„Nie żałujcie sobie jadła, przyjaciele.
Nadchodzi zima”.
G. R. R. Martin
„Pieśń Lodu i Ognia” to niezwykły cykl,
który przyciągnął do siebie wielu fanów i staje się inspiracją dla innych
ludzi. Powstał nie tylko serial, ale także całe kolekcje ubrań inspirowane tą
serią. Ostatnio wpadła mi również w ręce książka kucharska inspirowana
powyższym cyklem. Napisały ją dwie blogerki prowadzące bloga Inn AT the Crossroads, które są wielkimi
fankami literatury fantasy i gotowania. Powyższa publikacja jest niezwykłym
prezentem dla miłośników obsadzonej w quasi-średniowiecznym świecie „Pieśni
Lodu i Ognia”, bowiem również smakowo pozwala przenieść się w wykreowany przez
Martina świat.
Autorki zbierając materiały do książki
zdawały sobie sprawę, że we współczesnej spiżarni często ciężko znaleźć
niektóre ze składników, na które powołują się średniowieczne, rzymskie i
elżbietańskie książki kucharskie. Udało się im jednak zastąpić większość
rzadkich składników tymi, które są łatwiej dostępne. Dlatego też dzięki Uczcie Lodu i Ognia możemy wybrać się w niezwykłą kulinarną podróż przed wieki. Na przyszłą środę mam dla Was zaplanowany pierwszy przepis - danie inspirowane średniowieczną kuchnią, o dość oryginalnym smaku.
W powyższej publikacji obie kobiety nie
tylko podpowiadają nam czym zamienić pewne produkty, ale również m. in. charakteryzują
kuchnię poszczególnych regionów Siedmiu Królestw. Autorki
zaczynają od Muru, od którego i ja zacznę (jak już wspomniałam mam już zaplanowany jeden z przepisów). Oczywiście będę się często inspirować, a nie dosłownie interpretować przepisy, chociażby
nieco inaczej przyprawiając potrawy, bo jestem świadoma, że nie jestem w stanie
dostać np. wszystkich przypraw, które bym chciała.
Wracając jeszcze do Muru. Skoro chcę
zacząć od niego, to wypada napisać kilka słów o tym czym charakteryzuje się
kuchnia w tym miejscu. Otóż w tym najbardziej wysuniętym na północ punkcie
krainy Westeros jest siedziba Nocnej Straży – strażników wysokiej na siedemset
stóp ściany lodu i obrońców nocy. W tej części świata nigdy nie topnieją lody,
a chłód przenika do szpiku kości. Ponieważ Nocna Straż jest niedoceniana i
boryka się z niedostatkiem funduszy, jej członkowie zwykle jedzą to, co wpadnie
im w ręce – przede wszystkim żywność zakonserwowaną; soloną wieprzowinę i
dorsze, dziczyznę w miodzie czy też wszelkie marynaty. W dużej mierze muszą
polegać na suszonych produktach takich jak: fasola, groch, owies, orzechy czy
jagody. Najchętniej piją gorące wino i ciężkie piwo, które pomaga im się
rozgrzać.
Sami widzicie, że niebawem zaczną się
pojawiać przepisy na jedzenie idealne na jesień i zimę. Mam tylko nadzieję, że
wszystko będzie mi się udawać jak trzeba i nie dam plamy przy jakimś
trudniejszym przepisie…3majcie kciuki.
P.S. Przepisy z „Pieśni Lodu i Ognia”
nie będą się pojawiały co tydzień, ale myślę, że dość często, bo z tego co
zauważyłam wiele z nich jest bardzo proste i wykonane z w miarę dostępnych
składników, co nie zmienia faktu, że boję się, iż i tak polegnę ;p.
Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńcieszę się:)
UsuńObawiam się tylko, że potrawy z Muru mogą okazać się nieco ciężkie, ale i tak czekam na przepisy :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem paradoksalnie może być dobra na zimę;)
UsuńJa bym coś takiego spróbowała, jednak moje dzieci bardzo sceptycznie podchodzą do nowości kulinarnych :)
OdpowiedzUsuńCoś o tym wiem. Np. mojemu siostrzeńcowi ciężko wcisnąć coś na obiad poza pierogami ruskimi lub mielonymi i ziemniakami;]
Usuńjestem ciekawa przepisów :)
OdpowiedzUsuńNo, no jestem ciekawa:) Nadchodzi zima, więc przepisy kulinarne z takiej szacownej krainy chętnie zobaczę:D I być może wykorzystam:D
OdpowiedzUsuń