Eric - Emmanuel Schmitt zdobył moje serce już powieścią Oskar i Pani Róża, chociaż wtedy ze sceptycyzmem myślałam, że to jest jeden z tych autorów, którym udała się tylko jedna książka. Teraz widzę jakim nieopierzonym molem książkowym wtedy byłam, ponieważ z czasem okazało się, że każda kolejna powieść tego francuskiego autora sprawia, że zakochuję się w nim coraz bardziej.
Tym razem będąc w bibliotece wytargałam m. in. Moje życie z Mozartem, które jakbym mogła połknęłabym od razu w całości. Jednakże czytałam je w mało sprzyjających warunkach, więc skończyło się na dwóch podejściach...
Listy do Mozarta są podobno jedną z najbardziej osobistych książek Schmitta ze względu na to, że układają się w rodzaj autobiografii autora. Powieść jest zapisem młodzieńczych fascynacji oraz artystycznych wyborów pisarza. Jest to opowieść o muzyce, miłości, rozczarowaniach, jak również o chwilach olśnień, radości i sukcesów...
Nauczyłam się czytać Schmitta z notesem i długopisem pod ręką, bo lubię sobie przepisywać cytaty z jego powieści. Jeżeli zetknęliście się z tym autorem na pewno wiecie, ze można znaleźć w jego dziełach mnóstwo sentencji godnych uwagi. Poza tym jest to pisarz, który ma talent pisania o rzeczach trudnych w bardzo prosty i piękny sposób, który sprawia, że chce się sięgać po każdą kolejną pozycje Schmitta. Mnie on czaruje aurą swoich książek - słowem i atmosferą, której chętnie będę doświadczać nadal. Na szczęście ten pisarz wydaje się być płodnym artystą (tak, tak - artystą!, bo ktoś, kto pisze takie cuda nie może być tylko zwykłym rzemieślnikiem), więc myślę, że nie zabraknie mi możliwości, żeby często sięgać po coś nowego, co wyszło spod jego pióra.
Jeżeli chodzi o Moje życie z Mozartem, to ta pozycja sprawiła, że mam ochotę posłuchać tego kompozytora, tak samo jak po lekturze Kiki van Beethoven miałam ochotę na bliższe spotkanie z Beethovenem. Jak zwykle Schmitt skłonił mnie do refleksji i dostarczył wzruszeń i na pewno sięgnę po kolejną jego powieść...zresztą dwie kolejne tytuły tegoż autora czekają już na przeczytanie, co zapewne nastąpi niebawem;]
Wiem, że niektórzy z Was czekają na notkę o Zmyślonym życiu Siergieja Nabokowa...nie martwcie się będzie jak tylko przeczytam tą powieść. Mam nadzieję, że będę mogła coś wystukać na klawiaturze już w weekend.
"Oskar i Pani Róża" leży u mnie na półce i czeka na swoją kolej, ale przyznam, ze zaciekawiła mnie również książka ''Moje życie z Mozartem''.
OdpowiedzUsuńWarto:)...chociaż ja jestem mało subiektywna, bo bardzo lubię Schmitta i zawsze biorę jego książki w ciemno;). Póki co nigdy się nie zawiodłam.
UsuńNo proszę, kolejna osoba zachwycona tym autorem. Ja właśnie nie czytałam "Oskara i Pani Róży", bo nie miałam okazji. Opisywanej przez ciebie dzisiaj książki też nie czytałam. Za to miałam styczność z dwoma innymi ( http://histeryczna.blogspot.com/2012/06/20-kolejne-tytuy-romans-oraz-co-tworzy.html ) i nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swój gust, ja o dziwo polubiłam Schmitta, a do Ciebie zajrzę zobaczyć, co Ci się tak nie podobało;]
UsuńTen notatnik i długopis w ręku przy czytaniu jego książek to rzeczywiście niezły pomysł :)
OdpowiedzUsuńNom u mnie się sprawdza;]
UsuńPo kilku książkach Schmitta jego proza mi się znudziła, więc akurat tej książki nie udało mi się przeczytać. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście czytam dużo książek pomiędzy jego powieściami, więc mam nadzieję, że mi się nie znudzą;)
UsuńLubie twórczosc ego autora :) Chetnie siegne i po ta ksiazke.
OdpowiedzUsuń:), a ja chętnie przeczytam inne jego książki:)
Usuń"Oskar i Pani Róża" nawet mi się spodobała choć nie jest to gatunek literacki w jakim gustuję, może kiedyś sięgnę po inne pozycję tego autora.
OdpowiedzUsuńo tych dwóch ksiązkach jedynie słyszałam, ale wiem, że u Schmitta nie można się nudzić ;)
OdpowiedzUsuń