W niewoli zmysłów to moje drugie spotkanie z Nalini Singh. Paradoksalnie serię, którą zaczyna przed chwilą wspomniana przeze mnie książka zaczęłam czytać od powieści pt. W objęciach lodu. Jednak ta druga pozycja zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam przeczytać resztę książek o Psi i zmiennokształtnych - mimo to, że raczej nie przepadam za tym gatunkiem.
Ale od początku.
Jak już wspomniałam W niewoli zmysłów to pierwsza część serii o Psi i zmiennokształtnych. W tej powieści poznajemy świat Psi, w którym odrzuca się emocje i karze się za każdą oznakę pożądania. Dlatego też Sascha Duncan musi ukrywać swoje uczucia, żeby uniknąć potwornej "rehabilitacji" - całkowitego wymazania osobowości dokonywanego na rozkaz Rady. Jednak nadchodzi chwila, w której dochodzi do granic wytrzymałości i każda część jej ciała zaczyna buntować się przed dalszym życiem w rozdarciu. Na drodze Saschy pojawia się Lucas Hunter - zmiennokształtny (pół człowiek pół zwierzę) - żądny tych wszystkich doznań, którymi pogardzają Psi. Konieta ulega niebezpiecznej fascynacji, nie zdając sobie z tego sprawy, że łowca, którym jest Lucas poluję własnie na nią. Sascha i Lucas balansujący na granicy dwóch światów muszą zaryzykować bardzo dużo dla najmocniejszej z pokus.
Po kilku bardziej poważnych powieściach miałam ochotę na coś lżejszego, co spowoduje, że odpocznę od trudnych tematów, tudzież powieści wymagających myślenia, albo zbyt dużego wkładu emocjonalnego. Pamiętając jeszcze książkę pt. W objęciach lodu postanowiłam w końcu zacząć nadrabiać zaległości i sięgnąć po poprzednią część serii i uzupełnić braki w tym co już wiem o bohaterach. Powieść napisana jest tak jak się spodziewałam bardzo lekko i przyjemnie, a fabuła nie wymagała ode mnie myślenia natomiast dostarczyła rozrywki i sprawiała, że chociaż na kilka chwil mogłam oderwać się od mojej rzeczywistości. Tą powieść nosiłam nawet do pracy, ze względu na to, że czasem mogę sobie pozwolić na chwilowe zabunkrowanie się gdzieś z książką w ręku i mimo to, że zaraz muszę wracać do obowiązków to czasem udaje mi się trochę poczytać;). Książka może nie jest ambitna, ale opowiada o oddaniu i lojalności - o tym, że są sprawy dla których czasem warto się poświęcić i wiele zaryzykować, a już na pewno walczyć o to czego się pragnie i/lub wyższą sprawę. I to wszystko pod płaszczykiem dość banalnej historii. Zatem W niewoli zmysłów to powieść, która jest z jednej strony lekka i przyjemna, z drugiej posiada sens, który chroni ją przed kiczem.
Dlatego też polecam nie tylko miłośnikom gatunku, ale również wszystkim tym z Was, którzy mają ochotę na coś mało wymagającego oraz nie zakrawającego o kicz literacki.
Pozdrawiam i życzę Wam miłego weekendu:)
Czytałam coś około roku temu, ogólnie seria wciągająca, choć jakimś cudem mam tylko tom 1 i 3 -.- no ale nic, na szczęście da się czytać, bo w każdej książce inna historia, wiadomo ;) może i było trochę kiczowato, ale miło wspominam tą lekturę, przynajmniej się nie zanudziłam ;)
OdpowiedzUsuńPo "Zmierzchu" już nic nie wydaje mi się zbyt kiczowate;) i też mam tom 1 i 3;))
Usuńosobiście myślałam o tym, żeby tę książkę przeczytać i chyba się skuszę ;D
OdpowiedzUsuńPolecam - tak dla relaksu;)
UsuńJednak książka do mnie nie przemawia. Chyba problem lezy w postaciach, ale polece ja kolerzance.
OdpowiedzUsuńWiesz ja też się kiedyś zastanawiałam czy ta książka mi przypadnie do gustu, ale jest ok;), ale z drugiej strony każdy ma swoje gusta.
UsuńSkoro mówisz, że ksiażka pozbawiona jest kiczu, to pozostaje mi tylko uwierzyć i rozejrzeć się za nią :)
OdpowiedzUsuńmoże czasem lekko o niego zakrawa, ale jest całkiem ok:)
UsuńJa miałam zamiar wypożyczyć ją po obronie licencjatu w celach totalnego odprężenia umysłowego ale nie było jej wtedy w bibliotece, a potem zapomniałam. Będę musiała ją zapisać w kalendarzu bo teraz mam trochę książek do czytania.
OdpowiedzUsuńJa też sobie zapisuje książki do przeczytania, bo też mam tego trochę;)
Usuń