Książki polskich autorów, których nie możesz przegapić #1/Rudnicka, Grzegorzewska, Omilianowicz, Abramowicz, Kopańska.

Był czas, w którym unikałam naszej rodzimej literatury jak ognia. Albowiem kojarzyła mi się ze słabym kunsztem pisarskim i przerostem formy nad treścią jeżeli chodzi o naszych rodowitych pisarzy. Jednakże od jakiegoś czasu zmieniam zdanie na temat nie tylko polskiej literatury, ale naszej kultury w ogóle. Dzisiaj chciałabym Wam polecić kilka autorek i książek z naszego podwórka, które sprawiły, że odzyskuję wiarę w naszą kulturę.

1. Czarna komedia 


Olga Rudnicka to młoda pisarka, która przekonała mnie do siebie przede wszystkim powieścią "Natalii5", która opowiada o kilku siostrach noszących to samo imię. Ta książka łączy w sobie elementy komedii i kryminału, lecz jak dla mnie to bardziej komedia niż kryminał. Otóż siostry, które do tej pory się nie znały zamieszkują razem w związku ze śmiercią ich ojca. Taka sytuacja przy zupełnie różnych i wręcz skrajnych temperamentach prowadzi do wielu  sytuacji, przy których wybuchniecie śmiechem. 

Dotychczasowe notki o książkach O. Rudnickiej na moim blogu: 
Na blogu na pewno są jeszcze dwie notki o innych książkach Rudnickiej, ale niestety się do nich nie dokopałam. Mimo wszystko polecam Wam jeszcze "Lilith" i "Zacisze 13". Książki tej autorki na pewno poprawią Wam humor w długie zimowe wieczory ;). 

2. Kryminał

Dzięki książkowej blogosferze odkryłam Gaję Grzegorzewską. Pisarkę, która moim zdaniem jest mocno niedoceniana na naszym podwórku, na którym słyszy się o innych nazwiskach, o których być może będę pisać. Powyższa autorka stworzyła świetną serię kryminałów, które bardzo wciągają. Zaletą serii rozpoczętej przez "Żniwiarza" jest lekki język, ciekawie poprowadzona fabuła i przerysowane postacie, które sprawiają, że czytelnik przy tym wszystkim dobrze się bawi. Cykl o Julii Dobrowolskiej jest niesamowicie wciągający i na pewno dostarczy Wam rozrywki. Dotychczas na moim blogu mogliście przeczytać o dwóch książkach Gai Grzegorzewskiej: 


3. Reportaże/literatura faktu

W mojej domowej biblioteczce od dłuższego czasu gości coraz więcej książek, które mogą się zaliczać do powyższej kategorii. Jedną z nich jest pozycja "Zakonnice odchodzą po cichu", Marty Abramowicz. W tej publikacji znajdziecie historie kilku kobiet, które zrzuciły habit. Będziecie mogli nieco zrozumieć motywy, które nimi kierowały. Wiem, że pewnie nie są to historie odosobnione, bo w moim otoczeniu są przynajmniej dwie niewiasty, które były kiedyś w zakonach, a teraz prowadzą życie świeckie. Zatem poniekąd jestem w stanie sobie wyobrazić co przeżyły te kobiety, o których wspomina pani Marta Abramowicz - tym bardziej, że również sama poznałam nieco środowisko polskich zakonnic. 

Inną książką z tej kategorii, którą mogę Wam polecić z czystym sumieniem jest "Bestia. Studium zła." Magdy Omilianowicz.  Jest to książka, która traktuje o Leszku Pękalskim - seryjnym mordercy, który siedzi za jedno morderstwo i niebawem ma wyjść na wolność. Jeżeli chodzi o śledztwo w sprawie Wampira z Bytowa zostało ono spartaczone do granic możliwości. Nieudolność osób biorących udział w śledztwie jest tak rażąca, że strach będzie wyjść na ulicę po powrocie na wolność tej bestii. O co dokładnie chodzi będziecie mogli się dowiedzieć z książki.



Ostatnią publikacją, którą chcę dziś Wam polecić jest ta pod tytułem "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?" Justyny Kopańskiej. Jest to książka, która bardzo mną wstrząsnęła - tym bardziej, że sama pracowałam w domu dziecka. To niesamowite ile niedopatrzeń było również w tej sprawie, a wszystko to tylko dlatego, że ośrodek prowadziły siostry zakonne. O tej publikacji nie da się mówić bez emocji i wzburzenia oraz bez wulgarnych epitetów pod kątem sióstr, które prowadziły ośrodek. Sama niekompetencja sióstr pracujących w tej placówce jest rażąca, a co dopiero przyzwolenie na rzeczy, które się tam działy. Te kobiety to nie ludzie - to potwory, które jeszcze bardziej zniszczyły psychikę i życie swoich wychowanków. Więcej o książce znajdziecie w podlinkowanej wyżej notce. 

Jak pewnie zauważyliście o tych wszystkich książkach pisałam na blogu. To głównie one przekonały mnie do współczesnej polskiej literatury i dzięki nim chętniej sięgam po naszych rodzimych autorów. 

Komentarze

  1. Ja z kolei uwielbiam literaturę polską i to po nią sięgam najczęściej. Na razie miałam tylko jedne spotkanie z twórczością Rudnickiej i nieco się zawiodłam, ale jeszcze na pewno sięgnę po jakąś jej książkę. Mam ogromną ochotę na "Zakonnice odchodzą po cichu" i "Czy Bóg wybaczy...".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chyba zbyt wiele razy natknęłam się na zbyt słabych autorów, co mnie na długo zniechęciło do polskiej literatury, ale teraz moje nastawienie powoli się zmienia :). Mam nadzieję, że będę sięgała po naszą rodzimą literaturę coraz częściej ;D

      Usuń
  2. Uwielbiam Rudnicką, czytałam wszystkie jej książki :) Polecam też Kasię Puzyńską i Stachulę, ta ostatnia wydała tylko 1 książkę, ale naprawdę dobrą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam większość książek Rudnickiej i pewnie jeszcze nie raz sięgnę po powieść jej autorstwa. Jak na razie nadrabiam zaległości z tym co nazbierało mi się w domu ;p. Poza tym do Puzyńskiej się przymierzam już od jakiegoś czasu, ale jak na razie nie mamy ze sobą po drodze :(

      Usuń
  3. Rudnickiej czytałam na razie tylko "świnki trzy" i były świetne, pochłonęłam je w jeden wieczór. ;) zaś "zakonnice..." czytam bardzo powoli, bo gdzieś w połowie po jednej opowieści płakałam chyba trzy dni i na razie odpoczywam od niej. :)
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak - książki Rudnickiej niewątpliwie poprawiają humor. A "Zakonnice..." nie są łatwą lekturą, ale w sumie spodziewałam się tego co znajdę w środku, bo znam trochę to środowisko.

      Usuń
  4. Niestety nie sięgnęłam do tej pory po żadnego z tych autorów. Mam sporo do nadrobienia. Na pewno chciałabym sięgnąć w końcu po "Zakonnice...", ponieważ ta książka od jakiegoś czasu gdzieś tam się przewija na mojej drodze.
    Z polskich autorów lubię książki Martyny Wojciechowskiej, Remigiusza Mroza (nie lubię za to jego zakończeń), a także Janusza Leona Wiśniewskiego. Hmm mam wrażenie, że o kimś jeszcze zapomniałam ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.