Jest coś co nas
określa…jest nośnikiem naszej historii i tożsamości oraz przypomina nam o tym
kim jesteśmy. Czasem ukazuje nam nas jako społeczeństwo w prześmiewczej i
brutalnej formie. To coś co po nas zostanie. To kultura i sztuka, która w niej
się zawiera. Jednak odnoszę wrażenie, że mocno nie doceniamy tej dziedziny
wiedzy i naszego życia, niesłusznie sądząc, iż są ważniejsze rzeczy, którym
powinniśmy poświęcać nasz czas i uwagę.
Niedoceniany
nośnik tożsamości.
Tymczasem wszelakie
dzieła sztuki, utwory literackie, zdjęcia czy muzyka są świadkami czasów
współczesnych im ludzi. To z nich możemy czerpać wiedzę o sobie jako narodzie i
własnej tożsamości. To dzięki kulturze wiemy kim jesteśmy i możemy pozostawić
coś po sobie. Jednakże już małe dzieci uczy się, że są rzeczy ważniejsze od
tego, aby być artystą, bo przecież trzeba wziąć się za pracę, którą zarobi się
na chleb. Z tego wszystkiego najlepiej ma się muzyka i literatura – jednak
zacznij malować, albo rozwijać swoje umiejętności w rękodziele, to obok Ciebie
znajdą się doradcy, który zasypią Cię radami dotyczącymi tego, że musisz mieć zawód
w ręku, a najlepiej pójść na studia, bo ze sztuki jeszcze nikt nie wyżył. Dlatego też z czasem odchodzimy od zainteresowania rękodziełem czy sztuką na rzecz nauk ścisłych lub przyrodniczych. A szkoda, bo przecież można rozwijać to wszystko. Zamiast odmawiać dziecku rozwoju manualnego nauczmy go, że dobrze jest mieć w ręku jeszcze jakieś inne umiejętności, które mogą wykorzystywać w życiu. Pokażmy im, że również nasza rodzima literatura i sztuka potrafi być piękna i wartościowa.
Terapia
sztuką – czyli sztuka wyciszenia i szukania siebie.
Studiując pedagogikę
bardzo często mieliśmy mówione o arteterapi. Jako przedmiot mieliśmy m. in.
terapię plastyczną i terapię muzyczną, które musieliśmy zaliczyć. I tak jak z terapii
plastycznej cokolwiek wyniosłam, ponieważ prowadzący przygotowali nas
przynajmniej do prowadzenia zajęć z dziećmi i chcieli nas jakoś zainspirować,
to z terapii muzycznej pamiętam tylko to, że słuchaliśmy 4 pory roku.
Niestety do tych
tematów w szkole i na studiach nadal podchodzi się bardzo po macoszemu. Mam
wrażenie, że niewiele osób widzi sens zachęcania swoich
uczniów/studentów/pacjentów/klientów do artystycznej aktywności, która mogłaby
wpłynąć na nich zbawiennie - chociażby zaopatrując ich w umiejętność relaksowania się i radzenia sobie ze stresem.
Osobiście stosunkowo
niedawno odkryłam przyjemność z prac plastycznych, które okazały się działać na
mnie relaksująco, a przede wszystkim po stresującym dniu kierowały myśli na
właściwe tory, pozwalały skupić się na czymś innym, a przede wszystkim zdystansować
się do sytuacji.
Tymczasem ucząc dzieci tego jak dbać o zdrowie fizyczne i przekazując im wiedzę o czymś, co im się nie przyda często zapominamy o kształtowaniu tożsamości narodowej i lokalnej oraz uczeniu wrażliwości na sztukę zarówno lokalną, jak i światową. Wciąż za mało pokazujemy dzieciom tego jak sobie radzić w otaczającym ich świecie, a wymagamy od nich zbyt wiele wiedzy, która im się zupełnie nie przyda.
W efekcie mamy ludzi z bezużyteczną wiedzą, którzy nie czują się odpowiedzialni nie tylko za swoją lokalną społeczność, ale również kraj. Zarówno młodzi ludzie, jak i my często nie umiemy sobie poradzić ze stresem, presją otoczenia i nie wiemy jak być asertywnym, bo nikt nas tego nie nauczył. Tak samo jest z radzeniem sobie ze złością, agresją czy poczuciem zagubienia i osamotnienia. A tego w znacznej mierze możemy nauczyć dzieci poprzez arteterapię oraz ciekawe warsztaty pedagogiczne czy psychologiczne. Jednak na to niestety nie ma zwykle czasu :(.
