Każdy z nas czasem wyjeżdża, a nasza skóra w czasie wyjazdu oraz po powrocie bywa kapryśna. Często pojawiają się nam nieprzyjaciele, a nasza skóra wygląda na zmęczoną, a jeżeli jest sucha wysusza się jeszcze bardziej. Dzisiaj chciałabym Wam podpowiedzieć jak sobie pomóc w takim przypadku.
Po powrocie z kilkudniowej podróży moja skóra wołała o pomoc. Była podrażniona, wysuszona i zmęczona. Dodatkowo na twarzy dorobiłam się nieprzyjaciół, z którymi raczej nie miałam problemów. Kiedy już się wyspałam postanowiłam sobie zrobić dzień spa. A to oznaczało, że do standardowej pielęgnacji włączyłam coś dodatkowego.
1. Peeling twarzy i reszty ciała.
Zaraz po umyciu się złuszczyłam martwy naskórek, a do tego posłużyły mi dwa produkty:
- Słodki peeling do ciała o zapachu trawy cytrynowej i kokosa z DelAwell,
- Enzymatyczny kremowy peeling do twarzy z białą herbatą od Avon.
O peelingu z Avonu będę Wam jeszcze pisać w niedalekiej przyszłości, a peeling do ciała macie podlinkowany, więc jak jesteście ciekawi to odsyłam do notki.
Po złuszczaniu twarzy przyszedł czas na dalszą pomoc skórze w dojściu do siebie.
2. Pilaten, czarna maska z węglem bambusowym.
Jest to maska typu peel - of, która przeznaczona jest w szczególności do ceru tłustej i mieszanej ze skłonnością do zapychania porów. Ja kupiłam ją głównie z myślą o zminimalizowaniu porów na nosie. Jednak po podróży pomogła mi w uporaniu się z zanieczyszczeniami w strefie "T". Maska zawiera aktywny węgiel pozyskiwany z bambusa posiadający silne właściwości oczyszczające, bakteriobójcze, ściągające oraz rozjaśniające. Dzięki temu ma pozostawić gładką i oczyszczoną skórę oraz poprawić koloryt skóry.
Ta maska pomogła mi oczyścić skórę w strefie "T" i nieco wyciszyć miejsca, w których pojawili się moi nieprzyjaciele. Sprawdza się również na nosie i w widoczny sposób minimalizuje pory już po pierwszym użyciu.
Cena: ok. 27 zł.
Dostępność: Minti Shop
3. Relax w kąpieli.
W ruch poszła jedna z kul do kąpieli z Bomb Cosmetics i After Taking a trip Mask Sheet z Holika Holika.
Tak jak Wam pisałam wprowadziłam te kroki do swojej standardowej pielęgnacji, więc nie były to jedyne produkty, których użyłam. Jeżeli chcecie notkę o mojej codziennej pielęgnacji to dajcie znać, a postaram się ją zrobić.
Poza tym, że zrobiłam sobie taki dzień Spa (bo np. jeżeli chodzi o maski to jedna poszła rano, a jedna wieczorem) starałam się dużo pić, żeby nawodnić nie tylko organizm, ale przede wszystkim skórę.
Ja tak ciągle zapominam o peelingu!
OdpowiedzUsuńJa w sumie też czasem zapominam, ale staram się teraz pilnować. ;)
UsuńOstatnio bardzo duzo pije. Wiecej nzi zwykle. Poza tym jak wrocila mz wyajzdu to mialam sliczna i nagle mi sie pogorszyla. Ale chyba na bardzo zla wode nic nie poradze: ( pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńJa też teraz dużo piję, ale np. po podróżach tak mam, że mam trochę nieprzyjaciół i przesuszoną skórę, więc muszę sobie z tym jakoś radzić.
UsuńRzeczywiście peeling to podstawa - na wyjeździe często nie ma na to czasu. Ja stawiam jeszcze na maseczki z glinki zielonej, żeby oczyścić skórę i maseczkę z kurkumy, która nawilża mają skórę i łagodzi podrażnienia.
OdpowiedzUsuńU mnie oczyszczanie załatwiła ta z węglem, a nawilżenie i łagodzenie podrażnień ta w płacie. :)
UsuńZawsze zabieram peeling i coś nawilżającego na wyjazd ;)
OdpowiedzUsuńMi nie zawsze peeling się mieści, chociaż może w końcu czas pomyśleć o miniaturkach na wyjazdy.
UsuńJa sie tak czaję na tą czarną maskę :). Peeling fajna sprawa dla zmęczonej skóry, zawsze go sobie robię żeby ją troche zmocnić, pobudzić :D.
OdpowiedzUsuńMój blog - KLIK
u mnie ta czarna maska się nie sprawdza :/
OdpowiedzUsuń