Yrsa Sigurdardóttir "Pamiętam cię"

Jedną z najmilszych niespodzianek imieninowych była dla mnie wizyta kuriera z kilkoma książkami dla mnie. Cieszyłam się tym bardziej, jak zobaczyłam zawartość przesyłki, którą miałam przed sobą - nie spodziewałam się, że dostanę książek, aż sztuk pięć. Moje źrenice pewnie rozszerzyły się z wrażenia i zaczęły przypominać pięciozłotówki, a ja zupełnie nie wiedziałam, którą książkę wybrać pierwszą do czytania. Po dłuższym namyśle wybrałam Pamiętam cię islandzkiej autorki, której nazwiska za nic nie umiem wymówić. 
Zanim przejdę do wyrażania swojego zdania na temat powyższej książki jak zwykle kilka słów o jej treści.


Od Wydawcy:


Pamiętam cię to dwie równoległe historie, opowiadane naprzemiennie. O ile wątek drugi zaczyna się zgodnie z regułami kryminału, o tyle pierwsza historia od początku przypomina horror. Obie opowieści w pewnym momencie łączą się odkrywając zaskakującą pointę i powikłane zależności międzyludzkie.

Na początku powieści czytelnik poznaje trójkę bohaterów, którzy w środku zimy przybywają na północne rubieże Islandii do opuszczonej osady by wyremontować stary dom. Na miejscu zastają ciemność, ziąb, pustkę, a na domiar złego zaczynają odnosić wrażenie, że cały czas ktoś kręci się w ich pobliżu. 

Punktem wyjścia dla drugiej historii jest włamanie do przedszkola w niedużym miasteczku. Ktoś zakradł się do środka i dokonał aktu wandalizmu, bazgrząc po ścianach. Na miejscu pojawia się psychiatra, zatrudniony od niedawna w miejscowym szpitalu. Sprowadził się do miasteczka uciekając przed koszmarem wspomnień - kilka lat wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął jego synek. Jeden z pacjentów doktora wspomina o podobnym akcie wandalizmu, który miał miejsce wiele lat wcześniej. Wówczas włamanie poprzedziło znikniecie małego chłopca. 



Ode mnie:


Muszę przyznać, że po przeczytaniu dwóch pierwszych rozdziałów obawiałam się o to czy książka mi się spodoba. Jednakże im dłużej ją czytałam, tym bardziej nie mogłam się od niej oderwać. Akcja w powieści rozwija się długo i niespiesznie, ale dzięki temu mroczna atmosfera powieści może powoli aczkolwiek skutecznie przedostać się do naszej wyobraźni. Wieczorem po moim pierwszym spotkaniu z powyższą książką przez dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć ze względu na dźwięki dochodzące z mieszkania. Nie tyle wzbudzały mój strach lecz spowodowały, że czułam pewien bliżej nieokreślony niepokój. Moim zdaniem taka reakcja, to w przypadku czytania horroru dobry znak. Pamiętam cię dla mnie to jedna z tych książek, z którą nie rozstaje się nawet podczas podróży komunikacją miejską narażając się tym samym na to, że przegapi się swój przystanek. Ja osobiście nie rozstawałam się z nią nawet podczas robienia herbaty czy przy posiłkach podczas, których nie musiałam się spieszyć. 
Mimo wszystko było coś w tej powieści, co irytowało mnie niezmiennie do końca mojej lektury. Otóż dwa autorka podejmuje dwa wątki, które łączą się ze sobą pod koniec powieści. Nieparzyste rozdziały są poświęcone trójce bohaterów, którzy remontują stary dom położony w opuszczonej wiosce; natomiast te parzyste dotyczą psychiatry, który pomaga w śledztwie, które prowadzone jest w sprawie włamania do przedszkola. Irytujące dla mnie było to, że autorka poprowadziła tak fabułę, że każdy rozdział kończył się w bardzo interesującym momencie - w tym, w którym chciałoby się ciągnąć wątek dalej. To właśnie m. in. wzbudzona we mnie ciekawość oraz napięcie towarzyszące każdemu zakończonemu rozdziałowi spowodowało, że czytałam tą powieść szybko i często z zapartym tchem. W każdym bądź razie życzę sobie więcej takich irytacji podczas czytania książek. 
Są powieści, w których dłoń na szybie, którą widzi bohater książki w ciemną noc gdzieś na odludziu wygląda kiczowato, a złożoność fabuły gra na niekorzyść autora, który potrafi gubić się w niej, albo nie kończyć zaczętych wątków. Jednak w przypadku Pamiętam cię na szczęście jest inaczej. Talent i inteligencja autorki sprawiły, że miałam przed sobą dzieło, które bardzo mnie pochłonęło i pochłaniało wiele mojej uwagi. W trakcie poznawania postaci coraz bardziej je lubiłam i poniekąd wspólnie z nimi przeżywałam to co się działo. Poza tym były momenty, w których niemalże miałam przed sobą opisywane obrazy i sytuacje, o których właśnie czytałam, co dodatkowo przyczyniało się do tego, że trudno było mi odejść od czytania powyższej powieści
Może to co napiszę za chwilę niektórzy odbiorą jako bluźnierstwo, ale moim zdaniem powieść tej islandzkiej pisarki niemalże dorównuje swoją aurą powieściom S. Kinga. Przynajmniej ja miałam takie wrażenie. Jak dla mnie różnica polega tylko na tym, że kiedy ktoś w domu wiedział, że czytam coś Kinga specjalnie mnie straszył wyskakując gdzieś zza rogu kiedy szłam chociażby po coś do picia. Wtedy często udawało im się mnie wystraszyć, a w przypadku Pamiętam cię jeszcze troszeczkę (chociaż niewiele) brakowało do tego, żebym była w takim stanie, w którym byłam podczas czytania powieści mistrza horrorów. Jednak wiem jedno, kobieta, która napisała powyższą książkę ma duży talent i jestem pewna, że sięgnę po inne książki, które napisała. 


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa

Komentarze

  1. Mnie też się podobała i tu się z Tobą zgodzę, że autorka doskonale buduje napięcie, że nie ma innego wyjścia jak doczytać od razu do końca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jestem osamotniona w swojej opinii. Osobiście jestem pod wrażeniem książki.

      Usuń
  2. Ja w ogóle lubię tę autorkę. Przeczytałam parę pozycji, więc i pewnie po to też sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to było moje pierwsze spotkanie z nią i myślę, że będą kolejne.

      Usuń
    2. Warto! :) Ja się czuję bardzo dobrze w tych klimatach.

      Usuń
    3. Poszukam jej książek jak tylko wygrzebię się z tego stosu co czeka na mnie na nocnym stoliku:)

      Usuń
    4. Rozumiem. :) Ale warto naprawdę.

      Usuń
    5. Wiem, bo miałam świetną próbkę:)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Czasami żałuję, że tak mało czytam. Ostatnio zaczytałam się w Harrym Potterze, ale to co miałam już przeczytałam. Mama wypożyczyła sobie sagę zmierzchu, więc wzięłam się za to ^^ jako, że nie oglądałam podświadomie daje sobie +10 punktów :D

      Usuń
    2. ja Harrego jeszcze nie czytałam i chyba czytać nie będę, a zmierzch to już u mnie odległa historia czytelnicza;)

      Usuń

Prześlij komentarz

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google oraz inne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.