Był czas, w którym nie wyobrażałam sobie oddać swoich książek komukolwiek czy gdziekolwiek. Jednak w ciągu ostatnich lat rozstałam się ze znaczną częścią moich zbiorów ze względu na mocno ograniczone miejsce w domu. I chociaż żegnanie się ze swoimi książkami wciąż nie przychodzi mi łatwo to mimo wszystko cieszę się, że daję im drugie życie.
Co robię z książkami, którym chcę znaleźć nowy dom? Pewnie Was niczym niezwykłym nie zaskoczę, ale oddaję lub sprzedaję...
Nowe życie książki.
Rodzina i najbliżsi znajomi to pierwsza grupa osób, wśród której szukam chętnych na przygarnięcie przynajmniej części moich książek przygotowanych do wyfrunięcia z domu. Wtedy wiem, że ludzie, którym oddaję książki nie tylko będą mieli przyjemność z ich czytania, ale również będą o nie dbać. Zdarza się, że daną książką jest zainteresowane kilka osób z mojego otoczenia - wtedy idzie ona w tak zwany obieg.
Są jednak książki dla mnie na tyle ważne, że nie tylko nie planuję ich oddawać, ale w ogóle nawet nie chcę ich pożyczać. To są te egzemplarze, które mają dla mnie szczególne znaczenie, bo np. dostaliśmy je na ślub lub są na tyle pięknie wydane lub ważne dla mnie, że nie chcę, aby się zniszczyły lub zaległy u kogoś na półce.
Szczerze mówiąc ostatnio zaczęłam pożyczać książki jedynie zaufanym ludziom, którzy zawsze mi je oddają, bo zdarzało się, że niektórzy znajomi potrafili latami trzymać moje książki lub w ogóle nie kwapili się do ich oddania. Dlatego teraz ograniczyłam się do pożyczania książek max 3 - 4 osobom z mojego otoczenia, które są godne zaufania w tej kwestii.
Natomiast jeżeli chodzi o sprzedawanie książek to..
Mam jeden sprawdzony antykwariat internetowy, który skupuje książki i co jakiś czas korzystam z niego w celu zwolnienia miejsca na regałach. Dodatkowo zwraca mi się część kosztów za książki, co niewątpliwie jest dużym atutem ;).
Jeżeli chodzi o książki, których nie sprzedaję to...
...są to przede wszystkim książki, które dostałam, bo mają dla mnie wartość sentymentalną oraz książki, do których chcę wracać lub mają dla mnie szczególną wartość. Tak też nie mam zamiaru pozbywać się książek, które dostaliśmy z okazji ślubu lub przy innej okazji. Drugą kategorią książek, których nie mam zamiaru się pozbywać są te, które uznaję za ważne dla mnie lub wręcz kultowe, jak np. książki z cyklu Gra o tron Martina, Nasze szczęśliwe czasy Gong Ji-young, czy Achaja Ziemiańskiego, i in. Czyli w sumie są to te same zasady, którymi kieruję się przy pożyczaniu książek.
~*~
Dla mnie drugie życie książek staje się coraz ważniejsze, bo mogą one jeszcze sprawić komuś przyjemność, przydać się na coś lub nawet pomóc. Ja do wielu książek nie zamierzam wracać, więc czemu by nie dać im szansy na nowe życie?
Ja właśnie szykuję książki do sprzedaży książek, ale są też takie, które oddaję rodzinie, albo do biblioteki. Niestety, cierpią na brak miejsca na nowe książki. 😊
OdpowiedzUsuńBrak miejsca na książki to chyba bolączka każdego zapalonego mola książkowego :)
UsuńJa nie rozstaję się ze swoimi książkami. Moja biblioteczka cały czas się powiększa.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam miejsca na rozbudowywanie mojej biblioteczki i niestety muszę mieć rotację.
UsuńTeż wypuszczam część książek w świat. Czy mogłabyś podać nazwę tego antykwariatu?
OdpowiedzUsuńJa sprzedaję w Skupszopie. Może nie oferują jakichś dużych cen za książki, ale przynajmniej część pieniędzy do mnie wraca ;).
