Po notce z czymś dla ciała mam dla Was post z czymś dla ducha z serii Męskim okiem. Jako, że prowadzę osobistą krucjatę i usiłuję wyrobić w moich partnerze nawyk czytania co rusz coś Mu podsuwam. Ostatnio padło na Oskara i panią Różę, która jest tak dobrze Wam znana. R. po raz kolejny napisał recenzję książki na mojego bloga, a więc zapraszam:
Eric
Emmanuel Schmitt – Oskar i pani Róża to druga
pozycja, którą w tym roku przeczytałem z własnej, niewymuszonej
woli. Chociaż należy wspomnieć również, że także wolą Natalii
było to, żebym przeczytał powyższą powieść - inaczej nie
dawałaby mi tej książki na moje 28-me urodziny. Wiem, że Eric
Emanuel Schmitt to jeden z Jej ulubionych autorów, mimo to
długo zbierałem się do przeczytania mojego urodzinowego prezentu.
Natalia przy okazji naszych spotkań zaczęła się dopytywać czy
przeczytałem książkę. Mimo, że ciekawość wzbierała we mnie co
też w tej krótkiej objętościowo książce się mieści oraz co
sprawiło, że akurat taki prezent mi wręczyła, dopiero niedawno po
jej kobiecej interwencji przeczytałem tą
pozycję. Nie żeby Natalia mnie zmuszała do czytania
i próbowała ogniem i mieczem nawrócić mnie na jedyną, słuszną
drogę ku właściwej rozrywce. Wcale tak nie było. Potrzebowałem
tylko odpowiedniej zachęty. I myślę, że z całą pewnością mogę
powiedzieć, że czytając tę książkę czasu nie
straciłem.
Historia dzieje się w szpitalu dziecięcym Nowela i ukazuje życie szpitalne małych pacjentów. Codzienne zmagania z chorobą, kontakty jak zwykle z nieprzyjemnymi oraz nieczułymi pielęgniarkami przeplatane są zabawami z innymi chorymi dziećmi. Głównym bohaterem jest mały Oskar, kilkuletni pacjent, który podsłuchawszy rozmowę dowiedział się, że zostało mu zaledwie kilka dni życia. Rodzice nie są dla niego żadnym wsparciem w tym trudnym okresie. W czasie choroby przyjeżdżają do syna tylko w weekendy z uwagi na odległość szpitala od miejsca zamieszkania i ze względu na pracę. A gdy już są z Oskarem nie potrafią z nim rozmawiać, spędzić miło czasu, a ich wsparcie ogranicza się głównie do wręczania coraz to nowszych prezentów. Pozostali dorośli, lekarze, pielęgniarki również nie potrafią być towarzystwem dla chłopca. Oskarowi zdaje się, że przestali go lubić, przez co czuje się niemile widziany. Poza tym ma wrażenie, że inni czują się nieszczęśliwi dlatego, że chłopiec ma wkrótce umrzeć. Jedyną dorosłą osobą, która potrafi porozumieć się z chłopcem jest starsza, wolontariuszka, była zapaśniczka - Pani Róża. Potrafi ona sprawić by chłopiec nie myślał tylko o zbliżającej się śmierci i jest dla niego autorytetem oraz kimś w rodzaju przyszywanej babci. Opowiada mu interesujące opowieści o karierze zapaśniczki, tłumaczy zachowania dorosłych i przygotowuje Oskara do zbliżającej się śmierci, również poprzez opowieści o Bogu. Chłopiec dowiaduje się, że zostaje mu tylko 12 dni życia. Pani Róża proponuje by Oskar wyobraził sobie, że każdy dzień to 10 lat życia, w ten sposób w ciągu dwunastu dni przeżyje 120 lat. Opiekunka proponuje również by na koniec każdego dnia chłopiec pisał listy do Boga i opowiadał jak przeżył minioną dekadę. Oskar przyjmuje propozycję i każdy dzień przeżywa jakby minęło 10 lat i pisze listy do Boga. W ciągu pozostałych dni życia przeżywa to co każdy człowiek jak może się wydawać powinien przeżyć: zauroczenie, bunt, miłość, zdradę, rozstanie aż po wiek starczy.
