacki, bo można wiele stracić. :)
UsuńNie sięgam raczej po fantastykę ale jeśli ktoś lubi to czemu nie :)
OdpowiedzUsuńJa lubię i coraz częściej sięgam. To akurat jest tak szeroki gatunek, że moim zdaniem każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
UsuńCzytałam i bardzo miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, bo to w sumie całkiem przyjemna seria jest. :)
UsuńO ja dopiero zaczynam przygodę z fantastyką, chociaż kilkanaście książek już przeczytałam w tym gatunku.
OdpowiedzUsuńJa w sumie też się czuję tak jakbym dopiero co zaczynała znajomość z tym gatunkiem - może to dlatego, że coraz więcej powieści z tego gatunku mam na oku i chciałabym przeczytać.
Usuńmuszę wreszcie coś tego autorka poznać
OdpowiedzUsuńPolecam - ja długo broniłam się przed twórczością autora, ale jak już sięgnęłam po pierwszą książkę to przepadłam. :D
UsuńKilka lat temu zapoznałam się z całą serią.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.helpbook.pl
No...moim zdaniem jest ciekawie, w dodatku ta seria jest świetna na początek znajomości z fantastyką. :)
UsuńTwórczość autora jakoś cały czas przechodzi mi koło nosa i w tym momencie nawet nie wiem, od czego zacząć ;<
OdpowiedzUsuń