Smentarz dla zwierzaków - czyli kilka słów o ekranizacji jednej z książek S. Kinga

Czas przecieka mi przez palce przez zmiany zachodzące w moim życiu i to utrudnia mi robienie tego co do tej pory robiłam z dużą intensywnością:(. Jednak takie jest życie i nic na to nie poradzę;). 
Ostatnio dla relaksu obejrzałam sobie film nakręcony na podstawie książki Cmętarz zwieżąt autorstwa S. Kinga. Film nosi podobny tytuł - Smętarz dla zwierzaków
Rodzina  Creedów wprowadza się do nowego domu na wsi. To ma być dobre i spokojne miejsce sprzyjające rozwojowi dzieciaków, z miłymi sąsiadami i kojącą bliskością natury. Jak się okazuje to miejsce nie jest takie zaciszne jak się wydaje. Za rogiem czai się zło, które życie rodziny zmieni w koszmar. Kiedy ginie kot dziewczynki, ojciec pod wpływem starego sąsiada chowa go na indiańskim (?) cmentarzu. Po jakimś czasie zwierzak odżywa, chociaż nie jest już taki jak wcześniej. Stał się agresywny i...złośliwy (o ile można użyć takiego określenia w stosunku do zwierzęcia). Jakiś czas później pod kołami ciężarówki ginie synek Creedów. Po pogrzebie głowa rodziny wysyła żonę i córkę do teściów, a w tym czasie postanawia przenieść ciało chłopca na ten sam cmentarz, na którym pochował wcześniej kota. Jakie skutki miał ten fakt dla całej rodziny? Słusznie domyślacie się, że chłopiec odżył, wrócił do domu odmieniony i...no właśnie tego będziecie musieli dowiedzieć się już sami. W każdym bądź razie zakończenie jest przerażające i o dziwo dało mi do myślenia. Sprawiło, że zobaczyłam, iż człowiek w obliczu śmierci bliskiej osoby jest w stanie wiele zaryzykować, nawet za bardzo wysoką cenę - cenę swojego bezpieczeństwa, a nawet życia i jeżeli jest w stanie, zrobi wszystko, żeby umożliwić temu człowiekowi powrót do świata żywych. Ci z Was, którzy lubią twórczość Kinga na pewno się nie zawiodą, bo czuć klimat jego powieści - tą mroczną i duszną atmosferę, która ciągle nam towarzyszy przy spotkaniach z twórczością powyższego pisarza. W każdej scenie wyczuwa się jakąś groźbę czającą się gdzieś za rogiem, która tylko czeka, żeby móc się zrealizować...
Dla fanów Kinga jest specjalna gratka. Otóż sam Mistrz wystąpił w Smentarzu dla zwierzaków jako ksiądz odprawiający pogrzeb dziecka. Ten obraz może nie sprawił, że przeszywał mnie paraliżujący strach tak jak chociażby przy Egzorcyzmach Emily Rose (po których chyba już żaden horror nie przestraszy mnie tak na prawdę), ale i tak warto było. 

Komentarze

  1. Uwielbiam książki S. Kinga, filmy jednak oglądam rzadko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja w sumie też, ale ostatnio była ta jedna z rzadkich chwil natchnienia na oglądanie filmu;)

      Usuń
  2. Czytałam książkę, była całkiem niezła, ekranizacji nie miałam okazji oglądać, ale musiałabym nadrobić zaległości :) Zaintrygowała mnie ta rola Kinga, jestem ciekawa, jak wypadł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. film nieco starszy (chyba nawet w wieku mojej siostry;)), ale warto obejrzeć. A King niestety miał tam mały epizodzik;((

      Usuń
  3. Olądałam i czytałam, film miał swoje momenty, mnie na przykład ten dzieciak przerażał. Ale już ta zjawa (zombie? nie pamiętam), no ten co ciągle powtarzał "Nie rób tego" bawił. Z książek KInga to chyba najbardziej przeraziło mnie "Lśnienie" i "Miasteczko Salem"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak - ten dzieciak był straszny.
      A po "Miasteczku Salem" nie mogłam spać...Lśnienie jeszcze przede mną.

      Usuń
  4. Nigdy nie brałam się za horrory ,przerażały mnie i nie mogłam spać bo myślalam co by to było gdyby?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie jakoś do nich zawsze ciągnęło mimo to, że często później nie mogłam spać...

      Usuń
  5. Czytałam i oglądałam. Ekranizacja nie była taka zła...o dziwo;) Bo jednak większość ekranizacji powieści Kinga nie do końca mi się podoba;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie mnie podobnie, chociaż przeważnie ekranizacje rzadko kiedy dorównują książkom.

      Usuń
  6. Mialam okazje obejrzenia tgo filmi i pomio tego, ze jest swietny to i tak ksiazka jest lepsza. Polecam najpierw przeczytac ksiazke, a potem obejrzec film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tak samo;)
      zresztą książki zwykle są lepsze od ich ekranizacji:)

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.