nowy rozdział?

Kiedy zaczynałam swoją wolontarystyczną karierę nie spodziewałam się zmian, jakie wprowadzi do mojego życia działalność charytatywna. Jednakże praca społeczna okazała się być nie tylko możliwością pomocy innym, ale także samopomocą i w końcu poniekąd sposobem na życie. 

Szansa na wyleczenie się z kompleksów

Kiedy zaczynałam swoją pracę jako wolontariuszka byłam zahukaną i cichą dziewczynką w trakcie dojrzewania. Do miejscowego Centrum Wolontariatu trafiłam nie tylko dlatego, że chciałam pomagać, ale w znacznej mierze, żeby uporać się ze swoimi demonami w postaci kompleksów i wspomnień z przykrych doświadczeń, które właśnie przeszłam. Wolałam zająć się pomaganiem innym, żeby móc zrobić coś dla drugiego człowieka, a przy okazji nie myśleć o tym co właściwie jeszcze przeżywałam. Zawsze lepszy był taki sposób radzenia sobie z problemami niż np. sięgnięcie po narkotyki, albo alkohol.

Pamiętam jak dzisiaj, ze moja pierwsza pracą wolontarystyczną było noszenie obiadów do starszego pana, który czekał na miejsce w DPSsie. Był zniedołężniały i nie mógł sobie poradzić bez pomocy innych - pielęgniarek, opiekunek i wolontariuszy. 
Kiedy do niego przyszłam staruszek leżał w przejściu z pokoju do korytarza i potrzebował przetransportowania go z powrotem do łóżka. Wtedy musiałam przełamać swoją nieśmiałość, pójść do sąsiada i poprosić o pomoc. Później poszło jak z płatka - nakarmiłam starszego pana, zadbałam o podstawowe sprawy i poszłam do domu. 
Pamiętam, że na następny dzień pojawiłam się w biurze, opowiedziałam wszystko socjalnym i koordynatorom, co pomogło w popchnięciu sprawy staruszka. 
Tej historii nie zapomnę chyba nigdy, bo była dla mnie przełomowa i pokazała, że wolontariusze potrafią zmienić nie tylko czyjeś życie, ale także swoje. 

Pierwsze kroki w karierze zawodowej

Kiedy byłam już pełnoprawnym wolontariuszem (tj. po szkoleniu;)), wiedziałam już co chcę studiować i robić w życiu. Wiedziałam, że chcę iść na pedagogikę, więc zaczęłam pracować z dziećmi. Zaczął się więc wolontariat na świetlicach, koloniach i półkoloniach - oczywiście niczego nie robiłam w pełni samodzielnie, bo wszystko co robiłam miało być uzupełnieniem pracy wychowawców i pomocom im. 

Kiedy byłam już po licencjackie i robiłam zaocznie studia magisterskie w między czasie zarabiając na czesne chodziłam na wolontariat do szkoły integracyjnej, w której później zostałam zatrudniona:). To był dla mnie wielki sukces, bo po raz kolejny dostałam pracę bez pleców czy znajomości, ale dzięki wyrobionej opinii, wykształceniu i już wtedy posiadanemu doświadczeniu zawodowemu. Byłam z siebie niezmiernie dumna. Jednakże pomimo posiadania tytułu magistra z pedagogiki los pchnął mnie własnie do MOPSu;]