Patrząc objętość tej książeczki, można by ją raczej określić mianem noweli lub dłuższego opowiadania niż powieści. Można ją spokojnie przeczytać „na raz” w autobusie czy zamiast jednego odcinka serialu w TV. Oskar i Pani Róża to krótka pozycja ale dłuższa być nie powinna. Autor książki wyraźnie miał jeden główny cel opisując tą historię, a mianowicie chodziło o zwrócenie uwagi na problem nieumiejętności nawiązania kontaktu z chorymi śmiertelnie ludźmi. Na co dzień wszyscy jesteśmy zajęci swoimi sprawami, gonimy za sukcesami w pracy czy też w szkole, bez reszty skupiając się na sobie. Nie myślimy o śmierci, czasem by uspokoić sumienie wesprzemy finansowo jakąś akcje społecznościową typu Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy Szlachetna Paczka może czasem uzbieramy trochę nakrętek na Akcję Nakrętka. Na co dzień nie mamy jednak kontaktu z ludźmi chorymi, ludźmi potrzebującymi pomocy i nieświadomie traktujemy takie osoby jak trędowatych. Nie wiemy jak z takimi osobami rozmawiać, jak je pocieszyć oraz jak wesprzeć. Dlaczego? Na szczęście są jeszcze osoby tak bezinteresowne osoby jak Pani Róża, które potrafią oswoić nie tylko ból, ale również śmierć.
Historia dzieje się w szpitalu dziecięcym Nowela i ukazuje życie szpitalne małych pacjentów. Codzienne zmagania z chorobą, kontakty jak zwykle z nieprzyjemnymi oraz nieczułymi pielęgniarkami przeplatane są zabawami z innymi chorymi dziećmi. Głównym bohaterem jest mały Oskar, kilkuletni pacjent, który podsłuchawszy rozmowę dowiedział się, że zostało mu zaledwie kilka dni życia. Rodzice nie są dla niego żadnym wsparciem w tym trudnym okresie. W czasie choroby przyjeżdżają do syna tylko w weekendy z uwagi na odległość szpitala od miejsca zamieszkania i ze względu na pracę. A gdy już są z Oskarem nie potrafią z nim rozmawiać, spędzić miło czasu, a ich wsparcie ogranicza się głównie do wręczania coraz to nowszych prezentów. Pozostali dorośli, lekarze, pielęgniarki również nie potrafią być towarzystwem dla chłopca. Oskarowi zdaje się, że przestali go lubić, przez co czuje się niemile widziany. Poza tym ma wrażenie, że inni czują się nieszczęśliwi dlatego, że chłopiec ma wkrótce umrzeć. Jedyną dorosłą osobą, która potrafi porozumieć się z chłopcem jest starsza, wolontariuszka, była zapaśniczka - Pani Róża. Potrafi ona sprawić by chłopiec nie myślał tylko o zbliżającej się śmierci i jest dla niego autorytetem oraz kimś w rodzaju przyszywanej babci. Opowiada mu interesujące opowieści o karierze zapaśniczki, tłumaczy zachowania dorosłych i przygotowuje Oskara do zbliżającej się śmierci, również poprzez opowieści o Bogu. Chłopiec dowiaduje się, że zostaje mu tylko 12 dni życia. Pani Róża proponuje by Oskar wyobraził sobie, że każdy dzień to 10 lat życia, w ten sposób w ciągu dwunastu dni przeżyje 120 lat. Opiekunka proponuje również by na koniec każdego dnia chłopiec pisał listy do Boga i opowiadał jak przeżył minioną dekadę. Oskar przyjmuje propozycję i każdy dzień przeżywa jakby minęło 10 lat i pisze listy do Boga. W ciągu pozostałych dni życia przeżywa to co każdy człowiek jak może się wydawać powinien przeżyć: zauroczenie, bunt, miłość, zdradę, rozstanie aż po wiek starczy.
