Anne Rice, "Wywiad z wampirem"

We wrześniu obiecałam sobie, że w tym moim całym zalataniu z powodu popołudniowych dyżurów znajdę czas dla swoich pasji, w tym także na czytanie, dla którego miałam znaleźć czas. Póki co trochę lepiej mi to wychodzi niż w zeszłym miesiącu. W każdym bądź razie właśnie mam za sobą "Wywiad z wampirem" autorstwa Anne Rice. 


"Wywiad z wampirem" jest pierwszym tomem "Kronik wampirów", który w pewnym sensie jest już kultowy i często wymieniany jednym tchem obok "Draculi" B. Stokera i "Miasteczka Salem" S. Kinga. 

Historię poznajemy z perspektywy Louisa, który jest arystokratą z Luizjany. Opowiada on dziennikarzowi o swojej podróży przez życie i nieśmiertelność. Został zmieniony w wampira przez Lestata i wiedzie egzystencję, której nie rozumie i do końca nie akceptuje. Jedyną jego towarzyszką jest Claudia - ukochana kobieta zaklęta w ciele dziecka. Obojga łączy chęć poznania podobnych sobie istot oraz zajadła nienawiść do swojego stwórcy - Lestata. Nasyciwszy się zemstą Louis i Claudia, jadą w podróż do Europy, aby odnaleźć swoje miejsce oaz odpowiedzi na nurtujące je pytania. Spotkany w Paryżu Armand wprowadza ich w społeczność wampirów. 

Od tej książki oczekiwałam bardzo dużo, bo wiele dobrego słyszałam o niej od znajomych i czytałam na blogach. I na początku na prawdę zapowiadała się ciekawa, mroczna i przerażająca historia... Jednak im bardziej poznawałam Louisa, tym bardziej zawodziłam się na tej historii. Główny bohater jawił mi się jako rozmemłana łajza, a nie pełnokrwisty wampir, którego mogłam się bać. Fakt nie brakowało powieści aury tajemniczości, grozy i pewnego rodzaju dreszczyku, który sprawiał, że momentami wstrzymywałam oddech. Mimo to Louis psuł cały efekt, przez co męczyłam się z tą powieścią. Całość ratowała Claudia i Lestat, którzy nadawali całości jakiś smak do mdłego Lousa, który chodził i użalał się nad sobą...

A później obejrzałam film...
...który zawiódł mnie jeszcze bardziej. Miałam nadzieję, że takie gwiazdy jak Antonio Banderas, Brad Pitt czy Tom Cruise sprawią, że beznadziejna historia stanie się przynajmniej czymś znośnym. Jednak film był tak zły i żałosny, że, aż śmieszny...serio,śmiałam się w niektórych momentach, które podobno miały budzić grozę ;) - chociaż Banderas podnosił jego wartość o dość dużo...

Być może znienawidzicie mnie za moją opinię, ale szczerze mówiąc nie mam dzisiaj na to siły i ochoty, aby przyłączać się do chóru zachwytów nad historią, która wydała mi się dość miałka...

Tymczasem jeżeli macie ochotę na książce to do zgarnięcia jest mój osobisty egzemplarz, na FP bloga: https://www.facebook.com/M%C3%B3j-Portret-136063976509773/?ref=aymt_homepage_panel

Komentarze

  1. Ostatnio mam nawet ochotę na taką tematykę, więc powiem Ci, że chętnie bym przeczytała taką książkę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już jakiś czas temu, ale pamiętam, że książka mi się podobała ;) Zgadzam się natomiast co do filmu - nie obejrzałam go nawet do końca...

    OdpowiedzUsuń
  3. Film oglądałam dawno temu i mi się podobał, ale musiałabym go sobie powtórzyć, bo już niewiele pamiętam. Książki jeszcze nie czytałam, więc nie mogę wyrazić swojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, a ja zastanawiałam się czy nie przeczytać jej w Halloween i teraz sama nie wiem :) chociaż obawiałam się trochę nudy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę czytałam z dwa miesiące temu może. Szła mi chwilami nieco ciężko, ale mimo wszystko bardzo mi się podobała. Filmu jeszcze nie widziałam, ale chciałabym obejrzeć. I mam nadzieję, że uda mi się przeczytać kolejny tom serii.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.