S. Collins "Kosogłos",

The Hanging Tree


Przedwczoraj skończyłam czytać serię "Igrzyska Śmierci" i na świeżo po "Kosogłosie" udało mi się być w kinie na ekranizacji. Idąc na film zastanawiałam się nad sensem podziału filmu na dwie części i doszłam do wniosku, że najpewniej chcą więcej zarobić. Jednak już po filmie moja postawa nieco się zmieniła, ale o tym może nieco później. Najpierw zacznijmy od książki. 

Jak wiecie "Kosogłos" jest ostatnią częścią wyżej wspomnianej trylogii. Książka zaczyna się od momentu, w którym Katniss musi przystosować się do życia w Trzynastym Dystrykcie, co nie przychodzi jej łatwo. Po uratowaniu jej z areny boryka się nie tylko z obrażeniami fizycznymi, ale przede wszystkim z ranami na psychice, które są znacznie trudniejsze do wyleczenia. Dodatkowo, w momencie, kiedy zaczęła przeżywać żałobę po Peecie (uznała, że chłopak zginął) okazuje się, że on żyje, ale jest więziony w Kapitolu. Jednakże mimo tego, że jeszcze nie doszła do siebie i przeżywa sytuację więzienia Peety czeka ją zadanie. Wydaje się ono być dla niej ponad siły, bo mimo swojej sytuacji, ma zostać tytułowym kosogłosem, zjednoczyć dystrykty i sprawiać, aby rewolucja nie wygasła. 

Wraz z podjęciem wyzwania, zaczyna się rozgrywka, której ceną jest wolność i życie nie tylko jej najbliższych, ale również mieszkańców całego Panem.

W "Kosogłosie" jesteśmy świadkami nie tylko rewolucji, ale również indywidualnej walki poszczególnych bohaterów o wolność, swoje ideały oraz o uratowanie bliskich. Dostrzegamy lęki Katniss o jej rodzinę i przyjaciół, które są odbiciem lęków innych mieszkańców Panem. Jednak walka z Kapitolem wymaga od każdego niebywałej odwagi i gotowości nawet poświęcenia życia, w imię walki o wolność. Wymaga ona również niebywałej wiary w sens walki - bo przecież zwycięstwa nikt nie jest pewien. Co jeśli jednak to Kapitol wygra? Co wtedy stanie się z rewolucjonistami i jak bardzo okrutne będą tym razem Głodowe Igrzyska? Te pytania towarzyszą nam podczas lektury. Jednak główną siłą napędową rewolucji jest nienawiść, chęć zemsty oraz pragnienie wolności. 

W końcu:
"Żądza zemsty może rozpalać człowieka długo i mocno, zwłaszcza jeśli podsyca ją każde spojrzenie w lustro."
 S. Collins "Kosogłos"
Obok walk z Kapitolem bardzo ciekawym wątkiem jest ten związany z Katniss, Gale'em i Peetą. Jak się domyślacie i ten wątek doczeka się swojego zakończenia, które jest dla mnie dość zaskakujące. Niestety nie zdradzę Wam jak się on rozwinie, chociaż Peeta przez większość powieści nie jest sobą. 

Jeżeli chodzi o Katniss nie jest moją ulubioną bohaterką z tej serii i podczas lektury zastanawiałam się co właściwi widzą w niej ci wszyscy ludzie, Ta dziewczyna tylko chciała spokojnie żyć u boku swojej rodziny i bliskich, jednak to zostało jej odebrane, w momencie, w którym jej siostra została wylosowana do udziału w Głodowych Igrzyskach. W trakcie rozwoju historii coraz bardziej zauważałam, że Katniss widzi tylko czubek własnego nosa, a jedyne co ją obchodzi to ona sama i jej rodzina. Nawet wobec Gale'a i Peety nie umiała być do końca w porządku. 

Rozumiem ciężką sytuację, okres dojrzewania i próby manipulacji oraz wykorzystywania Trybutów przez Kapitol, jednak mam wrażenie, że Katniss nie do końca umiała spojrzeć na sprawę szerzej i tak na prawdę niewiele poza nią samą ją obchodziło. Dziewczyna stosunkowo późno odkrywa, że tak naprawdę w tej samej sytuacji są wszyscy Zwycięscy Głodowych Igrzysk, wystarczy tylko przestać się nad sobą użalać, żeby to zauważyć. Mimo to jakimś cudem sprawiła, że poszły za nią tłumy. Może, że to właśnie przez to, że inni tak jak i ona chcieli żyć własnym życiem nie musząc obawiać się o życie własne i swoich bliskich. 