Pora
na zmianę podejścia.
W naszym społeczeństwie
wciąż kładzie się nacisk na wiedzę o obcych kulturach i krajach, a nie
kształtuje się wrażliwości na kulturę i historię naszego własnego kraju. Wciąż
ważniejsza jest znajomość greckich i egipskich bóstw, a nie naszego
słowiańskiego rodowodu. Nawet kiedy są organizowane wyjścia ze szkoły do kina
czy na przedstawienie dla dzieci to jest to coś zupełnie niezwiązane z naszym
podwórkiem, co mogłoby pozytywnie wpłynąć na dzieci oraz rozwój ich tożsamości.
Kiedy pracowałam z
dziećmi starałam się przemycić do swojej pracy mitologię słowiańską, a kiedy
tylko była okazja włączaliśmy stare dobre polskie bajki (np. „Bolka i Lolka”).
Był też taki czas, kiedy uzupełniałam etat na świetlicy i zawsze byłam
zaopatrzona w materiały do nauki rysowania odpowiednie dla wieku dzieci. I
powiem Wam, że rysowanie cieszyło się sporym zainteresowaniem.
Moje doświadczenia
zawodowe przyniosły mi taką refleksję, że patriotyzmu, tożsamości narodowej
oraz wrażliwości na sztukę można się nauczyć. A arteterapia na prawdę może zdziałać cuda.
Marzy
mi się…
...sytuacja, w której
będzie więcej zajęć manualnych w szkołach, a zamiast mitologii greckiej będzie mitologia
słowiańska. Dla mnie utopią jest zmiana systemu na taki, który nie tylko
przygotowywałby nasze dzieci i młodzież do poradzenia sobie w życiu, ale także
kształtowałby ich tożsamość oraz uczył patriotyzmu.
To wszystko da się
odpowiednio dostosować i zmienić na lepsze. Tylko musi w końcu nadejść władza,
która sensownie podejdzie do tematu, a nie będzie na szybko wprowadzała
beznadziejne zmiany, bo naprawa szkolnictwa to nie kwestia ustawy zrobionej na
szybko, ale starannie zaplanowanych zmian. Tymczasem mam wrażenie, że jesteśmy zagubieni niczym dzieci we mgle, które nie wiedzą jak wrócić do domu...
A ja mam nadzieję, że będzie i mitologia grecka i słowiańska. Nie zrozumiesz pewnych utworów literackich bez znajomości mitologii greckiej. A słowiańska jest w końcu nasza - też powinniśmy ją znać...
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Rozumiem, ale to są pewne utwory literackie, a nie wszystkie. I nie mam nic przeciwko wspominaniu o mitologii Grecji i Rzymu oraz zachęcanie uczniów do poszerzania wiedzy na ten temat, ale dla mnie osobiście ważniejsza jest odpowiednia reforma szkolnictwa oraz dostosowanie kształcenia do polskich realiów i kultury, bo póki co dzieci uczą się różnych często nieprzydatnych rzeczy.
Usuńzgadzam się z Wami obiema ;) wg mnie to kwestia proporcji, po prostu ;]
Usuń:)
Usuńdla mnie również prace plastyczne i ogólnie jakieś rzeczy takie manualne działają bardzo relaksujące i sprawiają mi naprawdę dużo przyjemności i żałuję jedynie że nie mam na to więcej czasu bo niestety teraz naprawdę bardzo dużo pracuję i jak wracam do domu to robię obiad idę się myć i zaraz do spania. gotowanie to również dla mnie relaks i bardzo często robię dojść inne kompozycje na talerzu I również jest to takie jakby odzwierciedlenie mojej osobowości
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo uspokajały. Często jak pracowałam w szkole to po pracy musiałam się wyciszyć, bo nie byłam w stanie zrobić czegokolwiek sensownego przez stres. Też nie miałam czasu na swoje pasje, a teraz powoli rozważam to czy nie zacząć z nich zarabiać.
UsuńBardzo mądry, wnikliwy tekst, z którym zgadzam się w 100 %. Uważam, że lepiej już nie mogłaś oddać wagi problemu.
OdpowiedzUsuńNapisałam po prostu to co mi leżało na sercu w tym temacie. ;)
UsuńTak. Jestem również tego zdania, że powinno być więcej prac plastycznych i manualnych w szkołach. Świetny post! Daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńNiestety jest tego jak na lekarstwo :(.
Usuń