Nabywanie nowych umiejętności i kontaktów; początek nowej drogi zawodowej

Kiedy w biurze Centrum Wolontariatu pojawił się koordynator (a właściwie koordynatorka) sama zapragnęłam takiej funkcji i poniekąd zazdrościłam osobie, która ją dzierżyła. Jednak jeszcze jakiś czas nie miało być mi to dane, ale w końcu udało się!:D. Fakt, że trzeba było zbierać biuro z gruzów, ale to był niesamowity czas. Poznałam wtedy niezwykłych ludzi, zdobyłam pewne umiejętności i kontakty, które później zaowocowały. Nauczyłam się m. in. tego jak zorganizować sobie pracę i podstaw pracy z zespołem:), a także pracy w stresie;)
Fakt, że w między czasie byłam na długim bezrobociu i szukałam swojego miejsca w życiu nie tylko poza miastem, ale także poza granicami własnej Ojczyzny nie przeszkodził mi, żeby w kilka miesięcy po powrocie (no dobra po roku od powrotu) do domu objąć stanowisko koordynatora Klubu Wolontariusza w miejscowym MOPSIE:). Normalnie nie mogłam uwierzyć własnemu szczęściu, kiedy zaproponowali mi to stanowisko i to odpłatnie;). Kiedy wygrałam konkurs na stanowisko i  miałam już umowę w ręku z przyjemnością wyrejestrowałam się z PUPu u znienawidzonego przylizanego i jakże nieprzyjemnego pracownika pośredniaka. Mój sukces jest więc poprzedzony latami pracy wolontarystycznej, wyrabianiem sobie kontaktów i opinii w środowisku zawodowym, dokształcaniu się i zdobywaniu doświadczenia. Zaczęłam dość wcześnie, co pomogło mi w wielu wypadkach. Mam nadzieję, że tak będzie dalej:)

Chcę wierzyć, że oto jestem na dobrej drodze do samodzielności finansowej i ułożenia sobie życia pracując w wymarzonym zawodzie i posiadając wspaniałego partnera u boku. W końcu to jest początek do spełnienia jednego z moich największych marzeń - czyli pracy w tym co umiem i lubię robić oraz posiadaniu szczęśliwej rodziny... Nie wiem czy w efekcie końcowym moje marzenie się spełni, ale na pewno jestem ku temu na dobrej drodze. 

Zatem 3majcie za mnie kciuki;)

Komentarze

  1. Ja jak najmocniej niemal ciągle trzymam za ciebie kciuki i karmię twoje rybki, jak cię nie ma, bo pracujesz :) Przed tobą długa droga, ale po tym, co napisałaś, widać ile już przebyłaś, więc na pewno dobrze trafiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że robisz to z pasją, samo to, to część sukcesu. Trzymam kciuki i podziwiam za siłę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Na prawdę uważam się za szczęściarę, że to mi się udało, chociaż łatwo nie ma i łatwo nie będzie, ale przynajmniej wiem, że robię to co lubię i to na czym się znam, więc mimo trudności sprawia mi to przyjemność:)

      Usuń
  3. Mało spotyka się ludzi, którzy idą w zaparte tak jak ty. Bardzo mi się to podoba i życzę Ci jak najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście uparty ze mnie człowiek - to cecha, która sprawia tyle samo trudności i problemów co przysparza pożytku, ale dobrze, że jest - gorzej jakby jej nie było;]

      Usuń
  4. Trzymam kciuki z całych sił! nawet nie wiesz jak Cie podziwiam za to co robisz! życzę szczęścia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co mnie podziwiać - po prostu walczyłam o to, żeby robić to co lubię i mi się to udało:). Ponoć mało jest takich ludzi, ale nie wyobrażam sobie, żeby w moim przypadku było inaczej.

      Usuń
  5. Życzę powodzenia! Oby tak dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam za Ciebie kciuki :) Mam nadzieję, że Twoje marzenie się spełni :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bardzo doceniam takich ludzi - bo to że tak pracują znaczy, ze są ponad wszystko i nie znają co to egoizm. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, każdy doświadczony wolontariusz powie Ci, że w tym co robi jest dużo egoizmu, bo np. zawsze można się ubiegać o zwolnienie z praktyk, wpisać to doświadczenie do CV, poznać nowych ludzi, dowartościować się itd. Mimo to, że nie dostaje się za to pieniędzy zyskuje się bardzo dużo:). Ale pomaganie same w sobie jest czymś niesamowitym:)

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.