"Dewocje", Anna Ciarkowska

 

"Dewocje" autorstwa Anny Ciarkowskiej to książka, którą miałam w planach już od momentu, w którym zobaczyłam ją w zapowiedziach. Przyciągnęła mnie do niej nie tylko piękna okładka zapowiadająca treść, ale przede wszystkim właśnie to o czym jest ta książka. 

To o czym opowiada autorka mogło wydarzyć się wszędzie, bo wszędzie są matki i ojcowie, sklepowe, listonoszki i ciotki Jadwigo. Wszędzie są również katechetki i łysiejący proboszczowie. Również cuda mogą wydarzyć się wszędzie. Dlatego też to mogło wydarzyć się każdemu, ale zdarzyło się jej. A przecież niczym szczególnym nie zasłużyła na ten cud, bo żyła we wsi jak wszyscy, ze losem sprawiedliwie przydzielonym przez Opatrzność. Może tylko modliła się szczerzej od innych, bardziej niż inni prosiła o łaskę oraz mniej bała się wieczności, a mocniej wierzyła w to, że człowiek może być święty.

"Dewocje" są spowiedzią z jednego życia, ale na mocy cudu także z innych żyć - z grzechów niespowiadalnych, które zalegają na samym dnie duszy, z wyrzutów sumienia, z win, żalu i lęku. Jest to spowiedź, która nie niesie ze sobą ulgi zupełnego odpustu, ale opowieść, na końcu której okazuje się, że nieważne przez Kogo, ale dla kogo dzieje się cud. 

~*~

"Dewocje" są spowiedzią kobiety, która całe swoje życie mieszkała na wsi, w której jednymi z najważniejszych osób jest proboszcz oraz katechetka. Są to osoby, które mają realny wpływ na to jak żyją oraz jak myślą ludzie we wsi. Z kart tej książki wyłania się bardzo specyficzne podejście do wiary, religii i duchowości, które wciąż jest typowe dla wielu mieszkańców wsi oraz małych miast. I powiem Wam szczerze, że w momencie, w którym sięgałam po powyższą historię nie spodziewałam się tego jak bardzo okaże się znajoma i bliska - do takiego stopnia, że momentami można się w niej przejrzeć niczym w lustrze. Stało się tak dlatego, że sama byłam kiedyś osobą mocno wierzącą, w dodatku bardzo zaangażowaną w życie swojej parafii. Dzięki temu spotkałam nie tylko wielu wspaniałych ludzi, ale również tych, którzy reprezentowali niezdrowe podejście do wiary oraz religii. Myślę, że jeżeli sami pochodzicie lub nadal mieszkacie na wsiach lub w małych miasteczkach to wiele rzeczy z tych opisanych w powyższej książce okaże się dla Was porażająco znajome. 

Anna Ciarkowska z godną podziwu wnikliwością rysuje przed czytelnikiem obraz, który mnie osobiście wciąż przeraża i wywołuje smutek. Głównie dlatego, że mimo tego, iż jest coraz więcej osób świadomie oraz krytycznie podchodzących do swojego wyznania, to wciąż istnieją środowiska, w których można znaleźć osoby ślepo zapatrzone w jakąś niezdrową formę religii. A jeżeli ma się w otoczeniu ten typ księży czy katechetów, który jest zakreślony w "Dewocjach" to dużo łatwiej popaść w traumę lub chorobę psychiczną. Osobiście nie mam nic do katolików (bo to właśnie ich dotyczy powyższa historia), którzy zdroworozsądkowo podchodzą do wiary oraz religii i, których jest mnóstwo w moim otoczeniu. Jednak coraz częściej zauważam również niepokojące zachowania ludzi, którzy dają sobie wmówić, że wszelaka inność oraz posiadanie krytycznego podejścia do tego co głoszą księża jest propagandą i zagrożeniem dla ich samych oraz chrześcijańskich wartości. A to prosta droga chociażby do coraz większych podziałów w społeczeństwie. 

Dla mnie osobiście ta książka jest swego rodzaju przestrogą i zimnym prysznicem, który ma za zadanie nieco otrzeźwić czytelnika. Jednak obawiam się, ze wiele osób uzna "Dewocje" za kolejny atak na Kościół oraz katolików. Mimo wszystko myślę, że inteligentne oraz twardo stąpające po ziemi osoby odnajdą w niej swego rodzaju przestrogę. 

"Dewocje" są jedną z najlepszych powieści, które przeczytałam w tym roku. Myślę, że co przeczytałam jeszcze długo będzie we mnie pracować. Poza tym na pewno będę chciała jeszcze do niej wrócić, bo wiem, że za kolejnym czytaniem odnajdę w niej coś nowego. Póki co polecam Wam tą książkę całym sercem. 

Komentarze

  1. Zacznę od tego, że Blogger znów szwankuje - nie chce dodawać komentarzy. A chciałem dodać, że tę książkę widziałem i w księgarni, i kiosku i chyba też w bibliotece. Warto sięgać po tego typu pozycje. Mądrze napisałaś o wielu rzeczach. Pozdrawiam serdecznie po szybkich 15 minutowych zakupach , teraz lektury, po 14.15 następne zakupy. Mam aktywny tydzień, na południu na czwartym piętrze na plusie, ale chodniki i drogi śliskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubią książki, które zostają ze mną na długo po przeczytaniu. Zachęciłaś mnie mocno do lektury tej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele słyszałam o tej książce, jednak nie wiem, czy kiedyś po nią sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem to chyba nie jest lektura dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno chciałabym poznać tę autorkę. Czytałam kilka wywiadów z nią i zainteresowała mnie jako człowiek. Ta książka chodzi za mną od jakiegoś czasu, ale obawiam się nieco treści. Tego, że wywoła u mnie mnóstwo złości, a i bez tego dużo jej czuję, obserwując to, co piszą po sieci. Uważam katoli (nie mylić z katolikami) za odrażających ludzi, pełnych nienawiści, fałszu, a rzekomo wyznających religię miłości. Po co jeszcze dokładać ich sobie czytaniem książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo zainteresował mnie ta książka, będę ją miała na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Każda religia powinna nieść dobro i nie mam nic przeciwko. Co innego, gdy religia przybiera formę fanatyzmu, wtedy robi się groźna i widzę to teraz, niestety.
    Pozdrawiam.:))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.