Mam
słabość do seryjnych morderców i różnej maści psychopatów. Między innymi to
właśnie ta ciekawość dotycząca funkcjonowania powyższych delikwentów popchnęła
mnie na podyplomówkę z kryminologii, która była uzupełnieniem resocjalizacji;]. Ta sama
ciekawość sprawia, że z chęcią sięgam po kryminały, w których to właśnie
seryjni zabójcy grają jedną z głównych ról. Dlatego też, kiedy na jednej z
bibliotecznych półek zobaczyłam książkę „Zagłuszyć krzyk” Neila White’a nie
mogłam się jej oprzeć. Tym bardziej, że postać zabójcy została zainspirowana
prawdziwym seryjnym mordercą.
Otóż w
małym angielskim mieście dochodzi do serii zabójstw. Ofiary to młode kobiety,
których ciała zostają znalezione nagie, a usta mają wypchane ziemią. Policja
podejmuje śledztwo i jak zawsze w takich przypadkach do działania wkracza
również prasa. Jack – młody dziennikarz, będący wolnym strzelcem zajmuje się m.
in. tematem serii zabójstw. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że
jego narzeczoną jest policjantka, prowadząca śledztwo. Ta sytuacja ma swoje
plusy i minusy, ponieważ oboje muszą pogodzić swoją pracę z życiem osobistym.
Zarówno Jack, jak i jego partnerka usiłują trzymać się określonych zasad i ich
nie łamać. Dziennikarz rozumie, że nie uzyska od swojej narzeczonej
informacji, których po prostu nie może mu zdradzić. Tymczasem nieoczekiwanie
okazuje się, że prywatne śledztwo Jacka doprowadza do przełomu w śledztwie.
Wszystko zaczyna się od reportażu o jednym z biednych osiedli, na którym
pojawia się prywatna „ochrona” i listów od mordercy. Okazuje się, że w trakcie
pracy nad reportażem, nie tylko wypływają powiązania między ofiarami, ale także
powoli ukazują się oraz nam motywy sprawcy. Jedyne co mnie irytowało, to brawura
Jacka, która doprowadziła go do otrzymywania gróźb nie tylko od lokalnych
przestępców, ale również od mordercy. Jednak mężczyzna zostaje wierny ideałom
nawet w obliczu śmierci... i tu Wam więcej nie zdradzę, ponieważ mogłabym
zdradzić zbyt dużo ;).
Sama
powieść może nie powala na łopatki, bowiem nie znajdziemy tu trzymających w
napięciu opisów i zaskakujących zwrotów akcji. Tutaj śledztwo prowadzone jest
dość spokojnie i monotonnie, chociaż autor zadbał o to, żebyśmy się nie
nudzili. W „Zagłuszyć krzyk” znajdziemy przyczajonego w cieniu mordercę,
całkiem ciekawie zarysowaną mentalność biednych osiedli małych miast oraz
lokalną działalność przestępczą. I to moim zdaniem są najlepsze części
powyższej powieści. Jednakże cala reszta nie niesie ze sobą niczego odkrywczego,
bo prowadzone śledztwo przypominało mi multum śledztw z innych powieści, tak
samo jak inne wątki gdzieś, kiedyś już się przewinęły... W każdym bądź razie często mamy wrażenie, że o pewnych rzeczach czy sytuacjach, już gdzieś kiedyś czytaliśmy...
Dlaczego mimo wszystko warto sięgnąć po „Zagłuszyć
krzyk”?
·
Postać mordercy zainspirowana prawdziwym seryjnym
zabójcą – Dennisem Raderem, który jest podobno jednym z najbardziej znanych amerykańskich
zabójców. Rader był szanowanym członkiem lokalnej społeczności, wiernym
lokalnej kongregacji oraz przewodniczącym rady kościelnej. Postać stworzona
przez White’a nie jest taka sama, ale zawiera pewne cechy wspólne z mordercą,
który żył naprawdę. Obaj wysyłali listy i obaj byli kimś, kogo nie podejrzewa
się o takie zbrodnie.
·
Mentalność ludzi z biednych osiedli. Moim zdaniem w
książce całkiem nieźle zostaje ukazana, chociaż tak naprawdę nie przytłaczała
sobą całej powieści.
·
Chęć dokonania zemsty za krzywdę swoją i bliskich. I to nie tylko chodzi o ból
rodziców ofiar, ale również o mordercę, który przez popełniane zabójstwa chcę
zadośćuczynić nie tyle sobie, co komuś bliskiemu...
Podsumowując:
„Zagłuszyć krzyk” może nie jest najlepszym kryminałem, ale warto po niego sięgnąć, jeżeli
akurat szukamy czegoś mało wymagającego, co jednak nas zaciekawi. Nawet pomimo
tego, że nie obdarzyłam sympatią Jacka przeczytałam tą książkę z przyjemnością.
Też mam słabość do ciężkich opowieści o seryjnych mordercach jak i zbrodniarzach wojennych, ostatnią książką z tej serii, którą przeczytałam była: "Pisarz, który nienawidził kobiet. Podwójne życie seryjnego mordercy".
OdpowiedzUsuńKryminały baaardzo wciągają :)
To widzę, że mamy wspólne zainteresowania - przynajmniej w tej kwestii:). Jeżeli chodzi o zbrodniarzy wojennych to szczególnie zapadła mi w pamięci biografia Josefa Mengele. Chyba najbardziej drastyczna książka jaką czytałam. Ale warta przebrnięcia.
UsuńOkej, to zainspirowanie się prawdziwym seryjnym mordercą zupełnie do mnie przemawia!
OdpowiedzUsuńDo mnie jak najbardziej...niezależnie od tego czy jest to legendarny zabójca jak Kuba Rozprówacz czy jakiś współczesny.
UsuńJa również mam słabość do takiej tematyki i często sięgam po tego rodzaju książki ;)
OdpowiedzUsuńGdy będę miała kiedyś okazję, to chętnie przeczytam tę książkę ;)
Akurat ja kryminały kocham w każdym wydaniu i nawet te nieco gorsze z chęcią czytam, więc chętnie zapoznam sie w przyszłości z tą pozycją ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli o tą tematykę chodzi to często też tak mam:)
UsuńI ja mam słabość do seryjnych morderców w kontekście powieści kryminalnych, dokumentalnych etc, a jednak ta pozycja mnie nie przekonuje, niestety.
OdpowiedzUsuńW sumie są dużo lepsze kryminały, ale ten też nie jest zły
UsuńTym razem jednak sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, zapiszę sobie i może uda mi się ją jakoś ściągnąć.
OdpowiedzUsuńo nie wiedziałem, że masz słabość do seryjnych morderców, czego ja się tutaj dowiaduję
OdpowiedzUsuń