Od lat chętnie sięgam po literaturę obozową, dlatego też kiedy nadarzyła się okazja do przeczytania "Dziecka z Auschwitz" nie mogłam sobie odmówić jego lektury.
~*~
"Dziecko z Auschwitz" ma być poruszającą opowieścią o przetrwaniu i woli życia w świecie, w którym śmierć była w porządku dziennym.
Jest rok 1942, w którym Eva wsiada do pociągu jadącego do obozu, w którym jest już jej mąż. Kobieta liczy na to, że uda jej się z nim spotkać, ale nie spodziewała się, że będzie to takie trudne. Obozowa rzeczywistość jest trudna do zniesienia, jednak dzięki pomocy innej więźniarki Eva może spotkać się z mężem, chociaż jest to okupione ryzykiem i wieloma staraniami.
W tej książce miałam znaleźć coś co rozerwie mi serce, a co za tym idzie historię, o której nie będę umiała zapomnieć. Byłam ciekawa jak obozową rzeczywistość ukaże ktoś, kto nie zna naszej rodzimej mentalności i spojrzenia na historię.
Sięgając po literaturę obozową zwykle spodziewam się, że sponiewiera mnie emocjonalnie i nie będę mogła o niej zapomnieć. Tak miałam chociażby po biografii Josefa Mengele, po której długo nie mogłam się pozbierać i do dziś ją pamiętam - mimo tego, że czytałam ją kilka lat temu. Natomiast jeżeli chodzi o "Dziecko z Auschwitz" to jest to historia, która może i porusza jakąś strunę oraz skłania do chwilowej refleksji nad tym co się działo w obozach zagłady, jednak zapewne za tydzień nie będę wiele z niej pamiętać. Dodatkowo ta książka bardzo różniła się od wojennych i obozowych historii, które znam. Dla mnie osobiście zabrakło w tej publikacji tego czegoś, co by mną naprawdę poruszyło lub wstrząsnęło i nie pozwoliło o sobie zapomnieć. Tymczasem dostałam przeciętną historię, która dla osoby interesującej się tematem nie będzie ani ciekawa, ani wciągająca. A szkoda, bo moim zdaniem ta książka ma w sobie niestety niewykorzystany potencjał. "Dziecko z Auschwitz" być może wstrząśnie jakąś nastolatką, albo osobą, która zupełnie nie interesuje się tym tematem (chociaż o to ciężko w naszym kraju), jednak niestety dla mnie była niewystarczająca, aby mnie wzruszyć czy o niej pamiętać. Być może za bardzo kojarzyła mi się z tymi wszystkimi mdłymi obyczajówkami, które miałam nieprzyjemność czytać - albo po prostu została napisana przez osobę, która zwyczajnie nie czuje tematu, a zabrała się za popularny temat.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Lily Graham i raczej ostatnie, bo nie zostałam przekonana na tyle, aby sięgać po inne powieści tej autorki.
Na pewno będę czytała tę książkę i jestem ciekawa, jak ją odbiorę. 😊
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa Twojej opinii:)
UsuńNie planuję jej czytać. Jest wiele innych lepiej zapowiadajacych się książek o tej tematyce.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Też tak myślę, że jest wiele lepiej zapowiadających się książek o tej tematyce.
UsuńNie jestem bardzo zapoznana z literaturą obozową. Jak na razie przeczytałam "Opowiadania" T. Borowskiego i "Kołysankę z Auschwitz". Planuję też zabrać się za "Tatuażystę z Auschwitz". Książka, o której piszesz być może znajdzie się na mojej półce, bo jestem jej po prostu ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
A ja już od wielu lat czytam np. biografie, wspomnienia i inną obozową literaturę faktu. Być może dlatego do każdej kolejnej książki o tej tematyce dość krytycznie i mam wysokie oczekiwania.
UsuńA ja myślałam, że ta książka jest świetna... Nieźle. Nie przepadam za tematyką Auschwitz, dlatego i tak bym nie sięgnęła, ale będę wiedzieć teraz, czego ewentualnie nie polecać. :)
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że taką się okaże, ale niestety dostałam co innego, niż wynikało to chociażby z opisu książki.
UsuńLubię literaturę obozową, tę książkę miałam w planach, ale teraz to nie wiem, czy warto ją poznawać, skoro piszesz, że jest przeciętna...
OdpowiedzUsuńNiestety teraz jest boom na tego typu literaturę i coraz trudniej jest wybrać jakąś ciekawą książkę na ten temat.
UsuńCiężka tematyka, ale sam miałem sięgnąć po tę pozycję, może w końcu to zrobię. Pozdrawiam cieplutko! :)
OdpowiedzUsuńOwszem, ale moim zdaniem musimy pamiętać o takich rzeczach, bo to sprawia, że być może już nie wrócą.
UsuńNie rozumiem skąd ten boom na powieści wojenne ostatnio. Ja nie lubię i odmawiam czytania. I widzę, że w tym przypadku niewiele tracę.
OdpowiedzUsuńNo w tym przypadku faktycznie niewiele tracisz.
UsuńWychodzi więc na to, że niektóre tematy są zarezerwowane niejako dla osób, które miały jakaś z nimi styczność, inaczej czytelnik nie poczuje tyłu emocji co powinien. (?)
OdpowiedzUsuńalicja.z.wonderlandu@gmail.com
Nawet nie chodzi o emocje, ale o poczucie, że autor wie o czym pisze.
UsuńTe wszelakie opowieści z Auschwitz i innych obozów mnożą się ostatnio jak grzyby po deszczu.. i pewnie dlatego jestem do nich sceptycznie nastawiona, bo nie jest możliwe, żeby tematyka wydawana hurtem dotyczyła samych bestsellerów ;P No chyba, że "bestsellerów" ;P
OdpowiedzUsuń