G. R. R, Martin. "Uczta dla wron"


"Uczta dla wron. Cienie śmierci" G. R. R. Martin"Uczta dla wron. Cienie śmierci" G. R. R. Martina, to kolejna część popularnej serii "Gra o tron". Z wielką przyjemnością sięgnęłam po wydanie w serialowej okładce mając nadzieję, że będę szybciej z wydarzeniami od mojego narzeczonego, który ogląda tylko serial. 

Jednakże powyższa powieść nieco mnie zaskoczyła lecz też trochę zawiodła. Już Wam tłumaczę dlaczego. 

Otóż po stuleciach ciągłych wojen wydawało się, że w siedmiu potęgach dzielących władzę nad krainą zapanował spokój. Po śmierci króla potwora - Joffreya oraz morderstwie Tywina Lannistera, Cersei przejmuję władzę w Królewskiej Przystani. Śmierć Robba Starka złamała bunt na północy, a jego rodzeństwo jest rozproszone po całym królestwie. Zdawałoby się, że trwająca wojna zaczęła się powoli wypalać. Jednak niebawem zaczynają się zbierać niedobitki, banici, renegaci i padlinożercy, którzy ogryzają kości poległych i łupią tych, którzy wkrótce również rozstaną się z życiem. Natomiast gra o tron wkracza w nowy wymiar - tym razem to ludzkie wrony zgromadziły się na bankiet z popiołów...

Zapewne każdy z Was, kto ogląda serial i stara się być na bieżąco z książką od razu dostrzeże różnice między powieścią i jej ekranizacją. Tak jak na początku fabula z książki i serialu w miarę się pokrywała, to im dalej w las, tym więcej różnic. Przyznam się, że bardziej mnie to drażni niż ciekawi, albowiem w serialu są dość znaczne odstępstwa od treści książek, której jest ponoć ma do nich nawiązywać. Niewątpliwym plusem książkowej "Uczty dla wron. Cienie śmierci" jest opis wydarzeń, które nastąpiły po ucieczce Tyriona. Jednakże zalet jest niewiele więcej. Osobiście najlepiej czytało mi się fragmenty opisujące wydarzenia z Dorne i Muru. Niestety mam ważenie, że w reszcie powieści niewiele się działo, co bardzo spowalniało akcję i czyniło ją nużącą. W tej części "Gry o tron" moim zdaniem za dużo było pitolenia, a za mało akcji i fabuły:(. No, ale mam nadzieję, że to mimo wszystko tylko chwilowy spadek formy Martina. Czego jeszcze brakowało mi w tym tomie? Innych i dzikich oraz tych wszystkich opowieści, które tak bardzo podobały mi się w poprzednich częściach. Poza tym nie było tu rozdziałów o Tyrionie i Daenerys, co również bardzo mnie zawiodło, bo to jedne z moich ulubionych postaci i wygląda na to, że niestety nie zawitają na karty powieści zbyt szybko, co mnie mocno rozczarowuje. 

Szczerze mówiąc nie wiem czy gdyby serial nie był tak dobry, to przebrnęłabym przez "Ucztę dla wron". Jednak przy książkach trzyma mnie ciekawość, która karze mi sprawdzić jak bardzo różne będą losy poszczególnych bohaterów. Mam jednak nadzieję, że w następnym tomie będzie tylko lepiej, a "Taniec ze smokami" wynagrodzi braki poprzedniej części. 

Komentarze

  1. już przeczytałaś? to teraz pewnie chciałabyś już zabrać się za smoka

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałam ale tak jakoś nie zaparło mi tchu:) a serialu nie oglądam;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w sumie też, ale mam nadzieję, że później będzie już tylko lepiej;)

      Usuń
  3. Mam wielki dylemat czy zacząć książkę czy serial. Obie opcje są niesamowicie chwalone i znane już na całym świecie stąd nie mogę odpuścić. :D Zawsze wolałam książki ale widząc posty fanów serialu na całym świecie, że jest taki fantastyczny mam ochotę obejrzeć serial. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co stoi na przeszkodzie, żeby czytać książkę równolegle oglądając serial?

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.