Patrząc objętość tej książeczki, można by ją raczej określić mianem noweli lub dłuższego opowiadania niż powieści. Można ją spokojnie przeczytać „na raz” w autobusie czy zamiast jednego odcinka serialu w TV. Oskar i Pani Róża to krótka pozycja ale dłuższa być nie powinna. Autor książki wyraźnie miał jeden główny cel opisując tą historię, a mianowicie chodziło o zwrócenie uwagi na problem nieumiejętności nawiązania kontaktu z chorymi śmiertelnie ludźmi. Na co dzień wszyscy jesteśmy zajęci swoimi sprawami, gonimy za sukcesami w pracy czy też w szkole, bez reszty skupiając się na sobie. Nie myślimy o śmierci, czasem by uspokoić sumienie wesprzemy finansowo jakąś akcje społecznościową typu Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy Szlachetna Paczka może czasem uzbieramy trochę nakrętek na Akcję Nakrętka. Na co dzień nie mamy jednak kontaktu z ludźmi chorymi, ludźmi potrzebującymi pomocy i nieświadomie traktujemy takie osoby jak trędowatych. Nie wiemy jak z takimi osobami rozmawiać, jak je pocieszyć oraz jak wesprzeć. Dlaczego? Na szczęście są jeszcze osoby tak bezinteresowne osoby jak Pani Róża, które potrafią oswoić nie tylko ból, ale również śmierć.
Tą
książkę czyta się krócej niż zastanawia się nad pytaniami,
które pojawiają się w głowie po jej przeczytaniu. Gwarantuję, że
nikt nie będzie taki sam przed i po przeczytaniu tej książki. Nie
jest to ciężka książka, która przygnębia poruszonym
tematem jakby mogło się na pozór wydawać, wręcz przeciwnie -
człowieka ogarnia spokój, wręcz na chwilę może przestać nawet
obawiać się śmierci. Ta pozycja to świetny prezent dla każdego,
zarówno dla dziecka, które nie dostało wymarzonej gry czy komórki
na komunię jak i dla starego, zabieganego konia jak ja. Gorąco
każdemu polecam.
Mój
komentarz:
Oskar
i Pani Róża to była pierwsza powieść Schmitta, którą
przeczytałam. Jest to też pierwsza książka przy której płakałam
rzewnymi łzami i nie mogłam powstrzymać tej przypadłości. Autor
z właściwą sobie lekkością pisze o trudnym temacie w niesamowity
sposób nie tylko dając do myślenia, ale także wzruszając, Teraz
po bliższej znajomości z twórczościa Schmitta sięgam po Jego
książki w ciemno, bo wiem, że są one dla mnie nie tylko źródłęm
wzruszeń, przemyśleń i sentencji, ale także sprawiają, że
pragnę być lepszym człowiekiem i oswajam trudne tematy. Mam
nadzieję, że ta powiastka sprawi, że nie tylko mój przedmówca
będzie chętniej sięgał po książki, ale także Wy z chęcią po
nie sięgniecie:).
Obejrzałam parę lat temu spektakl telewizji który był adaptacją tej książki (Oskar), pamiętam, ze mimo, że rzadko się wzruszam to miałam wtedy podejrzanie mokre oczy.
OdpowiedzUsuńOj tak - mnie też ciężko wzruszyć, a przy tej książce płakałam jak bóbr;p
UsuńNiedawno mielismy ta ksiazke jako lekture szkolna! Bardzo fajna i uczuciowa.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zastanawiała różnica między traktowaniem osób, które nie spodziewają się śmierci i tymi, które jej oczekują wkrótce. Wszyscy jesteśmy skazani, ale jakimś sposobem świadomość nadchodzącej śmierci jest bardziej tragiczna niż brak tej świadomości.
OdpowiedzUsuń