„Ripper. Gra o życie” zainteresowała mnie swoim
opisem i obietnicą ciekawego kryminału. Dlatego też bez większego zastanowienia
sięgnęłam po tą książkę.
W Kalifornii, w 2012 r., sześćdziesięciokilkuletni
mężczyzna, wraz ze swoją wnuczką i czwórką innych nastolatków mieszkających w
różnych częściach świata grają przez Internet, w grę fabularną, w której
poszukują tajemniczego mordercy, tytułowanego Kuby Rozprówacza. Graczy łączy
fascynacja ciemną stroną natury ludzkiej.
Pewnego dnia, pod wpływem astrologicznej przepowiedni i rzekomo nadchodzącej „krwawej łaźni” ripperowcy zaczynają się interesować serią zabójstw w San Francisco, a zabawa powoli zaczyna przekształcać się w wielowątkowe śledztwo równoległe do policyjnego dochodzenia. Potrzebne informacje zdobywają przez Internet i inne media oraz bezpośrednio od policji dzięki temu, że jedna z graczek jest córką policjanta. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika matka jednej z ripperek gra zamienia się w wyścig z czasem, aby uratować jej życie.
Pewnego dnia, pod wpływem astrologicznej przepowiedni i rzekomo nadchodzącej „krwawej łaźni” ripperowcy zaczynają się interesować serią zabójstw w San Francisco, a zabawa powoli zaczyna przekształcać się w wielowątkowe śledztwo równoległe do policyjnego dochodzenia. Potrzebne informacje zdobywają przez Internet i inne media oraz bezpośrednio od policji dzięki temu, że jedna z graczek jest córką policjanta. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika matka jednej z ripperek gra zamienia się w wyścig z czasem, aby uratować jej życie.
Powyższa książka zapowiadała się na trzymający w
napięciu kryminał, który nie pozwoli o sobie zapomnieć. Jednak z każdą kolejną
stroną uświadamiałam sobie, że autorka ma nieco inne podejście do tego gatunku
niże pewnie większość z nas. Albowiem akcja toczy się niespiesznie, a wszystkie atrybuty kryminału są poniekąd w tle.
Mamy tu całą plejadę barwnych postaci,
począwszy od Amandy, która jest rozpieszczoną jedynaczką i oczkiem w głowie
rodziców i dziadka. Podejście do życia ma takie, jak wiele nastolatek i będąc w
liceum na pewno polubiłabym tą postać, bo myślałam bardzo podobnie. Jednak
teraz mnie bardzo irytowała, bo autorka wykreowała ją na zarozumiałą pannicę o
wysokim IQ, która jako jedna ogarniała sytuację nie tylko ze śledztwem w sprawie morderstw, ale
także w domu poprzez pomoc matce w codziennych sprawach.
W powyższej powieści spotykamy też matkę Amandy
(tak, to ta, którą porwano), która jest uzdrowicielką w Klinice Holistycznej. W tym przypadku mamy typ Samarytanki, która pomaga wielu osobom i nie robiąc praktycznie nic
rozkochuje w sobie mężczyzn. Oczywiście urzeka ich jej prostota i niewinność,
przez co chcą otaczać ją opieką, a ona skacze z kwiatka na kwiatek, nie
zauważając jak rani jednego ze swoich przyjaciół. Przez tą postać robiło mi się
nieco niedobrze, bo została ona wykreowana na dobrą i uroczą, aż do bólu – tak,
że to było, aż nienaturalne:/.
Z postaci, które przykuły moją uwagę był
niepełnosprawny były żołnierz i to chyba jedyna postać z książki, która miała
jaja i pozwalała się chociaż trochę lubić.
„Ripper. Gra o życie” to powieść, która irytuje i sprawia,
że czujemy się oszukani, bo wiele rzeczy jest naciąganych. Chociażby wyciąganie informacji u ojca przez Amandę, albo wgląd do utajonych akt policyjnych, przez dziadka Amandy. To było wręcz nieco żałosne. A to dlatego, że w moim odczuciu jest to bardziej powieść
obyczajowa z wątkami kryminalnymi niż kryminał. Mamy tu długie opisy z życia i przeszłości
bohaterów, które nie są znaczące dla akcji, co pogłębia tylko irytację odbiorcy.
Ta sytuacja byłaby ok, kiedy książka nie zostałaby przedstawiona jako kryminał,
a tak czytelnik nastawiony na konkretny gatunek zostaje zbity z tropu.
Książka sama w sobie nie jest zła, bo jest lekko napisana
i bardzo szybko się czyta. Ale niestety dostajemy do ręki zupełnie nie to czego
się spodziewamy – a szkoda.
Dlatego też jeżeli szukacie kryminału, który trzyma w
napięciu to się zawiedziecie. Jednak jeżeli chcecie czegoś lekkiego o relacjach
rodzinnych, miłości i oddaniu możecie po nią spokojnie sięgnąć, mimo to, że nie jest to zbyt ambitna
powieść. Ale jak chcecie czegoś lekkiego to będzie idealna. Moim zdaniem świetnie
trafi w gusta młodych dorosłych po 18. i świeżo po 20 r. ż. W przypadku starszych
osób istnieje mniejsze ryzyko, że się spodoba.
Nastolatka wyciąga od ojca policjanta tajne informacje na temat śledztwa ... aha. To autorka pojechała :D Trochę to kojarzy się z książkami detektywistycznymi dla dzieci, w których bohaterowie z łatwością wyciągają informacje od dorosłych.
OdpowiedzUsuńNo niestety:/. Mam wrażenie, że niektórzy autorzy zbytnio dają się ponieść fantazji;]
UsuńTen dziadek mnie zachęcił haha :D sama nie wiem, pewnie nie będę się za nią rozglądać ;)
OdpowiedzUsuńNo w sumie całkiem fajny jest;]
UsuńJeśli wpadnie w moje ręce przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie bardziej się spodoba niż mnie.
UsuńNależę do tych starszych czytelników i jestem ciekawa jak ją odbiorę, już wkrótce się o tym przekonam. Ale nie powiem, zaniepokoiłaś mnie.
OdpowiedzUsuńZatem życzę Ci, żeby ta książka nie zawiodła Cię za bardzo.
Usuń