W "Kosogłosie" poznajemy nieco inną twarz Trybutki z dwunastki - tą, która w końcu bierze się w garść i przestaje myśleć tylko o sobie, ale mimo trudności stara się stawać na wysokości zadania. 

Jeżeli chodzi o film, to większość rzeczy jest dość wiernie odtworzona - największym odstępstwem jest to, że zamiast ekipy przygotowawczej, która towarzyszyła Katniss  w Kapitolu i towarzyszy jej w trzynastce (w wersji książkowej), w filmie mamy Effie Trinket. Co mnie nieco zawiodło, ale przez to, że bardzo lubię Effie machnęłam na to ręką. Drugą rzeczą, która wyglądała nieco inaczej była ewakuacja w trakcie bombardowania - w książce nie było paniki i wszyscy zdążyli się schować przed czasem, a w filmie jednak ta panika była. To chyba były największe odstępstwa od książki. 

Generalnie film mi się podobał - szczególnie muzyka i ta piosenka, którą macie podlinkowaną na początku notki. Zapewne pójdę na drugą część, bo jestem ciekawa tego jak pokarzą resztę rewolucji i relacje między Peetą a Katniss. 

Komentarze

  1. Najmniej lubiana przeze mnie część. Katniss strasznie była w niej irytująca. A końcówka sprawiła, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę. Na film się raczej nie skuszę, bo poprzednie części mnie po prostu znudziły (i aktor grający Peete mnie odpycha)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle nie przepadam za Katniss, ale ta cała otoczka jeżeli chodzi o rewolucję mi się podobała. A aktor grający Peetę mi akurat bardzo przypadł do gustu.

      Usuń
  2. Uwielbiam tą książkę, na szczęście mam jeszczcze przed sobą końcówkę, jakoś szkada mi ją tak szybko skończyć czytać ...
    No i na film chyba też się wybiorę, słyszałam dużo pochlebnych opnini, chociaż zrobię to bardziej z ciekawości, jak to przedstawili na ekranie :)
    Przeczytałam, że nie przepadasz za Katniss. Ja szczerze też nie bardzo. Tak jak pisałaś, ona wcale nie chciała być tym kim była, została bohaterem z przymusu, co w mojej opini sprawia, że większość jej zachowań jest wymuszona.
    A oczywiście wszyscy ją uwielobiają, chociać osobiście uważam ją za nieco odpychającą.
    No, ale to tylko moje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś o tym wiem. Chociaż ja staram się kończyć stosunkowo szybko książki, bo jeszcze tyle ich mam do czytania, że szok;]. I oczywiście do większości chciałabym się dobrać natychmiast;]
      Co do Katniss to widzę, że mamy bardzo podobne odczucia co do tej postaci;]

      Usuń
  3. Osobiście uważam, że "Kosogłos" to świetne zwieńczenie całej trylogii. Książka zawładnęła moim sercem, ale filmu jeszcze nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film również jest warty obejrzenia. Autorzy wprawdzie nieco odchodzą od fabuły, ale nie tak bardzo, jak w przypadku niektórych ekranizacji. A muzyka jest niesamowita,

      Usuń
  4. Do filmu się przymierzam :) Książkę uważam za dobre zakończenie całej serii, a Katniss w moim odczuciu przez to, że nie jest idealna, tym bardziej staje się autentyczna. Gdyby niczym hollywoodzka bohaterka od razu chciała bez żadnych wątpliwości wziąć na siebie odpowiedzialność za wszystko i wszystkich, byłoby to mało realne. A tak, chociaż bywa denerwująca w tej swojej niepewności, to jednak uważam, że pisarka bardzo sprawnie ją wykreowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie też prawda, ale mimo wszystko odniosłam wrażenie, że do przesady użalała się nad sobą. Przecież chociażby Finnick (nie jestem pewna czy dobrze napisałam;)), był w całkiem podobnej sytuacji, a miałam wrażenie, że dużo bardziej stara się wziąć w garść niż Katniss.

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.