UsuńZ racji tego, że po przeprowadzce połowę książek zostawiłam w rodzinnym domu, na razie nie mam co sprzedawać. Zabrałam ze sobą jedynie te najukochańsze. Ale swego czasu korzystałam z Allegro, chociaż myślę, że Twój pomysł z antykwariatem może okazać się lepszy. :)
OdpowiedzUsuńwww.pomistrzowsku.blogspot.com
Wersja z Allegro jest bardziej czaso i pracochłonna. Ale też jest dobrą opcją. A ja część książek na pewno oddam mamie - szczególnie egzemplarze recenzenckie.
UsuńJa też często oddaje już przeze mnie przeczytane książki do biblioteki. Często pożyczam też innym, nawet nie znając tej osoby, tylko dlatego, że brat bądź przyjaciółka mnie o to prosili, ale przejechałam się na tym nie raz. Oczywiście są książki, których za żadne skarby nie zwrócę 😉.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja też część książek oddaję do biblioteki, chociaż teraz większość, które przeznaczone są do wyjścia z domu sprzedaję i/lub oddaje rodzinie.
UsuńJa ostatnio opchnęłam moje zbiory na akcję charytatywną. Ale mam problem z egzemplarzami recenzenckimi. Ich nie sprzedam przecież, a zgromadziło mi się ich już sporo. Żal wyrzucić, ale nie mam innego pomysłu co mogłabym z nimi zrobić...
OdpowiedzUsuńEgzemplarze recenzenckie to faktycznie trudna sprawa. Ja będę chciała przynajmniej część oddać mamie, która też lubi czytać.
UsuńJa też daję moim książkom drugie życie, ale raczej ich nie oddaję, tylko sprzedaję przez internet. Dzięki temu mam kasę na nowe ;).
OdpowiedzUsuńMam również takie publikacje, z którymi nie chcę się rozstawać, bo mają dla mnie szczególną wartość, są to między innymi powieści Jane Austen, które uwielbiam ;).
Ja zwykle oddaję te, których nie uda mi się sprzedać. I też mam takie książki, których nie oddaję - takie jak "Nasze szczęśliwe czasy", o których wspomniałam w notce i wiele innych.
Usuńja głównie oddaję do biblioteki, z której też korzystam
OdpowiedzUsuńTeż sporo książek oddałam do mojej biblioteki i zawsze uśmiecham się do siebie jak widzę na półce książkę, którą prawdopodobnie podarowałam bibliotece:)
UsuńJak mnie denerwuje to, że ktoś pożycza książki "na święte nigdy". Wiele moich książek do mnie nie wróciło, doprosić się ich nie idzie, a często po prostu zostały zgubione. Dlatego coraz mniej chętnie pożyczam.
OdpowiedzUsuńMam tak samo! I w sumie bawi mnie to, jak bardzo ludzie potrafią być zaskoczeni tym, że nie chcę im pożyczyć książek:). Aktualnie mam garstkę zaufanych osób, którym raz na jakiś czas pożyczam książki, ale i tak w planach mam w ogóle zaprzestanie pożyczania.
UsuńJa oddaje do bibliotek, które potrzebują,, nowości ", a ich fundusze się skończyły. Daje bliskim. Rzadko sprzedaje, bo po prostu się nie opłaca. 5 zł za nową książkę to śmiech na sali, a znowu innym razem wysyłka jest droższa lub w tej samej cenie co książka.
OdpowiedzUsuńJa sprzedaję w Skupszopie i tam można zamówić darmowego kuriera jak się sprzedaje książki. I fakt - parę złotych za książkę to może mało, ale sama często sprzedaje takie, które zalegają mi już jakiś czas lub dostałam do recenzji. Dlatego myślę, że mi się chociaż trochę opłaca.
UsuńJak to napisał swego czasu Paulo Coelho: "Książka żyje tylko wtedy, gdy jest czytana". Te, które latami leżą nieotwierane na regałach są "nieszczęśliwe". W zupełności się z tym zgadzam i również dla siebie zachowuję tylko te najcenniejsze egzemplarze ;-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam z takiego internetowego antykwariatu myślę że to fajny pomysł dla nadmiaru książek w domu.
OdpowiedzUsuńCiekawy temat poruszyłaś, ja również namiętnie kupowałam książki, czytałam a później leżały na półkach, aż brakło miejsca. Teraz staram się oddawać tym, którzy czytają, szanują książki lub na jakieś aukcje. Należy dać im "drugie życie" :)
OdpowiedzUsuń