Lirene, Krem kuracja do rąk REGENERACJA, recenzja

Nawet krótki pobyt u rodziców pozytywnie nastraja mnie do tego, co czasem mnie męczy. W tym do prowadzenia bloga. Chyba nawet chwilowe oderwanie się od swojej rzeczywistości sprawia, że podchodzimy do niej z nową energią. W każdym bądź razie tak jest w moim przypadku. Dzisiaj chcę Wam napisać kilka słów, o kremie do rąk, który niestety jest bublem:(. 
Swego czasu u rodziców zostawiłam krem do rąk z Lirene, który jest przeznaczony do skóry szorstkiej. Kiedy ich odwiedziłam pomyślałam, że warto o nim napisać, żeby Was przestrzec.
Z tego co dowiadujemy się z opakowania ten kosmetyk ma być kuracją przeznaczoną do pielęgnacji skóry bardzo suchej, szorstkiej i zniszczonej. Dodatkowo ten produkt ma nam zapewnić natychmiastową regenerację oraz specjalistyczną pomoc szczególnie w niesprzyjających warunkach np. zimą lub przy codziennych domowych czynnościach. 

Poza tym krem szybko się wchłania pozostawiając na skórze ochronny film zabezpieczający przed wysuszaniem.

Można go stosować kilkakrotnie w ciągu dnia oraz na noc jako kurację. A w przypadku uporczywego pierzchnięcia naskórka stosować do stałej pielęgnacji dłoni. 

To tyle jeżeli chodzi o to czego dowiedziałam się z opakowania i po raz kolejny muszę stwierdzić, że producent naobiecywał nam gruszki na wierzbie. Z informacji na opakowaniu tylko to, że szybko się wchłania jest prawdą. Zatem do moich rąk ponownie trafił bubel, który zupełnie nie radzi sobie z suchą skórą, a po chwili zupełnie nie czuć go na dłoniach - tak jakbym go nie używała. Chociaż nie! Wybaczcie, ale się pomyliłam...u mnie zostawia jakieś takie dziwne i nieprzyjemne uczucie na rękach, które po jakimś czasie znika, aczkolwiek niesmak pozostaje. I w sumie sama się sobie dziwię, że udało mi się go tyle zużyć. Na pewno nie kupię sobie go ponownie, bo w podobnej cenie (8,5 zł) mogę sobie kupić produkt, który będzie spełniał moje oczekiwania na takim poziomie, na jakim tego oczekuje. 

Dajcie znać czy znacie ten produkt i jak się u Was sprawdza. Możliwe, że tylko moja skóra jest tak wymagająca. 

Komentarze

  1. Łeee, przeczytałam tytuł i miałam nadzieje, że trafię na pochwalną recenzję, kończy mi się mój Garnier i szukam czegoś nowego. A tu klapa, bo trafił się bubel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie każda zdrada czerwonego Garniera kończy się źle:(

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.